11.

234 29 93
                                    

[A/N] może ja przestanę trzymać się jakiegokolwiek rozkładu postowania


— Dupek!

— Dupek.

— I idiota!

— I idiota.

— Zjeb, który ma czelność wypominać mi cokolwiek o mojej rodzinie..! Czy on widział swojego ojca?!

— Nie widział. Moja teoria jest taka, że nigdy się nie widzieli, bo jego ojciec jest zbyt zajęty, żeby zobaczyć się z synalkiem.

— Kurczę, dobre.

— O kim mówimy? – Fryderyka weszła do pokoju, usiłując palcami ułożyć zmierzwione przez czapkę włosy. – Też chcę kogoś powyzywać.

— Juliusz stracił swojego... – Cyprian zatrzymał się na chwilę. – Jak przetłumaczyć fuck-buddy? Bo chłopakiem ja bym tego nie nazywał.

— Nie tłumaczy się chyba. Jebkolega? Jebznajomy? – dziewczyna przysiadła na łóżku, prawie stykając się ramionami ze swoim najbardziej platonicznym kolegą w historii platoniczności i koleżeństwa. – Ale w takim razie - jebać.

— Amen! – Cyprian kiwnął głową. – Od początku wiedziałem, że coś z nim jest nie tak. Jak pierwszy raz się poznaliśmy, to powiedział mi, że wyglądam jak bezdomny. Najlepsze w tym jest to, że byłem wtedy na skraju bezdomności, więc niezbyt mnie ten komentarz rozśmieszył. To, że mu wtedy nie przyjebałem to cud.

— Powiedział ci coś takiego? Czemu ja nic nie wiem? – Juliusz spojrzał na przyjaciela marszcząc brwi.

— Bo stwierdziłem, że na pewno się jebnął, że się zdarza, że skoro go ko... Że skoro z nim jesteś, to pewnie nie jest aż taki okropny...

— Chryste. Mów mi o takich rzeczach, dobra? – gospodarz przetarł twarz dłonią. – Jeszcze bardziej się wkurwiłem.

— Brzmi na paskudne stworzenie – Fryderyka skrzywiła się. – Poza tym, dlaczego mi nie mówiłeś, że masz...

— Jebkolegę – Cyprian dokończył.

— Nie mówiłem ci, że mam chłopaka – tu Juliusz rzucił karcące spojrzenie w stronę przyjaciela. – Bo pomyślałem, że nie chcesz o tym gadać. W sensie, o tym, że ty się z kimś związałaś powiedziałaś mi jakieś trzy miesiące po fakcie, pisząc, cytuję, "mam dziewczynę" z kropką na końcu, a gdy zerwałyście odpowiedziałaś na własną wiadomość pisząc "nie ważne".

— Okej, ale to było raz i...

— Zrobiłaś to też przy swoim ostatnim chłopaku.

— ...dwa razy...

— Cztery.

— Dobra, dobra, nie będę się czepiać już, matko – prychnęła rozbawiona, odgarniając włosy z twarzy. – Wracając, zablokowałeś go wszędzie, prawda?

— Tym razem tak, nie dam się złapać na to samo gówno, co wcześniej. Nie ma mowy.

— Już tak było? – zmarszczyła brwi.

— Pani, czego nie było – rozległo się oburzone burknięcie, które Cyprian zignorował, kontynuując. – Ten idiota odhaczył chyba wszystkie możliwe opcje bycia złym chłopakiem, włącznie z byciem zdradziecką szują.

— A ten idiota... – tu Juliusz wskazał na siebie z małym entuzjazmem. – ...łapał się na każde kolejne przeprosiny i obietnice poprawy. Ale ja byłem, kurwa, głupi.

— Byłeś, ale to normalne. Rozdział zamknięty, nie przejmuj się już tym dupkiem. Teraz możesz skupić się na sobie – Cyprian stwierdził z powagą, po czym uśmiechnął się zawadiacko. – Ewentualnie... Na kimś innym...

— Tym razem chcę wiedzieć pierwsza, kto?! – Fryderyka ożywiła się.

— Nikt, matko, nikt.

— Broń się, broń. Widzisz kochana, nasz Juleczek...

— Zatłukę cię.

— ...od jakiegoś czasu...

— Cyp!

— ...ma kogoś na oku. To tyle, bo nie chcę zostać poćwiartowany – Cyprian szybko dokończył, uśmiechając się niewinnie. Spojrzał na czerwonego na policzkach Słowackiego, który ścisnął usta w wąziutką linię.

— Gdyby tylko poćwiartowany – Juliusz wycedził przez zęby. – Wcale nie mam nikogo na oku. A nawet jeśli bym miał, to, po pierwsze, ta... Hipotetyczna osoba i tak jest starsza i pewnie nawet nie byłaby zainteresowana jakimś trzydziestotrzyletnim pacanem z sąsiedztwa, a po drugie i tak pewnie jest hetero, bo dosłownie pracowałem z jego córką i wiem, że miał żonę. Więc nie mam z nim ani krzty szansy.

— Ale, że Mickiewicz spod dwudziestki? – Fryderyka uniosła brwi, szybko jednak się reflektując. – Znaczy, ojej, kto to może być?

Juliusz jęknął przeciągle i opadł na podłogę chowając twarz w dłoniach. Nigdy już chyba nie da rady zakochać się tak po prostu, w kimś, z kim miałby chociaż odrobinę możliwości na... Cokolwiek. Miał pecha i głupie serce. Bardzo głupie serce.

— Julek, nie wiesz, czy nie masz szansy – dziewczyna westchnęła. – Przecież może być bi. Poza tym, nie przesadzaj z tym wiekiem, w pewnym momencie to przestaje mieć zupełnie znaczenie.

— Niby tak – westchnął i znów osunął się niżej - tym razem leżał na plecach. – O mój Boże.

— Poza tym, chciałem zauważyć, że ten typ nie jest trudny – Cyprian przewrócił oczyma z nieznacznym uśmiechem. – Zdobyłeś jego numer kiedy byłeś spizgany, to jednak coś znaczy.

— Dasz radę – Fryderyka dorzuciła, po czym rozejrzała się po pokoju, marszcząc brwi. – Ej, gdzie Czart?

— Pewnie gdzieś po kuchni lata – Juliusz uniósł rękę i machnął w stronę drzwi. – A co chcesz od niego?

— Nie przywitał się ze mną, chamstwo – odpowiedziała śmiertelnie poważnie, wstając z miejsca. – Potrzebuję jego futerka w tym momencie.

— Powodzenia, zdziczał ostatnio. Wiecie, że mi uciekł ostatnio? Wpadł do mieszkania do A... Mickiewicza. Myślałem, że tego kota wykastruje po raz drugi.

— Nie krzywdź mi dzieciny – jęknęła już zza drzwi. – Kici, kici! Czarcik!

Nowa wiadomość od: Julek.

Ale się popisujesz przed nią nie moge XDDD to że ona tego jeszcze nie zauważyła to dosłownie cud

kocimiętka.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz