Rozdział4

132 15 0
                                    

Chciałam zrobić to samo co oni, ale nie znany mi chłopak trzymał mnie tak mocno, że nie miałam siły mu się wyrwać! Złapał mnie za rękę i zaczął gdzieś prowadzić, ale byłam w takim szoku, że nie kontrolowałam tego.
Po chwili poczułam nie przyjemną wilgoć i zorientowałam się że jestem na dworze w samej koszulce i majtkach, ale to nie jest moim teraźniejszym problemem. Nie wiem co mam zrobić, nienawidzę mojego ojca za to co zrobił mojej mamie, ale także mi zrobił krzywdę, osierocił mnie. Zostawił mnie samą! Z moimi problemami, strachem i bólem.

-jestem Evan -powiedział do mnie chłopak
-wiem, że to nie odpowiedni moment, ale przykro mi. Zauważyłem Cię dzis w szkole pierwszy raz. Jestes nowa i dzisiaj nabijaliśmy sie z Ciebie, wiem, że to zauważyłaś. Przepraszam -dodał szybko

Jestem zszokowana, przeprosił mnie. Pierwszy raz ktoś mnie przeprosił. Dziwne uczucie.
-mow do mnie El -odpowiedziałam cicho.
-dobrze, co chcesz teraz zrobić? Może powinnaś zadzwonić na Policję?
-nie wiem. -powoli zaczęłam czuć łzy napływające mi do oczu.
Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Chciałabym mieć odwagę i zrobić sobie krzywdę, ale nie stać mnie na nic więcej niż na pocięcie się, które w tej chwili jest nie możliwe, bo moje żyletki są w domu do którego nigdy wiecej nie chce wejść..
Evan złapał mnie za rękę i zaprowadził do swojego domu gdzie usadowił mnie na fotelu, przykrył kocem i znikł.
Po chwile pojawiła się jakaś kobieta, obstawiałam, że to jego mama i sie nie pomyliłam.
-cześć Kochanie, jestem mamą Ev. Zadzwoniłam na policję. Będą potrzebowali twoich zeznań, ale nie martw sie. Będę przy Tobie! -powiedziała tonem troskliwej matki.

Nie byłam wstanie nic powiedzieć wiec kiwnelam głową. Zrozumiała i powiedziała że przyniesie mi wody.
Nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, a już jej nie było.

StrachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz