XIX - Brak szczęścia

6K 123 11
                                    

UWAGA!

Do czytelników - rozumiem wasze zdezorientowanie, jednak uważam, że czas najwyższy zmienić imiona i nazwiska głównych bohaterów. Dlaczego? Na pewno były na swój sposób oryginalne, jednak zauważyłam, że wiele osób zrezygnowało z czytania właśnie ze względu na nie. Dlatego też przedstawiam:

Główna bohaterka - Astoria Boruta

Główny bohater - Zayn Coldwell.

. . . . . . .

- Potrzebuję ogromnej przysługi - powiedziałam do telefonu.

- Czyli nie jak zawsze?

- Ha ha - Powiedziałam śmiertelnie. – Czy dzwoniła do ciebie mama, żeby dowiedzieć się gdzie jestem?

- Nie. Dlaczego, gdzie jesteś? – zapytał, brzmiąc na zmartwionego.

- Jest niedziela! Miałam termin, pamiętasz? - Kłamałam... częściowo.

- Oh! - powiedział, rozumiejąc, o co chodzi. - Nie ma problemu, jeśli zapyta, powiem jej, że byłaś w moim domu, żeby grać w gry wideo. Dobra?

– Dzięki, Paweł. Jestem ci to winna. - Powiedziałam mojemu najlepszemu przyjacielowi.

– Hej, wiele razy uratowałaś mi tyłek, przynajmniej tyle mogę zrobić – powiedział. - Więc, jak poszło?

- Świetnie! Absolutnie fantastycznie! Oh, Paweł, nie mogę się doczekać, kiedy ci o tym opowiem, ale nie teraz, prawie jestem w domu. Powiem ci jutro w szkole. Pokochasz to.

- W porządku. Będę cierpliwie czekać na tę „absolutnie fantastyczną" wiadomość. - Paweł przesadził, ale słyszałam śmiech w jego głosie.

Pożegnaliśmy się i się rozłączyliśmy, wchodząc po schodach na ganek. Śmiech wypełnił mi uszy, gdy tylko szłam. Edyta i mama przygotowywały lunch, a taty nigdzie nie było.
- Cześć mamo! - Przywitałam się, gdy weszłam do kuchni. - Gdzie jest tata?

– U przyjaciela. Wiesz, jak on sobie radzi w niedziele. - Tata ma grupę przyjaciół z uniwersytetu, którzy spotykają się w każdą niedzielę, jedyny dzień wolny, jaki moi rodzice mają w tygodniu, i nie zawsze. Nie zdziwiłabym się, gdyby opuścił lunch. Mężczyźni, piłka nożna i grill to wszystko, co chciałam powiedzieć. - Ale nie martw się, obiecał, że wróci do lunchu. - Jak zawsze, czego nie dodała mama.

- Świetnie! Pójdę się przebrać – powiedziałam, kierując się do mojego pokoju.

*

*

POV Nieznanego

- To ona?

- Tak. - Rzucił mi wąskie spojrzenie. – O tym nam powiedziano.

- Więc na co czekamy? Chodźmy!

Uderzenie w tył głowy.

- Zamknij się, kurwa! Dlaczego nie krzyczeć i dać znać wszystkim o naszym planie!

- Myślałem..-

- Nie obchodzi mnie, kurwa, co myślisz! To poważna sprawa i mówię, że jesteśmy ostrożni. A poza tym zapłacono nam, żebyśmy ją przestraszyli!

- Oh, nie bądź taki prawy! Możemy się trochę zabawić, gdy już przy tym jesteśmy. Poza tym to ona przekroczyła granicę.

- Zgadzam się.

Przytaknęli głowami i założyli maski.

Nadszedł czas.

*

*

POV Astorii

Następny dzień minął bez śladu Pawła. Czekałam cały dzień, żeby z nim porozmawiać, przekazać mu ważne wieści, ale zdecydował się być nieobecny dokładnie tego dnia. Kiedy zapytałam wokół, usłyszałam, że niedługo mają mecz treningowy i wszyscy byli zajęci na boisku do koszykówki.

Zayna też nie było nigdzie w zasięgu wzroku, więc poszłam go szukać. Właśnie zadzwonił ostatni dzwonek, a ja zebrałam książki do biologii i wsadziłam je do torby, wyjęłam ukończony projekt i przekazałam go pani Marcie, naszej nauczycielce biologii.

Jej twarz rozjaśniła się, gdy podałam projekt. - Dobra robota, Astorio. Jak zawsze na czas.

– Dzięki. Do zobaczenia później, pani Marto. - Pomachałam do niej, wyszłam z jej klasy i skierowałam się w stronę klasy językowej. To tam zwykle znajduję Zayna, po kolana w papierach i notatkach.

Ale tym razem, gdy zbliżyłam się do drzwi, znalazłam je zamknięte od zewnątrz. To było... dziwne. Zayn był tu zawsze po szkole.

Wzruszywszy ramionami, skierowałam się w stronę boiska do koszykówki. Zayn powiedział, że porozmawia z Dawidem o wczoraj..

Ale kiedy dotarłam na boisko do koszykówki, nie dość, że trwał mecz treningowy, to jeszcze wszystkie miejsca były już zajęte, zwłaszcza przez wielbicieli drużyny z fluorescencyjnymi różowymi pomponami w dłoniach. Zastanawiałam się, czy zostać, czy pójść gdzieś gdzie jest cicho, żeby móc dokończyć pracę domową. Decydując się, poszłam do szatni. Z łatwością złapałabym Pawła, kiedy skończy ćwiczyć.

Szatnia znajdowała się dość daleko od dziedzińca, więc korytarz po tej stronie szkoły był zupełnie pusty. To sprawiło, że stanęły mi włosy na karku. Ale otrząsnęłam się. Bałam się ciemnych, a nie pustych korytarzy!

Weszłam do szatni, zapaliłam wszystkie światła i zaczęłam iść w kierunku ławek na środku, aby móc skończyć pracę przed wejściem chłopców, ale gdy tylko dotarłam do pierwszego rzędu szafek, usłyszałam trzaśnięcie drzwi... i czterech zamaskowanych mężczyzn weszło tuż za mną.

Kurwa!

Pupilek Nauczyciela [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz