W HOTELU Obsidian trwało właśnie spokojne popołudnie. Goście placówki swobodnie korzystali z atrakcji turystycznych takich jak bar przy recepcji, w okolicach, którego przypadkowo zbiegli się Diego, Allison, Luther oraz Viktor, którzy zaczęli toczyć krótką rozmowę. Jak zwykle, żadne z nich nie zwróciło większej uwagi na, to że nie ma z nimi Five'a, Lili, a przede wszystkim Aliny, którzy niespodziewanie po prostu wyparowali. Co więcej, nawet nie wzbudziło w nich żadnych podejrzeń to, że w przeciągu tych kilku godzin żaden zielonooki brunet, ani ciemnooka dziewczyna nie pojawili się dosłownie znikąd i nie kazali im się mobilizować w celu ratowania świata.
Cóż, jak się okazało ich pogawędka została przerwana przez pewne, oślepiające niebieskie światło, które znienacka rozbłysnęło obok nich. Odruchowo, wszyscy odwrócili się w przeciwną stronę do masywnego filaru, z którego wydobywał się rażący promień i zasłonili twarze dłońmi. Gdy jasnoniebieskie światło ustało, nagle po pokoju rozległ się ogromny trzask oraz wrzask trójki towarzyszy, którzy leżeli na podłodze w towarzystwie połamanych kawałków drewna, które przez przypadek przeniosły się wraz z nimi podczas podróży w czasie z Komisji. Rodzeństwo nie mogło uwierzyć własnym oczom. Właśnie mieli przed sobą swoich jedynych wybawców, których swoją drogą zniknięcia nie zauważyli, gdyż często mieli do tego tendencje.
—Cholera...— wysapała Alina, której prawe ramię spoczywało na czarnej teczce, a reszta jej ciała była przygniatana przez Five'a oraz Lilę, którzy niefortunnie na niej wylądowali.— Moglibyście...— zaczęła stękać, próbując się spod nich wygrzebać, co nie było łatwym zadaniem— łaskawie ze mnie zejść?— nieustannie usiłowała się spod nich wysunąć, co kilka sekund później całe szczęście jej się udało. Odetchnęła z ulgą i usiadła na ciemnozielonym, wzorzystym dywanie hotelowej recepcji, po to, aby łatwiej było jej wstać.
—Gdzie byliście?— spytał zaniepokojony Viktor, gdyż taki widok nie zdarzał się często. Owszem, przez wcześniejsze działania Five'a, widział bardzo dużo dziwnych scen w jego wykonaniu, jednak jego przypadkowe pojawienie się w recepcji w towarzystwie kawałków drewnianej, rozwalonej komody, był dla niego kompletną abstrakcją.
—Widziałam własną śmierć— Alina podniosła się z ziemi i otrzepała z siebie odłamki drewna.— Nie polecam— dodała i zerknęła na pozostałych towarzyszy, którym finalnie udało się pozbierać.
—Mieliście teczkę?— krzyknęła z pretensją w głosie Allison i natychmiast uklęknęła przy wspomnianym przedmiocie.— Szukaliśmy jej— wzięła czarną, dymiącą się walizkę w dłonie i zaczęła oglądać. Jakież było jej zdziwienie, gdy okazało się, że jeden z jej boków był wgnieciony, a z pozostałych stron wychodziły kable, co było jednoznaczne z tym, że resztkę energii tego magicznego urządzenia zużyli tylko po to, aby do nich wrócić i niestety nie są w stanie jej naprawić.
—Oto i ona. Jest ostatnia na świecie— odparł Five, rzucając okiem na przedmiot, który właściwie nie nadawał się już do użytku.— Albo była ostatnia— sprostował i w tym momencie coś pękło w ciemnoskórej kobiecie, która z impetem rzuciła teczką o ziemie i usiadła na schodach, patrząc się z zamyśleniem w podłogę.
—Dobra, koniec pogaduszek— zaczęła Alina, gdy w dostrzegła rozproszenie zgromadzonych, którzy wymieniali się swoimi spostrzeżeniami w odniesieniu do zaistniałej sytuacji.— Mamy poważny problem, który musimy omówić— ciągnęła dziewczyna, która tym razem postanowiła być głównym inicjatorem, ponieważ ze względu na to, iż widziała własną śmierć, czuła, że sprawa dotyczy jej w dużym stopniu. Natychmiast wszystkie rozmowy ucichły i spojrzenia każdego z członków Akademii Umbrella padły na nią. Włącznie z nabuzowaną Allison, która za wszelka cenę potrzebowała się wyładować.
CZYTASZ
❝ALINA❞- THE UMBRELLA ACADEMY
Fanfic❝𝐀𝐋𝐈𝐍𝐀❞- trzecia część z serii „The Umbrella Academy". Rodzeństwu Hargreeves, po przygodzie w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym trzecim roku, w końcu udaje się wrócić do domu. Jednak, to co tam zastają, wprawia ich w ogromne zakłopotanie i daj...