PO traumatycznych wydarzeniach, jakie miały miejsce ostatniej nocy, wszyscy ocaleni, którzy cudem uniknęli śmierci w wyniku zmiażdżenia przez rozpadającą się Akademię Sparrow, zakwaterowali się w Hotelu Obsidian. Aktualnie znajdowali się w hotelowej recepcji i próbowali obmyślać plan działania. Oczywiście, wszyscy poza Five'm, który stał oparty o barierkę i zamyślonym wzrokiem swoich ciemnozielonych oczu, samodzielnie próbował ustalić jakieś racjonalne rozwiązanie, jednak rozgrywająca się za nim debata, wcale nie ułatwiała mu skoncentrowania się.
—Jak to możliwe, że wciąż tu jesteśmy, choć cały wszechświat znika w kosmicznym kiblu?— zapytała retorycznie Allison, opierając się całym ciałem o filar.
—Nas spuszczą na końcu— odparł Viktor, który swobodnie siedział w fotelu z jasnożółtej skóry.
—Nie ciebie pytam— chamsko się odgryzła, na co mężczyzna westchnął w dezaprobacie, ponieważ nie podobało mu się zachowanie jego siostry.
—Czy ktoś widział Klausa?— nagle wyrwał się Luther, z dosyć intrygującym pytaniem.
—Albo tatę?— Sloane oderwała się od jego umięśnionego ramienia i przeleciała zmieszanym wzrokiem po zgromadzonych w poszukiwaniu odpowiedzi.
Dopiero wtedy do reszty ocalałych, dotarło, że nie ma z nimi dwóch, pozostałych członków rodziny. Wtedy wszystko stało się dla nich jasne, przynajmniej dla Aliny, która była przekonana, że Klaus i Reginald najprawdopodobniej zostali brutalnie wchłonięci przez Kugelblitz.
—Dotrą tu— powiedział pewnym głosem Diego.
—Naprawdę? Utknęli w korku?— dociął mu Ben, który oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie odzywał się zbyt długo, przy okazji komuś bez powodu ubliżając.— Słuchajcie— powoli zaczął wychodzić na środek pomieszczenia, na co Alina wypuściła powietrze z ust i zacisnęła usta w kreskę. Swoją drogą, gdy zobaczyła go dziś rano w hotelowym lobby, od razu pożałowała, że nie wepchnęła go do tej kuli.
—Zaczyna się— mruknęła do siebie, po czym się wyprostowała, będąc ciekawa, co ten kretyn ma im do przekazania.
—Żyjemy, bo jesteśmy wyjątkowi, prawda? To my mamy ocalić świat— mówił zachęcająco, co nie spotkało się z aprobatą pozostałych, w tym samej czarnowłosej nastolatki, która postanowiła się wtrącić.
—A to nie było tak, że próbowaliśmy, ale twój zajebiście genialny— podkreśliła, aby nieco podkopać jego pewność siebie— plan zawiódł i zamiast tego zabił pozostałych Sparrow?— zagadnęła retorycznie, rozkładając ręce. Już była przygotowana na ripostę z jego strony, gdy nagle wtrącił się Diego.
—To dlatego, że jego plan był głupi— zgodził się z Liną, perfidnie wskazując na swojego oponenta palcem.— Mam lepszy— odbił się od poręczy, obok, której stała również ciemnooka dziewczyna i śmiało wystąpił na środek.— Użyjemy Wielkiego Zderzacza Dronów. Wy wszystko obliczycie— pobieżnie wskazał na Sloane, Five'a oraz Alinę, która uniosła jedną brew ku górze w zmieszaniu.— I— mlasnął, chcąc zimitować wystrzeliwanie czegoś w dal— wywalimy Kugelblitz w kosmos. Zaskoczyłem was wiedzą, co?— zagadnął, będąc niesamowicie dumny ze swojego planu, jednak nie mógł dostrzec przekonania na twarzach jego słuchaczy.— Jest w Szwajcarii— dopowiedział z przekąsem, patrząc na Bena, na którego twarzy widniał kpiący uśmiech.
—Hadronów— poprawił go, dumnie się przy tym uśmiechając.— Nie dronów, kretynie!— wykrzyknął zażenowany tym, że jego przeciwnikowi mylą się proste słowa.
—Przynajmniej się stara, kałamarnico— zbeształa go zirytowana Lila.— Co ty takiego zrobiłeś?— zadała zasadnicze pytanie, na co Alina arogancko uśmiechnęła się pod nosem.
![](https://img.wattpad.com/cover/314477628-288-k314429.jpg)
CZYTASZ
❝ALINA❞- THE UMBRELLA ACADEMY
Fanfiction❝𝐀𝐋𝐈𝐍𝐀❞- trzecia część z serii „The Umbrella Academy". Rodzeństwu Hargreeves, po przygodzie w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym trzecim roku, w końcu udaje się wrócić do domu. Jednak, to co tam zastają, wprawia ich w ogromne zakłopotanie i daj...