27.06.1998
Dzisiaj zaraz po śniadaniu poszłam do sklepu. Nie umiałam w nocy spać przerabiając miniony wieczór. To jedno pytanie nie dawało mi spokoju. Co tam się wydarzyło? Dlaczego Aneta tak szybko odjechała zabierając mnie w pośpiechu?
Dochodząc pod budynek usłyszałam nerwowe głosy. Ostatni, poranny klient właśnie wsiadał na rower o odjeżdżał ze świeżymi bochenkami chleba. Podeszłam bliżej, uważając by nie zostać zauważoną.
- Jesteś jeszcze w ogóle normalna?! Po co ją tam zabrałaś!- krzyczał Tomek.
- Aneta... Ja mu nic nie powiedziałam...- Odważyłam się wejść do środka.
- Wiem.- Powiedziała spokojnie.
- Obie jesteście nienormalne! Nie wiesz co tam się działo wczoraj?- Znów doskoczył do Anety.
- Ciszej! Uspokój się. Sam nie jesteś lepszy.
- Mnie przynajmniej nikt nie zgwałci w krzakach- powiedział w nerwach, tak cicho jak tylko mógł, bym nie usłyszała.- A ciebie- skierował we mnie palec wskazujący- Nie chcę już tam więcej widzieć! Zrozumiałaś?
Wyszedł ze sklepu nie czekając na moją odpowiedź. Aneta głośno wypuściła powietrze z płuc.
- Co się wczoraj wydarzyło? Słyszałam jakąś dziewczynę, która krzyczała...
- Zapomnij o tym. Czasami sytuacja wymyka się spod kontroli. Tyle.
-Ale...
- Ala, na prawdę- spojrzała na mnie poważnie- zapomnij o wszystkim.
- Pojedziemy tam jeszcze?- spytałam niepewnie.
- Chcesz?- niedowierzała.
- Podobało mi się wczoraj... Tylko było za krótko.
Aneta popatrzyła na mnie, jak gdyby chciała mi dużo więcej powiedzieć, ale zamiast tego milczała uparcie.
Nie chciałam jej przeszkadzać, więc niepocieszona wróciłam do domu.
- Ala weź rower i pojedź na pole- odezwała się mama, gdy usłyszała mnie na korytarzu.
- Po co?
- Fasolki nazbierasz na obiad.
- Monika nie może?
- Nie może!
Spełniłam polecenie mamy, chociaż tak na prawdę wolałam zostać w pokoju i oglądać wakacyjne programy dla młodzieży. O tej porze leciał mój ulubiony serial.
Jadąc na pole, musiałam przejechać obok domu Goralczyków, dziadków Piotrka. Spojrzałam na podwórko czy nie stoi tam przypadkiem auto jego rodziców. Dziwne, że jeszcze nie przyjechali z Adamem. Zwykle zaraz po zakończeniu roku szkolnego byli już u dziadków. Zatęskniłam za moim wakacyjnym przyjacielem.A może ma już dziewczynę i nie chce spędzać wakacji na wsi? Rozmyślając żółtą fasolkę szparagową. Nasza działka położona była przy lesie, tym samym, po którym w ubiegłe wakacje spacerowaliśmy z Piotrkiem.
Wracając do domu z wiaderkiem pełnym fasolki jeszcze raz spojrzałam na stary dom. Na pewno ma już dziewczynę. Byłam tego pewna.
- Ala?!- Usłyszałam swoje imię.
Zatrzymałam się na poboczu, rozglądając wokół. Poznałam ten głos.
- Cześć! Co słychać?
Z zarośniętego ogródka wyłonił się Piotr. Był jeszcze wyższy niż wcześniej, włosy też nosił nieco dłuższe, a jego jasne oczy kontrastowały z delikatnie opaloną twarzą. Serce zareagowało na ten miły widok szybszym biciem.
- Cześć Piotruś! Kiedy przyjechałeś?
- Wczoraj wieczorem. Fajnie, że się widzimy. Może... zagramy wieczorem w siatkę?
- Pewnie! Bardzo chętnie.- Posłałam mu jeden ze swoich słodkich uśmiechów.
- To do wieczora!
Pożegnał mnie znikając w zaroślach. Nie ma dziewczyny, ucieszyłam się. A jeśli ma, opuścił ją na dwa miesiące.
Dlaczego jestem zazdrosna o Piotrka podczas, gdy sama romansuję z innym?
CZYTASZ
CZERWONE TULIPANY
Mystery / ThrillerAgata i Ala to nastolatki poszukujące wrażeń i miłości. Latem 1998 roku policja wyławia ze stawu ciało jednej z nich. W tym samym czasie druga przepada bez śladu, a policja nie spieszy z wyjaśnieniem tych zdarzeń. Młody policjant na własną rękę i...