#19

16 11 1
                                    

30.07.1998

- Pięknie wyglądasz, słoneczko.- Uśmiecha się, dotykając dłonią mojego policzka.- Dużo o nas myślałem ostatnio.

- Tak?- Odzywam się onieśmielona.

Siedzimy sam na sam na parkowej ławce. Słoneczne promienie docierają do nas przez gęste, zielone gałęzie lip.

- Bardzo się cieszę, że cię poznałem i jestem wdzięczny losowi,  że postawił cię na mojej drodze.- Wyznaje Krzysztof przysuwając się bliżej.

Patrzy mi ciężko w oczy. Przewiduję, jakie myśli chodzą mu po głowie.

- Znamy się jeszcze bardzo krótko, ale... Czasami nie potrzeba wielu lat, aby być pewnym...

Pewnym? Czego pewnym? Powtarzam w myślach. Patrzę na niego jak ciele w malowane wrota. Chce zakończyć tę maskaradę? Trochę szkoda tych prezentów, które jeszcze mogłabym od niego dostać...

- Mam pomysł!- Oznajmia z nienacka i bierze mnie za rękę.

Podąrzam za nim, jak baranek prowadzony na rzeź. Otwiera mi drzwi do swojego Mercedesa i upewnia się, że siedzę wygodnie. Odpala silnik i odjeżdżamy.

- Co to za pomysł?- Pytam w końcu, gdy zbliżamy się do boiska sportowego w mojej wsiosce.

Co on wyprawia? Chyba nie chce tutaj siedzieć i rozmawiać?! Myślę sobie w panice. Jest niedzielne popołudnie i ktoś może nas zobaczyć.

Krzysztof milczy, uśmiechając się tylko tajemniczo. W końcu zatrzymuje auto na placu obok boiska. Z bagażnika wyciąga koc i otwiera mi drzwi.

- Pomyślałem, że w swoim otoczeniu będziesz się czuła bezpieczniej.

Co on chce zrobić? Po co mu ten koc?!

-Ale... tutaj ktoś może nas zauważyć.

- No i co? Nic złego nie robimy.- Objął mnie ramieniem prowadząc w stronę stawu.

Modlę się w myślach, żeby moje obawy się nie spełniły. Żeby nie planował tego, o czym myślę. I czego się boję.

Docieramy w końcu do odludnej strony jeziora, gdzie rzadko spacerują ludzie a i rybacy nie mają wygodnych miejsc do łowienia. Krzysztof rozkłada w cieniu drzew i krzaków, koc. Siadając zachęca mnie do tego samego. Siadam więc obok uśmiechając się niezręcznie.

- Jesteś bardzo piękna- wyznaje.- Może to zabrzmi absurdalnie, ale... Czuję się przy tobie niesamowicie. Jak nastolatek. Przywróciłaś mi młodość! I... Muszę ci to wyznać, mimo, że dzieli nas duża różnica wieku.- Patrząc mi w oczy przysuwa się bardzo blisko.- Zakochałem się w tobie- padają słowa na które nie jestem gotowa.

Nie wiem co mam powiedzieć. Ja nie jestem zakochana, chociaż po moim ciele przebiega tysiąc robaczków, wywołując dziwne dreszcze.

Krzysztof pochyla się i delikatnie całuje mnie w usta.

- Przemyślałem wszystko i jestem pewny swojej decyzji- sięga do kieszeni spodni i wyciąga małe, aksamitne pudełeczko. Otwiera je pomału, a moim oczom ukazuje się niebieskie oczko złotego pierścoinka.

Zamieram.

- Nie rozumiem...- dukam wpatrując się w błyszczący kamyk.

- Wyjdziesz za mnie?

Milczę. Mój oddech

Wyciąga pierścionek z pudełka i wsuwa mi na palec.

- Pasuje- uśmiecha się triumfalnie.

CZERWONE TULIPANYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz