Pewnie znacie historię Enoli Holmes, jednak mało kto słyszał o jej najlepszej przyjaciółce, która też brała udział w tym co się działo w życiu młodej Holmes. Gdy Enola była jeszcze bardzo mała, w Ferndell Hall pojawiła się dziewczynka w jej wieku i druga w wieku niecałych jedenastu lat. Były to siostrzenice jednej ze służących, a trafiły do domu Holmes'ów po śmierci ich biologicznych rodziców, którzy zostawili im w spadku duży majątek, był jednak podzielony. Ich matka spisała własny z własnymi pieniędzmi, a ich ojciec z jego. Starsza z dziewczyn jednak szybko opuściła posiadłość, by zamieszkać w mieście, zostawiając jednocześnie swoją siostrę. Pani Holmes nie postąpiła jak większość pracodawców, bo zamiast odizolować małą dziewczynkę od swojej córki, ta starała się by spędzały ze sobą jak najwięcej czasu. Mimo to siostrzenica służącej nie miała kontaktu z jej starszymi synami. Przez wiele lat dziewczyny razem się uczyły, przeczytały razem wszystkie książki w bibliotece, uczyły się walczyć, szermierki, pisania, czy nawet czytać czy mówić. Różniły się szczególnie z wyglądu, gdy Enola posiadała brązowe włosy i oczy, do tego była dość niska, druga miała włosy w kolorze ciemnego blondu, ale dla niektórych miały kolor brązowy, jej oczy były od strony źrenicy zielone, a od strony białka niebieskie, jej karnacja była równie biała jak śnieg, a do tego zawsze była wyższa od Panny Holmes. Przez te wszystkie lata były nierozłączne jak siostry (czego nie można było powiedzieć o szatynce i jej starszej siostrze), choć był taki moment w życiu sieroty, gdy musiała zostać rozdzielona ze swoją przyjaciółką. W dniu jej ósmych urodzin otworzyła list od matki w którym napisała, by jej córka trafiła do szkoły z internatem dla dziewcząt Panny Harisson. Uważała, że w tak młodym wieku lepiej zapamięta odpowiednie wzorce, że jako młoda dama powinna już wiedzieć jak się nosić. Szatynka błagała ciotkę by ta tego nie robiła, jednak kobieta była nieugięta, chciała by wola jej zmarłej siostry została spełniona. Z pomocą Enoli próbowała się ukryć w dniu wyjazdu, jednak to się na nic nie zdało. Tamtego dnia dwie ośmiolatki przeraźliwie płakały, gdy o kilka miesięcy starsza dziewczyna była ciągnięta przez dyrektorkę placówki by wyjechała.
Spędziła dwa lata w tej szkole, według niektórych miała ona jej pomóc w życiu, ale prawda była taka, że szkoła ta ją niszczyła. Przez to w jakim wieku tam trafiła była gnębiona przez inne uczennice. Za dnia słuchała okrutnych słów, nie raz dostała w twarz od nauczycieli, a gdy zapadał zmrok nie była w stanie powstrzymać płaczu. Jedyną rzeczą, która podnosiła ją na duchu podczas jej pobytu w tym miejscu były listy od Enoli i jej matki. Opuściła szkołę Panny Harisson dzień przed swoimi dziesiątymi urodzinami i przyrzekła sobie, że nie wróci tam już nigdy.
Pierwszoosobowe pov.
Dobra narrator, to moja historia, daj mi ją opowiedzieć. (czeka na reakcję, która nie nadeszła) No, to już wiecie jak to wygląda. (uśmiecha się) Jestem Klaudia Ringo Viper Clarke i mam 16 lat, sama nie wiem czemu moje imiona tak brzmią, ale nie myślę o tym. Całe życie mieszkam w Ferndell Hall, nie pamiętam rodziców, siostrę trochę, a ciotka nigdy nie miała dla mnie czasu, do tego jest strasznie surowa i apodyktyczna. Eudoria Holmes, czyli matka Enoli dała mi własny kąt w swoim domu, (choć tak naprawdę dzielę pokój z jej córką, jednak nie przeszkadza nam to) zajęła się mną, dała mi matczyne ciepło, do tego wychowała mnie. Jednak tydzień temu, w dniu szesnastych urodzin Enoli, jej matka zniknęła, zostawiła jej tylko prezent. Brązowooka stwierdziła, że tylko jedna osoba jest w stanie znaleźć Eudorię, a jest nią (według niej) Sherlock Holmes, jej starszy brat. Dlatego napisała do jej starszych braci by ci przyjechali. Osobiście nie wiem co o tym myśleć.
- Klaudia! - wzdrygnełam się słysząc krzyk brunetki. - Za piętnaście minut musimy jechać! - zerwałam się z łóżka jak poparzona.
- Zaraz będę! - krzyknęłam podbiegając do szafy. Wyciągnęłam z tamtąd ubrania, po przebraniu związałam włosy w kucyka, założyłam na nogi kozaki za kostkę w czarnym kolorze i zbiegłam na dół. - Jestem! - prawie spadłam ze schodów, gdy stałam na ostatnim stopniu.
- Uważaj. - Enola zaśmiała się widząc jak w ostatniej chwili przytrzymałam się drewnianej barierki.
- Haha, bardzo śmieszne. - podciągnęłam się do pionu i wygładziłam swoją jasnoróżową sukienkę. (Pomińmy fakt, że tego koloru nienawidzę, ale to był prezent od ciotki, więc głupio mi jej nie zakładać) - Jedziemy? - brunetka skinęła głową po czym pobiegłyśmy na dwór. Od razu wzięłyśmy rowery i pojechałyśmy w drogę. - Jak daleko stąd jest stacja?
- Dojedziemy w przeciągu dwudziestu minut. - uśmiechnęła się do mnie miło, co odwzajemniłam.
- Tylko się nie wywróć. - przyspieszyłam, śmiejąc się pod nosem. Jesteśmy praktycznie we wszystkich możliwych dziedzinach na równi, ale jeśli chodzi o jazdę na rowerze, to En jest w tym bardzo kiepska. - A tak właściwie to skąd pewność, że cię poznają?
- To moi bracia, napewno mnie poznają. - przekonanie w jej głosie łamało mi serce. Zaczęłam sobie przypominać jak czytałyśmy gazety śledząc każdą nową sprawę Sherlock'a. Młoda Holmes interesuje się takimi sprawami od zawsze, a ja razem z nią.
- Tak, oczywiście. - mruknęłam cicho by nie słyszała i właśnie wtedy spadła z roweru. Nie mogłam powstrzymać wybuchu śmiechu, jednak nie byłam okrutna i pomogłam jej wstać. - Mówiłam byś uważała. - uśmiechnęłam się do niej miło podając jej chusteczkę którą wytarła policzek. Chciała coś powiedzieć, jednak wtedy zauważyłyśmy pociąg który jechał na stację na którą zmierzałyśmy.
- Pośpieszmy się. - znów zaczęłyśmy jechać tym razem szybciej by się nie spóźnić.
- Ciekawe, czy Mycroft naprawdę jest takim gburem jak mówi służba. - zapytałam na chwilę puszczając kierownicę by móc się zastanowić.
- Jesteś wariatką wiesz o tym? - zaśmiała się młodsza.
- Oczywiście, że tak. - puściłam do niej oczko i znów złapałam kierownicę.
- Jesteśmy prawie na miejscu. - rzekła z uśmiechem i trochę przyspieszyła. W końcu dojechałyśmy na stację, akurat w momencie gdy pociąg wjeżdżał na stację. - Sherlock Holmes. - powiedziała widząc brata po drugiej stronie stacji. - Sławny detektyw, uczony, chemik, wielki wiztuoz skrzypiec, strzelec wyborowy, szermierz, wybitny wojownik, pięściarz i prawdziwy mistrz dedukcji. Mój genialny brat. - pokręciłam głową.
- Próbujesz sprawić bym miała o nim dobre zdanie pomimo, że go jeszcze nie poznałam? - zaśmiałam się cicho.
- Będzie wiedział co zrobić, prawda? - skinęłam głową, a po chwili bracia Enoli nas minęli, wspaniały początek.
CZYTASZ
Sama nie znaczy samotna
FanfictionPowiem tak, będzie to historia o Enoli i jej przyjaciółce z którą mieszkała w posiadłości Holmes'ów. Razem pakują się w kłopoty i intrygi, zaczyna się robić w ich życiu niebezpiecznie, jednak pokonują wszelkie przeciwności. Oczywiście, obowiązkowo w...