6. Ucieczka

252 7 2
                                    

Jako, że to mogła być nasza ostatnia wspólna noc w Ferndell Hall to ja i Enola postanowiłyśmy spać razem.

- Zawsze ma jakiś plan... - powiedziała dziewczyna, a ja popatrzyłam na nią. Obie leżałyśmy w łóżku więc musiałam tylko przekręcić głowę. Wstałam z łóżka co zrobiła i ona, po czym pokierowała się do szafki. Wyciągnęła z niej prezent od Eudorii. Wyciągnęła z drewnianej skrzynki wszystko jeszcze bardziej się irytując. Zauważyłam jakąś kartkę pod rzeczami i wyciągnęłam ją. Były na niej zapisane litery, a pierwsze pięć układało się w słowo "Alone". - To moje imię. - wzięłyśmy lyniany worek i wysypałyśmy małe kostki z literami na wierzchu - M...Z

- A...C. - układałyśmy przez chwilę jednak nic to nie dało. - Spróbujmy wspak. - brunetka zgodziła się i zaczęła układać, a ja zaczynałam się niecierpliwić.

- Cierpliwości. - szepnęła do mnie kończąc układać kostki.

- "W chryzantemy moje zajrzyjcie Klaudia, Enola". - ułożyłyśmy ponownie.

- "Enola, Klaudia, zajrzyjcie w moje chryzantemy." - przeczytałyśmy na głos, a ja przypomniałam sobie jak Sherlock sprawdzał wazon z chryzantemami. Brązowooka chwyciła lampę i razem poszłyśmy do pokoju Eudorii.

- Chryzantemy są symbolem silnych rodzinnych więzi a co za tym idzie przyjaźni. - przeczytała z małej książeczki która była częścią jej prezentu urodzinowego. Obie sprawdzałyśmy te kwiaty, ale nic nie znalazłyśmy. Enola nawet wylała wodę z wazonu, ale tam też nic nie było. Wtedy odwróciłam się dostając olśnienia.

- Twoja mama malowała chryzantemy. - podeszłam do obrazów Pani Holmes, a za mną En.

- Racja. W końcu pisała o 'jej' chryzantemach.  - z pomocą lampy przyjrzałyśmy się obrazom. Młoda Holmes wzięła do rąk obraz który został oprawiony w ramkę, z jego drugiej strony znajdowały się dwie koperty. Jedna była podpisana imieniem En, a druga moim, a w środku każdej z nich znajdowały się...

- Pieniądze. - powiedziałyśmy w szoku.

- Może jest też wiadomość. - sprawdziłyśmy pliki banknotów, a następnie koperty. W tej brunetki znajdowała się karta z wizerunkiem kwiatu. - "Nasza przyszłość zależy od nas." - przeczytała. - Jaka przyszłość?

- Nasza. - popatrzyłyśmy na siebie i miałam wrażenie, że obie myślimy o tym samym wspomnieniu.

"Są dwie ścieżki którymi możecie podążyć. Wasza...lub ta, którą wybiorą za was inni."

- "Nasza przyszłość zależy od nas." - powiedziałam tym razem z uśmiechem, co moja przyjaciółka odwzajemniła.

"Czas zawalczyć o swoją przyszłość."

- Mama dała radę zniknąć z Ferndell, więc my też damy. - w czasie gdy brunetka to mówiła wcisnęła mi w dłonie stare ubranie Sherlock'a, a ona sama wzięła kolejny komplet.

- W ubraniach, w których Sherlock chodził za młodu? - skinęła głową na moje pytanie, a ja tylko postanowiłam się przebrać.

O wschodzie słońca wyjechałyśmy na rowerach dość daleko by je zostawić, w końcu musiałyśmy zmylić choć trochę braci dziewczyny.

- Trochę szkoda, bo zaczęłam go lubić. - parsknęłam na słowa Enoli.

- Faza pierwsza naszego planu wykonana. - zaśmiałam się.

- Zobaczysz, znajdziemy cię mamo. - mruknęła cicho, a ja położyłam jej rękę na ramieniu.

- Gra rozpoczęta. - pociągnęłam ją w kierunku stacji dla pociągów, jednak była to inna stacja niż ostatnio. Nie mogłyśmy w końcu pójść na najbliższą. Plan był stosunkowo prosty, miałyśmy wsiąść w pociąg i pojechać nim do Londynu.

Sama nie znaczy samotna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz