XII

20 2 0
                                    

- Jak się czujesz? - zapytałem

- Trochę lepiej - odpowiedziała i spojrzała w dal, którą było widać. Samochód stanął. Wysiadłem z bagażnika i chwyciłem dziewczynę w pasie wyciągając ją. Czułem jak jej ciało się spięło i lekko się uśmiechnąłem. Delikatnie położyłem ją na ziemii. Patrzyła na mnie z lekkim zaskoczeniem jednak ja po prostu od niej odszedłem.

- Wejdę pierwszy - rzuciłem biorąc broń na ramie.

- Uważaj na siebie - powiedział Patrick, spojrzałem na niego i wszedłem do środka. Świeciłem latarka ostrożnie chodząc po domu. Nic nigdzie nie było.

- Żyjesz? - usłyszałem co lekko mnie przestraszyło jednak odwróciłem się i spojrzałem na Patricka, który patrzył na mnie.

- Ta - odpowiedziałem i właśnie w tym momencie usłyszałem głos zarażonego. Poświęciłem tam latarka i zobaczyłem dwóch zarażonych biegnących w naszą stronę. - Uciekajmy.

Zrobiłem dwa kroki i poczułem jak grunt pod moimi sie załamał. Uderzyłem sobą o ziemie. Syknąłem z bólu i chwila musiała minąć zanim ogarnalem co się stało. Ból roznosił się po moim ciele, jednak szybko wstałem i zacząłem szukać wyjścia. Byłem w jakiejś piwnicy. Udało mi się wyjść czując jak krew wpływała mi do ust. Wyszedłem z domu patrząc na Patricka, który musiał wyjść chwile przed tem.

- Nic ci nie jest? - zapytał podchodząc do mnie

- Uciekajmy - powiedziałem słysząc zarażonego tuż za mną. Spojrzałem na brunetkę, która stała obok Zack'a i opierała się o jego ramie. Wyglądała już lepiej. Wszedłem z powrotem do bagażnika, dziewczyna weszła zaraz potem i spojrzała na mnie lekko zdziwiona. Samochód ruszył, a zarażonych było jeszcze więcej.

- Co ci się stało? - zapytała świecąc mi latarka prosto w oczu.

- Przestań - powiedziałem lekko zły łapiąc za nią. Wszystko mnie bolało co mnie okropnie denerwowało.

- Pytam co się stało - odpowiedziała bardziej ostrze, co mnie zirytowało jeszcze bardziej

- Nie takim tonem Abi - warknąłem na dziewczynę patrząc prosto w jej oczy. Nie odwróciła wzrok choć widziałem w nich lekkie przerażenie. Bała się mnie co lekko zadowoliło mnie.

- Jesteś okropny, nie rozumiem czemu raz traktujesz mnie miło, a raz jesteś zimny i obojętny - powiedziała kolejny raz co mnie jeszcze bardziej zdenerwowało bo oceniała mnie czego nienawidziłem. Chwyciłem ręką jej szyje i lekko ścisnąłem.

- Nie pozwalaj sobie na zbyt dużo słoneczko - powiedziałem patrząc prosto w jej oczy. Zaszklily się pewnie przez ból jaki jej sprawiłem gwałtownie ją łapiąc. Jednak nie przerwała naszego kontaktu wzrokowego. Nie panowałem nad złością.

- Puść - powiedziała cicho łapiąc moją dłoń. Odetchnąłem, a następnie puściłem dłoń i odsunąłem się od niej. Słyszałem jak kaszle. Patrzyłem w dal. Czułem jak złość mnie rozrywała i znowu wyładowywałem ją na brunetce. Patrząc w dal przypomniało mi się to wszystko przed deszczem. Jak to wszystko wyglądało. Z zamyśleń wyrwało mnie gdy poczułem przyłożoną do mojego rozciętego łuku brwiowego chusteczkę. Spojrzałem na dziewczynę jednak ona nie patrzyła na mnie, a skupiona była na ranie. Czułem się trochę źle traktując ją tak jak ją potraktowałem. Lubiłem czuć nad nią przewagę ale nie chciałem sprawiać jej bólu. Widziałem jak czerwona była jej szyja. Moje przeszłość była skomplikowana, złość mnie teraz nie raz przerastała. Czułem jej zimne dłonie, lekko drżały. Albo z zimna albo ze strachu. Odsunęła się chwile później. Wyrzuciła chusteczkę i położyła się zwijając w kulkę. Obstawiałem, że było jej zimno. Nie odzywała się ode mnie.

- Max? - usłyszałem przez radio. Chwyciłem je.

- Tak? - zapytałem

- Trzymacie się tam? Szukamy jakiegoś schronienia ale nigdzie go nie widać. Jesteście w zagrożeniu, innego samochodu tez szukamy - powiedział Patrick

- Jest w porządku narazie - odpowiedziałem i odłożyłem radio. Siedziałem patrząc w dal. Na zewnątrz było już ciemno. Patrzyłem czy nie widać zarażonych. Dziewczyna obok chyba spała. Byłem lekko zły na siebie, że ją tak potraktowałem. Może faktycznie przesadziłem. Nie mam pojęcia ile czasu minęło. Poczułem jak samochód stanął. Byliśmy chyba obok jakiegoś domu.

- Abi - powiedziałem do dziewczyny. Poruszałem nią lekko czując jak zimne było jej ciało. Przebudziła się i spojrzała na mnie. Podałem jej rękę, której nie chwyciła i wyszła sama. Lekko zdziwiony patrzyłem na nią. Stanęła na nogach ale zaraz potem mocno się zachwiała. Chwyciłem ją chroniąc tym samym przed upadkiem. Doskonale wiedziałem, że mnie potrzebowała, bo była zbyt słaba.

- Poradzę sobie - rzuciła i odeszła ode mnie. Przygryzłem lekko wargę czując jak złość mnie otacza. Weszliśmy do środka. Był to mały domek z wielkimi oknami. Jednak zasłony były całe. Usiadłem na kanapie patrząc na nich wszystkich. Każdy był już zmęczony. Sądziłem, że będzie prościej, żeby wszystko nam dobrze wyjdzie. Miałem dość.

Stay AliveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz