4.07.1997
Nie wiem jaki sens ma życie... Nie rozumiem niczego. Czuję się zniechęcona. Wczoraj poszłam pod sklep pograć w siatkę. Oczywiście Tomek też był. Stał przed budynkiem z grupką kolegów i pił piwo. Wiódł prym w towarzystwie. Rzucał żarty, opowiadał anegdoty. Pozostali wtórowali mu gromkim śmiechem. Zdażyło się, że nieznane dziewczyny podjechały na rowerach i weszły coś kupić. Wtedy koledzy Tomka milkli, uśmiechając się do siebie szelmosko i puszczając sobie oczko. Każda dziewczyna czy to obca czy swoja była przepuszczana przez rentgen ich spojrzenia. Klepali się wtedy na wzajem po bicepsach informując tym samym, że fajna dziewczyna.
Obserwowałam ich z małym zażenowaniem. Wcześniej to zachowanie było mi obojętne. Od teraz zastanawiam się czy kiedykolwiek reagowali tak na mnie.Ale w tym wszystkim najważniejsze było zachowanie Tomka. To taki niespokojny duch, żywy, wesoły. Dusza towarzystwa. Kiedy tak brylował w tym swoim towarzystwie jego wzrok padł na mnie. Stałam wtedy przy siatce i pewna, że nikt nie puści krótkiej piłki akurat do mnie wlasnie w tym momencie, patrzyłam mu w oczy. Nie uciekłam spojrzeniem. Wyrażały te same emocje co w sobotni wieczór. Żart, flirt, pewność siebie. W końcu zwróciłam uwagę na piłkę bo moi kompani z boiska hórem zaczęli wołać moje imię. Musiałam odebrać piłkę. Na kilkanaście minut zapomniałam o tym bawidamku z piekła rodem. Skupiłam się na grze.
Będąc w największym skupieniu, oczekując na piłkę serwującego z przeciwnej drużyny mój wzrok wprost nadział się na silnie wibrujące, przymrużone spojrzenie Tomka. Stał oparty plecami o boczną ścianę sklepu, rece skrzyżował na klacie i tak patrzył na mnie, jak by miał do tego prawo. Chyba znowu nie może mnie poznać, pomyślałam gorzko i rzuciłam się za piłką zdobywając uznanie mojej drużyny i punkt.
A on tak mi się przyglądał, mogłabym się łudzić, że z fascynacją. Mogłabym, gdybym go nie znała. To spojrzenie znów nie dawało mi spokoju. Zawładnęło moimi myślami, wyobraźnią i sercem. Rozstroiło mnie. Przypuszczenia, że zakochał się we mnie nie pozwalały trzeźwo myśleć. Uznałam, że podejdę do niego. Powiem cześć i zobaczymy co będzie się działo. Pech sprawił, że kiedy pozbierałam się po wspaniałym odbiciu piłki setowej, jego już nie było. Pewnym więc krokiem zamierzałam wkroczyć do sklepu i przywitać się z bestią.
Dwie dziewczyny, które znam ze szkoły, chociaż były trzy lata starsze, dźwigały na szyjach ciężar jego ramion. Zawiesił się na nich, a one z uśmiechami od ucha do ucha, jak by samego Boga za nogi złapały, obejmowały go w pasie. On też dobrze się bawił. A jakże.
Dobrze, że stali plecami do mnie i nie zauważyli mojej zbolałej twarzy. Widząc Tomka w objęciach nie jednej, widocznie jedna to już dla niego za mało, a dwóch panienek, poczułam, jak by mi ktoś kaktusa włożył w serce. Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do domu podszyta złością, żalem, rozczarowaniem i miłością.
Dziś po przebudzeniu uznałam, że kończę z nim! Cóż znaczy kilka dni zakochania. Pokonam go. Będę silna i pokarzę mu, gdzie bestie zimują. A jak!
CZYTASZ
CZERWONE TULIPANY
Mystery / ThrillerAgata i Ala to nastolatki poszukujące wrażeń i miłości. Latem 1998 roku policja wyławia ze stawu ciało jednej z nich. W tym samym czasie druga przepada bez śladu, a policja nie spieszy z wyjaśnieniem tych zdarzeń. Młody policjant na własną rękę i...