Położyłam się na łóżku ale przez cała noc nie mogłam zasnąć. Bardzo się stresowałam. Wyjściem z bunkru tak jak i brunetem. Nie wiedziałam co teraz mi zrobi, a nie mogę powiedzieć, że się go nie bałam. Pocalowalismy się. Było to dziwne uczucie ale naprawdę przyjemne, jego dotyk był przyjemny. Dopiero nad ranem zasnęłam. Jednak sen nie towarzyszył mi długo, bo po dwóch godzinach musiałam wstać. Byłam całkowicie niewyspana. Weszłam do kuchni gdzie David przygotował śniadanie. Usiadłam przy stole. Od razu poczułam na sobie wzrok bruneta. Przełknęłam ślinę jednak nie popatrzyłam na niego. Zbyt bardzo się bałam.
- Musimy się jutro przedostać do sfery D, z mapy wynika, że to 23 godziny wędrówki, napewno będzie robić przerwy, na noc będziemy musieli się gdzieś zatrzymać. Musimy również uważać na deszcz bo ciagle nie wiemy czy nie zabija. - powiedział Liam pakując do plecaka mapę.
Dokończyliśmy śniadanie, a następnie wyszliśmy z bunkra. Stresowałam się pamiętając, że to właśnie w tym miejscu prawie zginelam. Zaciągnęłam się świeżym powietrzem i spojrzałam w niebo, który było bezchmurne.
- Chodźmy - powiedział Liam. Ruszyliśmy wszyscy w stronę nowego życia. Nie wiedziałam co nas czeka po drodze. Jak uda nam się dojść do muru ale byłam pełna nadziei bo to jedyna, która nam została. Ciągle czułam jego wzrok na sobie ale starałam się go ignorować, dopóki byliśmy wszyscy razem wiedziałam, że nic mi nie zrobi. Po trzech godzinach wędrówki zrobiliśmy pierwsza przerwę. Byliśmy gdzie przy drodze. Nie było na nich samochodów, a wokół były polany i las. Siedziałam na ziemi pijąc wodę.
- Do wieczora zostało jeszcze trochę, przejdziemy jeszcze pare kilometrów, a potem zrobimy kolejną dłuższą przerwę - powiedział Liam patrząc dokładnie na mapę, następnie rozejrzał się po nas wszystkich jednak jego wzrok dłużej utkwił na mnie.
- Chodźmy już - tym razem usłyszałam głos bruneta, który nie brzmiał tak mrocznie podczas gdy mówił tylko do mnie. Owszem był ciagle bez emocji ale był inny. Wstaliśmy z ziemi. Szlam obok Davida ciagle z nim rozmawiając, bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Dużo dowiedziałam się o jego przeszłości. W końcu nadszedł wieczór. Przed nami była pusta droga i pare opuszczonych domów obok.
- Tu przenocujemy - powiedział Patrick wskazując szary jednopiętrowy dom. - Wyglada najlepiej z nich wszystkich.
- Chodźmy - powiedział Liam. Pierwsze do środka wszedł Thomas razem z Maxem. My czekaliśmy na zewnątrz aż sprawdzą czy w domu jest bezpiecznie. W końcu weszliśmy do środka. Razem z Emmą zasloniłyśmy wszystkie możliwe rolety. Usiedliśmy wszyscy w salonie. Dom wydawał się duży ale nie chciałam sie oddalać od reszty żeby go obejrzeć.
- Ja zaczynam warte, potem się zmienimy - powiedział Thomas biorąc broń na ramie. Stałam i patrzyłam na reszte osób. Wszyscy z nas byli wykończeni. Wtedy usłyszałam przeraźliwy dźwięk, a zaraz potem zauważyłam jak do domu wchodzą zarażeni. Serce stanęło mi w miejscu. Musiałam szybko reagować i po prostu uciekać jak każdy. Biegliśmy w swoje strony. Otworzyłam jedne drzwi ale zauważyłam schody w dół, pewnie do piwnicy. Chciałam się wycofać ale poczułam jak ktoś mnie popchnął pewnie uciekając. Zachwiałam się i runęłam ze schodów w dół. Gdy doszło do mnie co się właśnie stało ledwo co otworzyłam oczy. Jęknęłam z bólu, wszystko okropnie mnie bolało jednak największy promień bólu roznosił się w miejscu kostki. Podniosłam się na rękach ciagle siedząc. Kręciło mi się w głowie, a obraz stawał się rozmazany. Jednak widziałam zarażonych którzy zbliżali się do mnie. Nie miałam siły uciekać, nie dałabym rady. Czułam, że to właśnie tak skończę. Widziałam jak się zbliżali. Wtedy zauważyłam, że ktoś stanął przede mną. Nie bardzo widziałam kto, postać była rozmazana. Wstałam ledwo co z ziemi i dopiero teraz uświadomiłam sobie kto stał przede mną. W ręku trzymał gałąź, a jego postura wyrażała ze był bardzo niespokojny.
CZYTASZ
Stay Alive
Teen FictionJeden dzień, który zmienił wszystko.. Zmienił moje życie, postrzeganie świata oraz mnie. To co nadeszło wydawało się końcem świata. Bo właśnie tak było postrzegane. Jednak czym było naprawdę? Z kim przyszło nam walczyć? Z ludźmi, stworzeniami czy...