Rozdział 7

92 14 8
                                    

Weszłam do środka. Myślałam, że nogi się podemną łamią. Złapałam mocniej Evana za rękę i szlam po schodach na górę, gdy zobaczyłam porządek, zero krwi, pomyslałam, że moze jednak to byl sen..
Weszłam do mojego pokoju i wzięłam do ręki torbę którą szykowałam wczoraj wieczorem. Evan wziął ją odemnie chociaż nie chciałam, żeby aż tak sie o mnie troszczył. Przecież umiem nosić torebkę.. Ale nie był to najlepszy czas na kłótnie. Wzięłam z szafy czarne rurki, biały tshirt i czarna bluzę. Bez zastanowienia zaczęłam sie przebierać przy chłopaku. Zdjęłam spodnie i chciałam włożyć skarpetki, gdy złapał mnie za rękę widziałam że w jego oczach zebrały sie łzy. Pokazał na moje nogi..
-Czemu sie pocięłaś? I kto Ci zrobił tyle siniaków? - Powiedział podniesionym, ale załamujący głosem.
- Bo było to dla mnie ulgą.. i jest.. -Powiedziałam cicho
-a te siniaki??
- Wiesz Evan nie każde życie jest kolorowe.

Gdy byłam ubrana i wzięłam to co potrzebowałam, złapałam Eva za rękę i zaczęłam schodzić ze schodów, nie wiem czemu cos mnie powstrzymało.
-Wiesz co idź do domu ja zaraz dojdę. -powiedziałam spokojnym głosem, żeby mi zaufał.
-Nie wydaje mi się, że to dobry pomysł
-Ej musze sie pomalować trochę i chciałabym cos zobaczyć u mamy w pokoju- jeszcze chwila i bym się rozpłakała, a nie chciałam tego, gdy on puścił moja rękę i powiedział że pójdzie sie przebierze i będzie na mnie czekał. Odpowiedziałam tylko kiwnieciem głowy. Po chwili słyszałam małe trzaśnięcie drzwiami. Weszłam spowrotem na górę poszłam do łazienki i nie wytrzymała bym.. Małe, metalowe i ostre narzędzie było już w moich rękach. Nie byłam pewna czy to chce zrobic, ale cierpiałam! Musiałam to jakoś zalagodzić.
Pierwsza kreska trochę mnie zabolała,ale gdy już robiłam kolejne z zamkniętymi oczami czułam tylko pustkę. Pustke ktora wypełniała moje ciało, moja głowę.
Obwiązałam rękę bandażem. Sięgnęłam po mamy kosmetyki i pomalowałam sie delikatnie, spojrzałam w lustro, nie widziałam Siebie, widziałam mame. Uśmiechnięta stała i wpatrywała sie we mnie. Nie wiem czemu i jak to się stało ale z całej siły walnelam pięścią w lustro, które rozbiło się na tysiące kawałeczków. Moja ręka zaczęła krwawić. Szybko wyjęłam drugi bandaż i obwiązałam rękę ktora trzeba było wyczyścić ale nie miałam na to chęci, chciałam czuć ból.
Wybiegłam z domu. Widziałam Evana stojącego przy aucie. Bawił sie telefonem, ej ale to był mój telefon! Skąd on go miał? Podeszłam i wyrwałam mu go z ręki.
-Skąd go masz? Dlaczego go ruszyłeś?
-Nie bądź zła. Wpisałem ci mój numer. Moze być ci potrzebny-lekko sie uśmiechnął
-Dobra -burknęłam
-Czekaj! Co Ci w rękę? -wybuchł
-uderzyłam sie i sie skaleczylam
Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do domu, tak bolało gdy mnie ściskał..
W domu jego mama zdjęła mi bandaż i wyczyściła mi ręke. Gdy skończyła spytałam czy możemy jechać do szkoły bo nie chce sie spóźnić pierwszego dnia. Oboje kiwnęli głowami.
Jechaliśmy w kompletnej ciszy.
Już przy szkole Byłam tak spanikowana wiec musiałam zając moją głowę jakimiś innymi myślami wiec od tak spytałam Eva :
-Ej a gdzie twój tata? - jego ręce momentalnie ścisneły mocniej kierownice co mogło oznaczać coś złego..

_______________________
Zostawcie po sobie Gwiazdki i Komentarze ⭐️👍🏻⭐️👍🏻⭐️👍🏻⭐️

StrachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz