10 - Zabij

361 35 13
                                    

*4 lata temu*

    Erwin podszedł do Kuia i spojrzał na niego niepewnym wzrokiem. Nagle siwowłosy dostał  z liścia od jednego z pracowników chińczyka, gdyż wzrost Kuia mu to uniemożliwiał.

— Czy nie mówiłem ci, że miałeś przynieść martwe ciało Henry'ego?! — wydarł się na niego, grożąc mu palcem. — Jak mogłeś go wypuścić? Czy ty wiesz, ile ten człowiek ukradł mi pieniędzy? — pytał, a Erwin spuścił głowę.

— Prawie złapaliśmy go na granicy. Ale i tak zwiał. — odpowiedział, spoglądając na niego.

— Widziałem wiele kłamców. Ty jednak jesteś najgorszym kłamcą. — wyciągnął pistolet z kabury i wycelował w siwowłosego. — Ktoś taki jak ty, nie ma jaj, aby zabić kogokolwiek.

— Jeśli na to zasługują, to oczywiście, że mogę ich zabić.

— Zasługują?! — Kui wycelował w Vasqueza, który stał obok Erwina. — Vasquez przyprowadził Henry'ego do nas. W takim razie on na to zasługuje, prawda?

— Kui! — spojrzał na chińczyka lekko przerażonym wzrokiem.

— Udowodnij to mi. Po prostu zabij go. — Erwin złapał za broń w swojej kaburze, lecz jej nie wyciągnął. — Zrób to. Jeśli ty go nie zastrzelisz, ja to zrobię. — siwowłosy złapał mocniej za broń.

    Nagle został uderzony w głowę, przez co upadł na kolana i na ręce. Obrócił głowę i spojrzał na Kuia, który znów w niego celował.

— Erwin...przez to, że taki jesteś, nie mogę ci ufać. — nagle do pomieszczenia wszedł David.

— Kui! Co ty robisz? On jest naszą rodziną!

— Nie mieszaj się w to, David. To ty go traktujesz jak swojego brata, nie ja.

— W takim razie, nie pozwalam ci go zabić! — stanął pomiędzy Erwinem, a wycelowaną broń. — Jeśli chcesz zabić go, zabij najpierw mnie!

— David... — Kui spojrzał w oczy ciemnowłosemu i po chwili opuścił broń i wskazał palcem na siwowłosego. — Zapamiętaj to sobie, Erwin! Tym razem David cię uratował.



    Zajechali pod jakiś dom, znajdujący się na odludziu. Weszli do środka. Znaleźli się w kuchni z jadalnią, w której również znajdowały się schody na górę. W pomieszczeniu również znajdował się kominek.

— Co to za miejsce? — spytał siwowłosego.

— Dom, który kupiłem. Usiądź sobie.

   Gregory usiadł przy drewnianym stole, a Erwin podszedł do jednej z szafek. Wyciągnął z niej świece oraz zapałki, po czym je zapalił. Jedne zostawił na szafce, drugie położył na stole, a następnie podpalił te, które leżały na kominku.

— Dlaczego kupiłeś ten dom? — spytał, a siwowłosy podszedł do niego.

— Na początku...chciałem się tu wprowadzić z moją mamą po ukończeniu szkoły. Lecz niestety tak się jakoś potoczyło, że w końcu tak sie nie stało. — usiadł na krześle.

— Czyli miałeś zamiar mieszkać na odludziu, blisko lasu wraz ze swoją mamą?

— Moja mama, tak samo jak ty, lubi naturę. Lubi ciszę, spokój i miejsca z dala od dużej ilości ludzi.

    Gregory rozejrzał się po pomieszczeniu, po czym spojrzał na widok za oknem. Po ciemku całe to miejsce było lekko przerażające, więc przysunął się bliżej do stołu i Erwina. Siwowłosy spojrzał na niego i uniósł jedną brew.

Przyczyna Śmierci ▮ MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz