- Poluzuj łokieć, palce bliżej siebie i nie garb się tak. Masz gorszą postawę niż moja babka, a biedaczka już nie żyje.
Stosuję się do jego instrukcji i szybko koryguję moje błędy.
- Dobrze, teraz naciągnij cięciwę.
Oddycham delikatnie świadoma tego, że nawet drobne drżenie powietrza może spowodować, że strzała zboczy z wyznaczonego kierunku.
- Wymierz, upewnij się, że wszystko jest tak jak należy i wypuść strzałę.
Prostuję palce i patrzę jak strzała leci w kierunku tarczy. Trafia w sam jej środek. Uśmiecham się zadowolona.
- Znakomicie - trener jest ze mnie zadowolony.
Zerkam na mężczyznę stojącego obok mnie. Na moje oko dobiega pięćdziesiątki, ma już lekko posiwiałe włosy i kilka zmarszczek na twarzy. Nie pozwalam jednak aby to mnie zmyliło, wiem, że jest w lepszej fizycznej formie niż nie jeden dwudziestolatek. Mężczyzna pojawił się tutaj kilka dni temu i oświadczył, że od teraz to on będzie szkolił mnie w walce. Po poprzednim trenerze nie było nawet śladu. Zastanawiałam się co się z nim stało i dlaczego został zastąpiony. Wątpiłam by miało to związek z ostatnią sytuacją i moją złamaną nogą. W każdym razie ja nie mam zamiaru narzekać. Nowy trener pomimo, że równie wymagający był znacznie milszy i nie budził we mnie strachu. Pozwalał mi na przerwy i nigdy nie kazał wykonywać ćwiczeń podczas których mogłabym zrobić sobie krzywdę. Zastanawiałam się czy wiedział o sytuacji z nogą. Kiedy weszłam do sali ćwiczeń kuśtykając utkwił w niej swoje spojrzenie, ale słowem nie skomentował mojego stanu. Zapytał tylko co chciałabym dzisiaj ćwiczyć. Łuk był pierwszym co przyszło mi na myśl. Chciałam być kojarzona z jakąś bronią oraz posługiwać się nią idealnie, mój wybór już jakiś czas temu padł własnie na łuk. Może to śmieszne, ale uważałam za niezwykle chwytliwe bycie kojarzonym z jakimś obiektem. Dla przykładu Kapitan Ameryka miał tą swoją niezniszczalną tarczę. Nie raz widywałam na ulicach dzieciaki biegające z pomalowanymi na biało, niebiesko i czerwono pokrywami od kosza na śmieci. Zawsze milo to wspominam, nie tylko dlatego, że było to urocze, ale dlatego, że rzadko opuszczam rezydencję w której mieszkam. Oczywiście nie zamierzałam nikomu mówić o moich poglądach. Samo wypowiedzenie słów Kapitan Ameryka źle by się tutaj skończyło.
- Pięć minut przerwy? - proponuje trener
- Nie trzeba, możemy kontynuować - mówię to szczerze, naprawdę wciągnęłam się w te ćwiczenia.
- Jeżeli będziesz jej potrzebować daj znać
Prawie trudno mi uwierzyć, że ten człowiek pracuje dla ludzi, którzy zamienili moje życie w koszmar.
Zakładam na łuk kolejną strzałę.
- Zaczekaj, przeniesiemy się na zewnątrz. Zobaczymy jak sobie radzisz kiedy nie masz idealnych warunków.
Zerkam z po wątpieniem przez okno, nie pada, ale niewiele do tego brakuje. Widzę też jak drzewa uginają się pod siłą wiatru.
- Strzelanie tutaj to jedno, dopiero tam możemy niemal właściwie ocenić twoje umiejętności.
Niby proponuje, ale wiem, że odmowa nie wchodzi w grę. Kiwam głową i ubieram kurtkę. Zabieram kołczan i jeszcze kilka strzał. Powoli kierujemy się do wyjścia.
- Dlaczego "niemal" właściwie? - pytam
Trener nie rozumie mojego pytania.
- Powiedział pan, że na zewnątrz niemal właściwie ocenimy moje umiejętności. Dlaczego nie w pełni?
- Ponieważ nawet jeżeli przeprowadzane są w ciężkich warunkach to nadal są tylko ćwiczenia. Nigdy nie wiesz na co cię tak naprawdę stać dopóki nie znajdziesz się w sytuacji w której musisz wykorzystać to co umiesz aby przeżyć.
- Czyli dopiero kiedy spojrzę śmierci w oczy będę wiedziała ile jestem warta.
To nie było pytanie, ale trener i tak to komentuje.
- Ile warte są twoje umiejętności, nie ty, to różnica.
Wychodzimy na średniej wielkości plac. Nie ma tutaj nikogo innego.
- Dobra, widzisz tamtą tarczę?
Pokazuje na oddalone od nas o kilkanaście metrów drzewo i zawieszoną na nim tarczę.
- Traf w sam środek, tak jak to zrobiłaś niedawno.
Chociaż odległość nie jest aż tak duża to wiem, że teraz będzie trudniej. Wiatr co chwila zmienia kierunek, a przelatujące obok nas ptaki nieco mnie dekoncentrują. Na dodatek chyba właśnie zaczyna padać.
- Pamiętał o łokciu - przypomina
Przybieram właściwą postawę i sięgam po pierwszą strzałę. Naciągam ją i wypuszczam. Trafia w tarczę, ale nie w sam środek.
- Jeszcze raz, weź poprawkę na wiatr. Miałaś na pewno zajęcia z fizyki.
Miałam, właściwie to mam nadal, jestem z nich całkiem dobra. Jednak teoria to coś innego niż praktyka.
Celuję kolejny raz, tym razem nieco dłużej mierzę do celu. Wypuszczam strzałę i ponownie nie trafiam w środek.
- Jeszcze raz. Ucz się na błędach, wyciągaj z nich wnioski. Pomyśl gdzie mogłaś zrobić błąd i jak to poprawić. Skup się, nakieruj myśli.
Kropla deszczu spada mi na nos.
Zamykam na chwilę oczy. Staram się skupić, wyrównać oddech, uspokoić. Zamiast tego jednak przed oczami stają mi wszystkie przykre i bolesne wspomnienia. W sumie czego ja oczekiwałam. Łzy, ból, samotność, jeszcze więcej bólu.
Z krzykiem wypuszczam strzałę.
Trafia idealnie.
- Twoje emocje dodają ci siły, uważaj tylko aby przypadkiem jej z ciebie nie wyssały.
CZYTASZ
Córka Chaosu [Marvel]
FanfictieRozpoczęcie nauki w nowej szkole może być ciężkie, zwłaszcza gdy jesteś córką Red Skulla i ukrywasz się przed Tarczą i Hydrą. Start - 31.07.2022 Koniec - 31.10.2022