❝KUGELBLITZ❞

231 9 30
                                    

FINALNIE towarzysze dostali się do środka rozpadającego budynku, który w niewielkim stopniu ochraniał ich przed ogromną wichurą, panującą na zewnątrz. Znaleźli się w głównym holu, którego pojedyncze odłamy sufitu, walały się po zapyziałym parkiecie, a szyba, która niegdyś znajdowała się na suficie i pełniła funkcję pokaźnej dekoracji, była w całości rozbita, podobnie jak witryna z rozpadających się drzwi.

—Cholera jasna— zaskoczyła się Lila i rozejrzała się po zdewastowanym pomieszczeniu.— Niedawno tu byłam. Na jak długo zniknęłam?

—Paradoks dziadka zaburza wszystko, nawet miejsca poza czasem— wyjaśnił Five i odstawił teczkę, po to, aby poprawić zegarek na nadgarstku, który nieco mu się zsunął.

Tymczasem Alina powoli i dokładnie rozglądała się po holu, aby zapamiętać jak najwięcej szczegółów, gdyż sądziła, że może jej się to przydać. Miała fotograficzną pamięć, dlatego nawet gdyby musiała, byłaby w stanie odwzorować ułożenie popękanych kafelków na podłodze.

—To możliwe?— blondynka zmarszczyła brwi.

—Już dawno przestałem dociekać, co jest możliwe— odparł i schylił się po teczkę, aby podnieść ją z ziemi i udać się na dalszy rekonesans, gdy nagle z sufitu spadł kolejny odłam cegieł.

Od razu zauważył, że Alina stoi centralnie w miejscu, w którym kawałki sufitu mogłyby ją zranić. Dlatego odruchowo upuścił teczkę, aby szybko chwycić ją za tył marynarki i przyciągnął do siebie, przez co dziewczyna w ostatniej chwili uniknęła nieprzyjemnego wypadku. W momencie, gdy szarpnął ją do siebie, ciemnooka straciła równowagę i padła wprost w jego ramiona. Nastolatkowie przez chwilę patrzyli się sobie w oczy, do momentu, gdy Lina podniosła się na równe nogi.

—Pospieszmy się. Pójdę sprawdzić z Aliną Centralę Nieskończoności— oznajmił i spojrzał na dziewczynę, aby upewnić się czy taki układ jej pasuje. W sytuacji, w której nie okazała żadnego sprzeciwu uznał, że jej to odpowiada.

—Ja gabinet Herba. Ten karaluch przetrwa wszystko— skwitowała blondyna, na co zielonooki skinął głową na znak, że się z nią zgadza i wraz z czarnowłosą udał się na schody.

—Do zobaczenia— rzucił kobiecie przez ramię.

—Pa— odparła i zrobiła kilka kroków w stronę wyjścia z holu.— Tęsknię za tobą— krzyknęła prześmiewczo po chwili, na co chłopak głośno westchnął i na chwilę przystanął.

—To dziwne— stwierdził i wraz ze swoją ciemnooką towarzyszką ruszył na pierwsze piętro.

—Czego my tak właściwie szukamy?— po raz pierwszy od początku misji zadała jakiekolwiek pytanie, co pozytywnie zaskoczyło zielonookiego. Przypuszczał, że dziewczyna zaczyna angażować się w misję, o co mu chodziło, jednak nie wiedział o przebiegłym i dopracowanym planie tej nieznanej mu nastolatki o analitycznym umyśle, która nie miała nic wspólnego z dawną Aliną.

—Jesteśmy tu z powodu paradoksu dziadka— spojrzał na nią znacząco, jednak Lina jedynie zmarszczyła brwi, próbując przypomnieć sobie czy cokolwiek jej o tym opowiadał albo, czy padło coś podczas jego kłótni z Lilą. Faktycznie, wspominał coś o jakimś paradoksie dziadka, ale nie rozgadywał się na ten temat. Brunet widząc jej reakcję, nagle uświadomił sobie o swojej pomyłce, za co skarcił się w myślach. Chciał zrobić na niej jak najlepsze wrażenie, aby przekonać ją do siebie.— Przepraszam, zapomniałem ci powiedzieć— lekko się zawstydził, jednak całe szczęście zdołał to zamaskować.— Otóż w dużym skrócie paradoks dziadka zawdzięcza swoją nazwę dzięki pewnemu chłopakowi, który przeniósł się do tysiąc dziewięćset piątego roku, aby zabić swojego dziadka. Domyślasz się na pewno, że zaburzyło to bieg historii, co sprawiło, że ten chłopak nigdy się nie narodził, więc nie miał jak zabić swojego dziadka— skończył swoją wypowiedź, akurat w momencie, w którym dotarli na górne piętro i zaczęli przemierzać korytarz, po którym walały się zdemolowane biurka oraz wyrwane z zawiasów drzwi, aby udać się do Centrali Nieskończoności.

❝ALINA❞- THE UMBRELLA ACADEMYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz