#20

17 11 1
                                    

31.07.1998

Nie zamierzałam wczoraj wychodzić z domu. Postanowiłam sobie w niedzielę, tą pechową, tragiczną niedzielę, że całe wakacje spędzę w swoim pokoju. Niestety tęsknota za Tomkiem wygrała. Chciałam go zobaczyć. Miałam nadzieję, że zainteresuje się mną choć trochę.

Wyszłam z domu około siedemnastej, bo wtedy ruch pod sklepem nie jest duży. Szansa, że Tomek będzie sam z Anetą była duża. Podchodząc coraz bliżej sklepu, dobiegała mnie wyraźniejsza muzyka.

- Ala, a ty nie na ognisku?- Zdziwiła się Aneta na mój widok.

- Jest jakieś ognisko?- spytałam mało zainteresowana.

- Wszystko z tobą w porządku? Wyglądasz mało wyraźnie. Byłaś chora?

- Można powiedzieć... To dziś raczej nikt nie przyjdzie pograć, co...?

- Wszyscy są na boisku. Piotrek i Adam też jechali. Widziałam ich.

Co mnie obchodził Adam? Piotrek już bardziej, ale nikt mnie nie zaprosił. A wpraszać się nie lubię. Wróciłam więc do domu, z nadzieją, że obejrzę coś ciekawego w telewizji.

Co to zauto stoi przed naszą bramą? Zdziwiłam się widząc zaparkowany, czerwony samochód. Mama nie wspominała, że mamy mieć gości. Ale prawdę mówiąc w ciągu tych czterech dni, kiedy spędzałam czas tylko w domu, mało się widziałyśmy. Do południa praktycznie nie wychodziłam z pokoju. A po południu mamy już nie było. Monika mówiła, że ma jakieś załatwienia w Szuminie. Może dentystę? Ale wracała bardzo późno, zdarzało się, że szłyśmy same spać, bo jej nie było. Nie wiem jak długo trwa to wychodne mamy, bo zazwyczaj to ja znikałam zaraz po południu i wracałam dopiero na kolacje.

W korytarzu usłyszałam mamę i męski głos dobiegający z dużego pokoju. W pierwszej chwili pomyślałam, że tata przyjechał. Podeszłam bliżej starając się, by mnie nie usłyszeli.

- Kocham cię, Irenko. Zależy mi na tobie- mówił aksamitny głos.

- Ale co ja powiem córkom? Przecież...

- Wiem, że tobie również zależy na mnie. Na nas. Przejdziemy przez to razem. Twoje małżeństwo to fikcja- zciszył głos.- Dlaczego chcesz to dalej ciągnąć?

Mama milczała, a mi wnętrzności się wywróciły. Zrobiło mi się niedobrze i w głowie zaczęło się kręcić. Jakie to obrzydliwe! Szok który przeżyłam, był podwójnie przerażający.

Mama nie mogła związać się z tym człowiekiem. Nie z nim! Powinnam przerwać im tą ckliwą gadkę i wyznać prawdę. Zdemaskować jej kochasia. Zamiast tego, wybiegłam z domu. Bez planu na ucieczkę puściłam się przez rozległą łąkę, która zaczynała się za domem sąsiadki mieszkającej po przeciwnej stronie drogi. W olchowym lasku graniczącym z łąką musiałam się zaczymać. Zemdliło mnie nagle. To wszystko było jak zły sen. Jak koszmar! Myślałam, że będę wymiotować. Problemem nie była zdrada matki, której najpewniej się dopuściła. Przecież od lat nie żyli z tatą razem. Jego przyjazdy do domu były farsą. Problem stanowi kochanek mamy. Ale już niedługo.

Przebiegłam olchowy lasek i dotarłam do szosy. Po drugiej stronie ulicy, na boisku sportowym, moi znajomi bawili się beztrosko. Zazdrościłam im tego. Nie namyślając się, uznałam, że mimo braku zaproszenia, mogę się dołączyć. Przecież nikt mnie nie przegoni.

- Cześć Ala! Fajnie że jesteś- Piotrek uśmiechnął się do mnie, gdy nieśmiało przycupnęłam na rogu budynku szatni.

Spojrzałam na niego bez udawanego smutku.

- Nie przychodziłaś grać w siatkówkę przez ostatnie dnie..

Wiem o tym. Ale dzięki za zainteresowanie, pomyślałam.

CZERWONE TULIPANYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz