Piłaś coś?

80 11 2
                                    

28 grudnia
Przyszłam do swojego mieszkania po paru dniach mojej nieobecności. Jaki kurwa syf. Poszłam najpierw do swojego pokoju żeby odłożyć rzeczy, po czym poszłam do pokoju mojego współlokatora. Spał sobie spokojnie. No wszystko bym zrozumiała, ale żeby o 19 spać. Obudziłam go niezbyt delikatnie po czym kazałam mu posprzątać mieszkanie, bo ja po nim sprzątać nie będę. Wyjątkowo szybko udało mu się to sprzątnąć bo uwinął się w godzinę. Gadaliśmy do późnej godziny przez to rozstanie. Się kurwa zżyliśmy.
- I jak tam u rodzinki kochany?- spytałam i od razu się zaśmiałam przez jego minę.
Od razu odwrócił wzrok. Zaczęłam nalegać żeby cokolwiek powiedział, bo wiedziałam że z rodziną jego relacje leżą od jakiegoś czasu.
- No to tak naściemniałem im że mam dziewczynę, z którą się bardzo kochamy i powiedzieli że przyjadą po nowym roku żeby ją poznać- mówiąc to spuścił głowę.
- Najzwyczajniej napisz lub zadzwoń do Zosi- powiedziałam z przekonaniem.
- Myślisz?- spytał spoglądając na mnie.
- Tak myślę.
- LECĘ DO NIEJ ZADZWONIĆ- krzyknął biegnąc już do swojego pokoju.
Zaśmiałam się z niego i poszłam się myć i spać. Obudziłam się cała obolała z niewiadomych przyczyn. Podniosłam się gwałtownie przez co moje nogi się ugięły, a przed oczami miałam ciemność przez około 5 sekund. Wyjebałam się. Zaczyna się chujowy dzień, naprawdę. Nie wiem jak ale rozpierdoliłam sobie nogę. Ja to mam jednak kurewskie szczęście. Sięgnęłam po telefon. Zrobiłam snapa swojej nogi. Zajebiste pomysły mam naprawdę. Po chwili zadzwonił do mnie Maciek. No i po co mi to było teraz będzie się martwił. Odebrałam i pierwsza powiedziałam:
- Cześć kochanie.
- Młoda co ci się stało?
- Wywaliłam się.
- Za chwilę będę, bo jestem niedaleko.
- Nie musisz poradzę sobie.
- Nie ruszaj się już podjeżdżam pod twój blok.
Rozłączyłam się już nic więcej do niego nie mówiąc. Siedziałam na tej podłodze pisząc z Pawłem który się przecież ze mnie musiał śmiać. Do mojego pokoju wszedł Maciek. Usiadł przy mnie wcześniej się witając.
- Jak już tu jesteś to chociaż mi pomóż, a nie siedź nic nie robiąc- powiedziałam trochę wkurwiona.
- Dobrze już- mówiąc to podniósł się.- Masz gdzieś jakieś bandaże czy coś?
- Nad piekarnikiem w szafce- odpowiedziałam i oparłam się o łóżko.
Nie no kurwa jak się źle czuje. Wyciągnęłam paczkę z papierosami i zapalniczkę z szafki nocnej. Odpaliłam używkę i zaciągnęłam się parę razy zanim chłopak zdążył przyjść. Opatrzył moją nogę przy tym zabierając mi co chwilę używkę. Gdy wkońcu skończył pozwolił mi w końcu wstać.
- Jadłaś coś?- spytał widząc że się zachwiałam.
- Nie, bo dopiero co wstałam- odpowiedziałam przytrzymując się ściany żeby nie upaść.
- A wczoraj?
- Nie pamiętam...- gdy to powiedziałam chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do salonu.
- Masz się nie ruszać- powiedział stanowczo odkładając mnie na kanapę.
Chłopak poszedł do kuchni aby zrobić coś do jedzenia. Spróbowałam się podnieść, ale chyba coś nie pykło. Tak więc sturlałam i spróbowałam się doczołgać do kuchni. Zjarałabym choć trochę zioła. Maciek wyszedł z kuchni z talerzem i kubkiem w rękach.
- Mówiłem ci coś?- spytał się i szybko odstawił rzczy trzymane w rękach.- Miałaś się nie ruszać.
- Gówno mnie to obchodzi.
- Ale mnie to obchodzi, martwię się o ciebie- mówiąc to złapał mnie za biodra i posadził na kanapie.- Masz zjeść wszystko.
Zjadłam trochę i zostawiłam większość porcji. Chłopak popatrzył się na mnie podając znowu talerz.
- Nie zjem wiecej- odłożyłam przedmiot.
- Jak tego nie zjesz będziesz jeździła ze mną po mieście głodna cały dzień.
- Nigdzie nie jadę i nie zjem więcej- odpowiedziałam wkurwiona na chłopaka.
Do salonu wszedł Oskar. Podszedł do mnie od tyłu przytulając się.
- Zjedz ładnie proszę, chyba nie chcesz żeby było jak ostatnio- gdy to powiedział wzięłam znowu talerz do ręki i zaczęłam jeść.
Maciek siedział trochę nie rozumiejąc co się stało. Zjadłam do końca swój posiłek.
- No dobra to ubieraj się i jedziemy- powiedział Maciek.
- Nie.
- Idziemy- złapał mnie za ręke i pociągnął do pokoju.
Usiadłam na łóżku rozpłakując się. Chłopak chciał wybrać mi ubrania lecz przed tym podszedł do mnie pytając co się dzieje.
- Ja... nie mam pojęcia- mówiłam pociągając nosem.- Gdzie ty chcesz ze mną jechać?
- Pojedziemy do studia i załatwimy jeszcze parę spraw związanych z sylwestrem.
- Zostaje nigdzie nie jadę źle się czuję- powiedziałam kładąc się.
- No dobrze, ale przyjadę do ciebie około piętnastej z obiadem, a potem wieczorem żeby sprawdzić co u ciebie- gdy to powiedział pocałował mnie i się pożegnał.
Nie chciałam wychodzić dzisiaj z pokoju więc wzięłam laptopa i odpaliłam sobie jakiś serial. Maciek nie wiedział tylko jednej rzeczy. Nie czułam się po prostu źle tylko czułam się źle psychcznie. Gdyby się o tym dowiedział to zostałby ze mną lub zabrał ze sobą. Chyba wolę zostać sama ze sobą dzisiaj. Leżałam przez parę godzin dopóki nie przyjechał Maciek z Pawłem.
- Witamy piękną panią- powiedział Paweł.
- Cześć Pablo.
- Piłaś coś?- spytał mnie starszy z braci.
- O co ty mnie osądzasz?- zaśmiałam się i dałam mu buziaka w policzek.
- Ohh kotku- chłopak wyjął mi jakieś rzeczy z torby.
Były tam między innymi słodycze i coś do picia. Podali mi pudełko z obiadem i wyjęli też sobie. Zjedliśmy wspólnie obiad, a potem oni sobie poleźli znowu załatwiać swoje sprawy.
~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~
Mam nadzieję że rozdział się spodobał!
Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania⭐️

2 for you/ Maciej KacperczykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz