Część 24

404 8 1
                                    

Wybiegłam z labiryntu podziemnych korytarzy prosto do jednego z salonów. Przystanęłam na chwilę by złapać oddech. Nie brakowało mi powietrza ze zmęczenia, byłam przyzwyczajona do dłuższych biegów, to stres i przerażenie tak się na mnie odbijały.

Zabiłam, zabiłam, zabiłam. Zabiłam człowieka.

Nie, zabiłam dwóch, w obronie własnej, musiałam.

Zabiłam, zabiłam, zabiłam. Zabiłam człowieka.

Jestem morderczynią, jestem potworem, musiałam się nim stać. 

Opieram ręce o jeden z foteli i pochylam się aby się uspokoić i nabrać sił. To jeszcze nie koniec. Nie wiem kiedy, ale zauważą, że coś jest nie tak, być może już zauważyli. Nie jeszcze nie, nie wszczęli alarmu. Jednak zauważą i to niedługo. Kiedy tamci dwaj nie wrócą i nie zameldują wykonania zadania, wszyscy będą wiedzieć. Kiedy nastanie ten moment muszę już być daleko stąd. Wychodzę z salonu. Trzymam się blisko ściany i bacznie obserwuję korytarze. Na szczęście w pobliżu nikogo nie ma. Ile osób może być teraz w budynku? Na pewno niania, kilku pracowników i pewnie jakiś członek Hydry. Zawsze jakiś się tutaj kręci, tym razem nie może być inaczej. 

Idę dalej korytarzem. Przemieszczam się w stronę tylnego wyjścia. Kiedy dotrę do drzwi rzucę się do ucieczki i raz na zawsze opuszczę to miejsce. Zacznę nowe życie. 

Słyszę czyjeś kroki. Natychmiast się zatrzymuję i chowam się w jednym z mniejszych pokoi należących do pracującej tutaj służby. O tej godzinie nikogo tutaj nie ma, wszyscy pracownicy zajmują się swoimi sprawami. Każdy z nich wykonuje swoje obowiązki z największą starannością jakby i oni bali się możliwej kary za nieposłuszeństwo. Nie jest mi ich żal, żaden z nich nigdy mi nie pomógł. Kiedyś, dawno temu tylko jedna kucharka dała mi podwójną porcję zupy. Drobny akt dobroci, który pamiętam do dzisiaj. Najlepsza zupa w moim życiu. Miałam nadzieję, że kiedyś jeszcze się to powtórzy, jednak następnego dnia kucharka zniknęła. Niania wiedziała, ona zawsze o wszystkim wie. 

Kroki się zbliżają. Słyszę nie jedną a dwie osoby. 

- Program nie jest jeszcze gotowy, co prawda obiekt ponownie znalazł się w naszych rękach, ale jego stan jest niepewny. Obawiamy się, że ponowny proces czyszczenia pamięci może całkiem zniszczyć jego umysł. Zalecamy zamrożenie obiektu do czasu opracowania pewniejszych metod kontroli. 

Mężczyzna do którego należy ten głos ma dziwny akcent. 

- Potrzebujemy go teraz, jest tyle do zrobienia - natychmiast rozpoznaję głos niani

- A co z obiektem numer dwa? Kiedy będzie gotowy? 

- Obiekt numer dwa ma ważniejsze zadania, które nie są twoją sprawą. Eliminacja wrogów to nie jej priorytet. Tym ma się zając Barnes.

Znowu mówią o nim. Jednak bardziej zastanawia mnie kto jest obiektem numer dwa. Czy miałabym być to ja? 

- Teraz kiedy nie ma głowy ciało jest słabe, potrzebujemy postawić kogoś na czele. Red Skull potrzebuje swojego następcy.

- Którym ona nie będzie, może gdyby była chłopcem. 

- Ale jest kobietą, tak jak ty.

- Nie zapominaj się - upomina swojego rozmówcę niania - Ja nie jestem kapryśną nastolatką. 

- Więc po co to wszystko? Ta szkoła, nauka? Dlaczego, jeżeli nie po to by stała się nową głową Hydry?  

- Mam swój cel, który tak jak już mówiłam nie jest twoją sprawą. 

- Wszyscy oczekują na jakąś decyzję. Pamiętaj, że z uciętej głowy wyrastają dwie. Jeżeli nie zaczniesz działać, żadna z nich nie będzie należała do ciebie lub do niej.

Mówiąc to mężczyzna odchodzi i zostawia nianię samą na korytarzu. Kobieta patrzy za nim z trudnym do odczytania wyrazem twarzy. Czeka chwilę po czym odwraca się i idzie w przeciwnym kierunku. 

Myśli plątają mi się w głowie. Niania chce być nowym przywódcą Hydry. Zawsze wiedziałam, że jest ambitna i marzyła by stać u boku mojego ojca kiedy ten będzie tworzył swoje dzieło. Nigdy nie sądziłam jednak, że odważy się na przejęcie władzy po jego śmierci. 

Jedno wiedziałam już na pewno, niania miała wobec mnie jakieś plany. Plany, które na pewno mi się nie spodobają. To tylko ułatwiło mi decyzję o ucieczce. 

Kiedy nie słyszę już jej kroków wychodzę na korytarz i ponownie kieruję się w stronę drzwi. Jestem już tak blisko. Jeszcze kilka kroków i jestem u celu. Kładę rękę na klamce i otwieram drzwi. Jednak ich nie otwieram, są zamknięte. To nie możliwe, o tej porze zawsze są otworzone. 

- Wybierasz się na spacer? - niania stoi kilka metrów ode mnie

Nie, to nie może się dziać, nie, nie, nie. 

- Zadałam ci pytanie

Odwracam się do niej z bladą twarzą. 

- Nie będę twoją marionetką - krzyczę 

- To się jeszcze okaże - odpowiada niania i celuje do mnie z pistoletu - Jedziemy na przejażdżkę.

Nie tłumacząc mi więcej rzuca w moją stronę kluce do drzwi i każe kierować się do garażu. Mając mnie cały czas na muszce podąża za mną, a kiedy wsiadamy do auta mocno związuje mi ręce i nogi. Teraz nie mam jak uciec.  

- Gdzie jedziemy? - pytam 

- Zobaczysz

- Dlaczego mi to robisz?  - obiecałam sobie, że nie będę więcej płakać, mimo to łzy same cisną mi się do oczu

- Tu nie chodzi o ciebie - odpowiada niania - Może ci się to wydać zaskakujące, ale świat nie kręci się wokół twojej osoby. Mimo to chciałam dać ci wspaniałą przyszłość, ale nie potrafiłaś tego docenić.

- Wspaniałą przyszłość? Zniszczyłaś mi życie - nie wiem skąd we nie odwaga aby tak odzywać się do niani, być może dlatego, że straciłam już wszystko. Co jeszcze mogła mi odebrać oprócz życia?  Życia, które w ich niewoli i tak nie ma dla mnie znaczenia. 

- Miałaś lepsze życie niż mogłabyś sądzić, ale skoro tak uważasz, pozwól że pokażę ci jak mogłoby ono wyglądać. Być może to cię czegoś nauczy. 

Jest to ostatnie zdanie jakie do mnie wypowiada podczas podróży, podróży, która trwa kilka godzin. 

Naszym celem okazuje się być  dobrze strzeżona posiadłość podobna do tej w której mieszkałam. Z tym wyjątkiem, że utaj nie ma zieleni. Nie ma kwiatów i krzewów, wszystko jest ponure i przykryte betonem. 

- Co to za miejsce? - pytam niani 

- Twój nowy dom 

- Twój nowy dom 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Córka Chaosu [Marvel]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz