II

33 2 0
                                    

Wyruszaliśmy przez las. Każdy krok stawiałam ostrożnie, a moje ciało ciagle było spięte.

- Abi - usłyszałam głos Emmy. Odwróciłam się i spojrzałam na nią. Była blada i bardzo zmęczona. - Zatrzymajmy się na chwile.

- Dobra - odpowiedziałam bo sama czułam jak bardzo nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Szliśmy już czwartą godzinę. Usiedliśmy na ziemii. Nikt się nie odzywał. Oglądałam wszystko wokół. Było pięknie, tak jakby deszczu nigdy nie było. Wszystko było takie idealne. Wtedy usłyszałam szelest. Odruchowo wstałam z ziemi przerażona. Zack i Emma tez wstali.

- Stańcie za mną - powiedziałam cicho patrząc na nich.

- Za mną - powiedział Zack biorąc z ziemi patyk. Spojrzał na mnie. Nie wtracalam się bo każdy kolejny głos mógłby to coś do nas szybciej przyciągnąć. Nagle zza krzaków wybiegła sarna, który wyminela nas ciagle biegnąc. Przysięgam, że serce utknęło mi w przełyku.

- Ja nie wierze - powiedział Zack, który również był mocno tym wystraszony.

- Chodźmy lepiej dalej - powiedziałam patrząc na pozostałą dwójkę. - Za niedługo będzie się ściemniać musimy znaleźć coś do przenocowania.

Szliśmy dalej. Przerażenie zaczęło coraz bardziej znikać. Oczywiście ciagle czułam napływający stres jednak rozmawialiśmy ze sobą, nawet się śmialiśmy. W końcu wyszliśmy z lasu i szliśmy poboczem jakiejś drogi. Słońce schodziło coraz niżej i robiło się coraz chłodniej.

- Musimy się zatrzymać - powiedział Zack

- Tak wiem - powiedziałam - Szukajmy czegoś gdzie możemy przenocować.

Rozglądałam się wokół ale nic takiego nie widziałam. W nocy pewnie jest jeszcze bardziej niebezpiecznie, choć zapewne niebo jest jeszcze ładniejsze niż za dnia.

- Może tam? - z moich zamyśleń wyrwała mnie Emma. Ja jak i blondyn spojrzeliśmy na nią, a ona pokazywała palcem opuszczony dom.

- Chodźmy - zdecydowałam i ruszyliśmy w tamtą stronę.

- Wejdę pierwszy - powiedział Zack patrząc wprost na mnie. Mimo, że był młodszy jego postura była większa od mojej tak samo miał więcej siły niż ja. Dlatego nie protestowałam. Wszedł, a my zaraz potem.

- Czysto - stwierdziłam. - Zasłońmy okna i zastawmy czymś drzwi.

Jeżeli chcieliśmy spać musieliśmy być bezpieczni. Przesunęłam razem z Emmą komodę na drzwi, a Zack w tym samym czasie zasłonił wszystkie okna. Panowała tutaj całkowita ciemność.

- Nie ma tu nic do jedzenia? - zapytała Emma, gdy usiedliśmy na ziemi.

- Nie - odpowiedziałam. Byłam bardzo głodna, bardzo chciało mi się pic ale nie mieliśmy co. Byliśmy bez niczego, zdani tylko na łaskę losu. - Połóżmy się spać, jeszcze jutro i powinnismy dojść.

Położyłam się na ziemi ale długo nie mogłam zasnąć. Coś mi nie dawało. Bałam się, bardzo się bałam. Mój żołądek był cały czas boleśnie ściśnięty przez głód. Wyszliśmy z bunkra po ponad dwóch latach, co będzie teraz. Jak to wszystko będzie wyglądać. Przez całą noc nie spałam. Rano wstałam i odsłoniłam rolety. Świeciło słońce i była lekka mgła. Emma i Zack jeszcze spali. Po chwili przebudzili się i wyruszyliśmy dalej. Nie miałam już siły. W oddali było widać autostradę, według mapy, którą jakimś cudem pamiętałam mieliśmy iść przez nią.

- Abi - usłyszałam i odwróciłam się. - Co jeśli nam się nie uda?

Patrzyłam na złotowłosą i szczerze nie miałam pojęcia co jej odpowiedzieć.

- Uda nam się - odpowiedziałam jedynie po dłuższej chwili. Ostatniej chwili spokoju. Usłyszałam szmer i głosy. Odwróciłam się i zobaczyłam coś co zmroziło mi krew w żyłach. W naszą stronę biegło pełno zarażonych. Kompletnie mnie spraralizowalo i nie wiedziałam co mam zrobić.

- Uciekajmy - powiedział Zack, a jego głos wyrwał mnie z całkowitego szoku. Zaczęliśmy biegnąc przed siebie. Słyszałam ich jęki, ich głosy. Było to przerażajace. Zack biegł przed nami i sprawdził samochody. Gdy już zaczęłam całkowicie tracić nadzieje Zack wsiadł do samochodu, a chwile później usłyszałam dźwięk silnika, który w tamtym momencie był zbawieniem.

- Wsiadajcie - powiedział

Wsiadłam szybko do samochodu na miejscu pasażera i w momencie którym zamknęłam drzwi jeden z zarażonych uderzył o szybę. Przerażona pisnęłam i podskoczyłam na fotelu. Poczułam jak samochód ruszył zostawiajac zarażonych w tyle.

- To było ogromne szczęście - powiedziała Emma siedząca z tylu ciężko oddychając. Próbowałam unormować swój oddech. Czułam jak kręciło mi się w głowie.

- Abi w porządku? - zapytał Zack dając rękę na moje ramie.

- Tak.. - odpowiedziałam i spojrzałam na niego - Tak

- Wiesz gdzie jechać? - zapytał

- Narazie przed siebie. Powinien być zjazd na Stonehange - powiedziałam

Jechaliśmy ciagle ze sobą rozmawiając. Omijaliśmy zniszczone samochody. Emma po paru godzinach zasnęła.

- Skąd tak właściwie potrafisz kierować? - zapytałam i spojrzałam na niego. Blondyn uśmiechnął się jedynie i zaczął cicho śmiać.

- Wczas pytasz - powiedział patrząc na drogę. Uderzyłam go lekko w ramie i sama również uśmiechnęłam się. - Jak miałem trzynaście lat jeszcze przed deszczem tata uczył mnie jeździć. Stwierdził, że będzie mi łatwiej gdy nauczę się wcześniej.

- Przynajmniej tak nam teraz pomógł - powiedziałam

- Jak wyglądało twoje życie przed deszczem? - zapytał

- Było naprawdę fajne - powiedziałam układając się wygodniej na fotelu - Miałam pełno znajomych, najlepszą przyjaciółkę Taylor, była dla mnie jak siostra. Wszystko było wtedy takie cudowne.

Wspominając te czasy i Taylor ciagle czuje taką pustkę, smutek ale tez złość. Nie rozumiem dlaczego nie mogła iść z nami do bunkru. Dlaczego, ci którzy wiedzieli nie ostrzegli innych.

- A twoje? - zapytałam

- Byłem kompletnym królem szkoły, miałem masę znajomych, tego dnia w których spadł deszcz zaprosiłem dziewczynę, która mi się od dawna podobała na randkę - powiedział patrząc po prostu przed siebie. Było widać ze jest mu przykro, że to wszystko się skończyło.

- Gratuluje odwagi - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Uśmiechnął się również i spojrzał na mnie.

- A ty miałaś chłopaka? - zapytał

- Nie - powiedziałam po chwili.

- Czyli nie byłaś nigdy zakochana? - zapytał

- Nie - odpowiedziałam - Ale zawsze chciałam mieć, poczuć jak to jest.

- Uwierz mi ze całowanie to najlepsza rzecz jaka istnieje - powiedział i uśmiechnął się

- Widzę ze już doświadczony - odpowiedziałam na co chłopak się zaśmiał. Rozmawialiśmy ze sobą dalej pokonując kolejne kilometry drogi. Słońce zaczęło zachodzić. Zatrzymaliśmy się pod opuszczoną willą. Musieliśmy gdzieś przenocować.

Stay AliveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz