XX

20 1 0
                                    

- Musimy uciekać - powiedział Patrick.

- Przecież nie możemy go tu zostawić - powiedziałam

- Spełnij jego ostatnie życzenie - powiedziała Emma. Ostatni raz spojrzałam na bruneta, a następnie po prostu pobiegliśmy w stronę muru. Wszystko działo się tak szybko. Zauważyłam masywne drzwi, które zaczęły się otwierać.

- Chodźcie - powiedział nieznany mężczyzna ubrany w mundur. Weszliśmy do środka. Od razu światła lamp poraziły mi oczy. Drzwi się zamknęły. Musiałam ochłonąć.

- Witajcie - powiedział mężczyzna, który podszedł do nas. Przypatrywał się nam wszystkim. - Wasi ojcowie tutaj są.

- Co? - zapytała Zack, który jak każdy z nas był w olbrzymim szoku. Nie mogłam w to uwierzyć, że to co powiedział nieznany mężczyzna jest prawdą.

- Chodźcie, zaprowadzę was do naszego biura - powiedział. Wymieniliśmy się spojrzeniami, a następnie poszliśmy za mężczyzna. Szliśmy wokół budynków, aż weszliśmy do jednego. Byłam w dużym szoku. Wyjechaliśmy windą na któreś piętro. Szliśmy korytarzem. Przy niektórych drzwiach były nazwiska osób. W końcu zauważyłam swoje. Stanęłam przed nimi.

- Śmiało Abi - powiedział nieznajomy, a to ze znał moje imię wywołało u mnie lekkie przerażenie. - Chodźcie dalej.

Zapukałam do drzwi, a chwile później weszłam. Za biurkiem siedział mężczyzna, który zbierał swojej rzeczy do torby. Gdy tylko zobaczył, że weszłam wstał od biurka.

- Abigail - powiedział. Nie lubiłam jak ktoś mówił do mnie pełnym imieniem ale teraz kompletnie mi to nie przeszkadzało. Podszedł do mnie co zrobiłam również ja. Przytuliłam go mocno i poczułam jak lekko podniósł mnie do góry.

- Wyszłaś z bunkru - powiedział

- Skończył nam się tlen - odpowiedziałam

- Gdzie mama? Gdzie pozostali? - zapytał

- Mama nie żyje - powiedziałam, a jego mina gwałtownie zbladła. - A Zack i Emma też są tutaj.

- Przepraszam, że cię zostawiłem - powiedział. - Nie mogłem wrócić. Musiałem tutaj zostać aby zatrzymać wirusa. Teraz już wiem jak mogę to zrobić. Potrzebowałem do tego was.

- Nas? - zapytałam lekko zdziwiona.

- Tak, przewidywałem, że próbki się rozprzestrzenią i wczepilismy was pewnego rodzaju antybiotyk, który może nie ze zabija wirusa co powoduje jego bardzo wolne rozprzestrzenianie - powiedział i właśnie teraz do mnie dotarło. Dlatego Max gdy został zarażony nie umarł od razu. Na myśl o brunecie poczułam jak mój żołądek lekko się ścisnął.

- Czyli co teraz? - zapytałam

- Będziemy musieli porobić na was pare badań - powiedział. - Chodź, pokaże ci twój pokój.

Wyszłam za nim. Dziwnie się czułam, bardzo nieswojo. Po dwóch lata w końcu zobaczyłam tatę, którego uważałam za zmarłego. Weszłam do pomieszczenia, które wskazał mężczyzna. Było duże. Na środka było łóżko, a za nim okno. Szafa oraz komoda.

- Rozgość się, pokoje twoich przyjaciół będę zaraz obok. - powiedział, a następnie po prostu wyszedł. Byłam mocno zdezorientowana. Tyle się wydarzyło. Usiadłam na łóżku i musiałam się nad wszystkim mocno zastanowić. Dostaliśmy do muru, Max nie żyje, spotkałam mojego tatę, a ja mam w sobie wszczepiony antybiotyk. W końcu wyszłam z pokoju i zapukałam do drzwi obok. Otworzyła mi je Emma.

- Powiedz, że ty też niczego nie rozumiesz - powiedziała, a następnie się po prostu do mnie przytuliła.

- Jesteśmy bezpieczni - powiedziałam i naprawdę tak myślałam, do czasu.

Stay AliveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz