#7

27 20 0
                                    

21.07.1997

Ostatnie dnie spędziłam, jak to się mówi,  na wakacjach. Pojechałam do kuzynki, mieszkającej trzy wioski dalej. Nie żebym bardzo chciała czy z nudów. Raczej ona mnie namówiła. Uznałam, że kilka dni bez Tomka dobrze mi zrobi. Łudziłam się, że a nóż o nim zapomnę.

Nie udała mi się ta sztuka, jednak trzy dni poza domem sprawiły dużą różnicę  w mojej relacji z nim. Dystans był mi  potrzebny. Odnoszę wrażenie, że moje wakacje trwały znacznie dłużej niż trzy dni.

Dziś pierwszy raz od tygodnia poszłam do sklepu. Przede mną w kolejce stały dwie osoby. Mały chłopiec kupował słodycze. A ja niecierpliwiłam się ogromnie, żeby na reszcie pokazać temu zuchwalcowi, gdzie jego miejsce. W końcu nadeszła moja kolejka.

-Długo cię nie widziałem- odezwał się patrząc na mnie.

- Nie było mnie- odparłam sucho, unikając jego wzroku.- Gumy kulki poproszę.

- Od kiedy jesz takie gumy?- Podał mi cały blister, super rozbawiony moim zakupem.

- To dla Moniki- powiedziałam lodowato, nie patrząc na niego.

- Pięćdziesiąt groszy.

Dałam mu pięćdziesiąt groszy i odwróciłam się na pięcie w kierunku wyjścia. 

- Co z tobą jest? Jakaś dziwna jesteś- odezwał się zza lady.

Przystanęłam. Już chciałam mu wszystko wygarnąć, ale w ostatnim momencie przyszło opamiętanie. Szukałam odpowiednich słów, żeby go spławić.

- Nie mam teraz czasu- powiedziałam nie odwracając się.

- Co masz lepszego do roboty?

- Wszystko jest lepsze od...

-Od?- Przygwoździł mnie spojrzeniem stając mi na drodze.

- Przesuń się proszę. Chcę wyjść.

-Proszę bardzo- uniósł ręce do góry, jak przed policją, robiąc mi miejsce.- Szybko się mną znudziłaś- rzucił z wyrzutem za moimi plecami.

Nie wytrzymałam. Na ławce pod sklepem tylko dwie osoby piły piwo, więc podeszłam do Tomka i popchnęłam go lekko.

- Jak możesz być takim chipokrytą? Masz mnie za idiotkę?- ponownie go popchnęłam, ale tym razem nie drgnął.
Patrzył na mnie groźnie. - Teraz nic nie powiesz?

Zacisnął nerwowo szczęki i zmrużył oczy.

- Na ognisku i na meczu buzia ci się nie zamykała, jak obejmowałeś swoją... koleżankę.

- To o to chodzi- uśmiechną się sztucznie.

- Dla mnie temat jest zamknięty- zdecydowałam się opuścić sklep raz na zawsze. 

-Ala... Ala zaczekaj!

Wybiegł za mną chwytając mnie za ramię.

- Puść mnie!- szarpnęłam się.

Uniósł mnie jedną ręką, przewiesił sobie przez ramię i zaniósł na zaplecze. Oszołomiona tym zdarzeniem kilka pierwszych sekund stałam jak zaczarowana.

- Nie będę z tobą dyskutował. Myślisz, że jak nagle się zmienię, to nikt nie zacznie niczego podejrzewać? Nie jest ważne co robię, tylko co czuję.

Skrzyżowałam ręce na piersiach nie wierząc mu.

- Jeśli tego nie rozumiesz i nie wierzysz mi, to na prawdę jesteś idiotką.

- Cham- skwitowałam odpychając go dłonią.

To wszystko nie było łatwe. Marzę o nim. Marzę, że jest tylko mój. Nie ma innych dziewczyn. Kocham go z całych sił i nie chcę się nim dzielić. Moje zachowanie było grą. Najchętniej od razu bym mu wybaczyła i rzuciła się na szyję.

Nie wiem czy o tym wiedział, bo znów złapał mnie za ramię zwracając twarzą ku sobie. Oparł swoje czoło o moje. Milczał krótką chwilę, aż odezwał się cicho:

- Dla ciebie zrobię wszystko. Ale nie skażę nas dobrowolnie na życie w piekle. Jesteś dla mnie wszystkim. Z tobą mogę wszystko. Musimy tylko trochę poczekać. Daj nam czas... Jesteś- westchnął ciężko obejmując mnie w talii- Jesteś taka młoda. Wiesz o tym... Za młoda. Ale cholera, nie potrafię z ciebie zrezygnować. Nie teraz.- Wyznał.

Budował napięcie do tego stopnia, że w końcu stałam się bezbronna. Poddałam się jego pocałunkom. Nie umiałam dłużej z nim walczyć. Nie chciałam. Tak, jestem za młoda dla niego. Nasze stosunki muszą być ukryte przed wszystkimi. Jednak to nie argument, żeby nagminnie flirtować z innymi.

- Możesz powiedzieć, albo nie powiedzieć, że jesteś zakochany w kimś. To świerza sprawa i dlatego nie chcesz za dużo na początek opowiadać... Chyba zrozumią. To nie banda bezmózgich prymitywów- zasugerowałam, siedząc mu na kolanach.

- Będą chcieli w końcu poznać moją dziewczynę.

- To powiesz, że wyjechała... Na przykład za granicę. Tomek na prawdę musisz podrywać te wszystkie panienki?!

- To tylko zasłona dymna, nie rozumiesz?

- Nie. A jeśli ja też znajdę sobie taką zasłonę dymną?- Spytałam po chwili.

- O czym ty mowisz- uśmiechnął się zdezorientowany.

- O tym, że musisz się określić!

- Ala...- przygwoździł mnie swoim ciałem do ściany i zaczął całować powoli, intensywnie. Aż ciarki zaczęły po mnie biegać.- Chcę tylko ciebie- szeptał- Ty jedyna się dla mnie liczysz. Działasz na mnie jak narkotyk...

Szeptał jeszcze coś, ale pod wpływem jego dotyku i pocałunków odpłynęłam. Nic mnie nie obchodziło. Chyba nawet te tlenione cizie jestem w stanie zaakceptować, chociaż z wielkim bólem serca. Jego pocałunki, dotyk są jak magnes. Ciągnie mnie do niego o każdej porze dnia i nocy. Moje marzenia wybiegają zdecydowanie za daleko, za granicę przyzwoitości. Jestem podekscytowana, jakie będą jego następne kroki...

CZERWONE TULIPANYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz