1.

1.2K 57 16
                                    

[Chuuya]
Właśnie spadł pierwszy śnieg, ten dzień zostanie zapamiętany na długo.

Właśnie wróciliśmy do domu po kolejnej udanej misji. Usiedliśmy na fotelach w salonie, by na chwilę odetchnąć.

– ech, Chuuuuuya! Chciałbyś się może czegoś napić, by uczcić nasze zwycięstwo? – spytał brunet

– wpędzasz mnie w alkoholizm! – mówiłem żartobliwie

– w takim razie idę do sklepu, kupię tak dobre wino, że opadnie ci szczęka!

– Taaa, nie mogę się doczekać – machnąłem ręką, po czym Osamu wstał.

Praktycznie od razu wyszedł. Po chwili od zamknięcia drzwi zdałem sobie sprawę, że na dworze jest już zimno, a ten idiota nie wziął płaszcza. Szybko chwyciłem ubranie w rękę i wybiegłem z domu. Widziałem oddalającą się postać ignorującą moje krzyki dotyczące niskiej temperatury i przeziębienia które mu grozi. Zirytowany jego postawą odwróciłem się w stronę domu. Nie minęła sekunda, gdy usłyszałem głośny huk i dziwne ciepło zza pleców.

Ujrzałem moje auto, które właśnie zostało wysadzone w powietrze. Masa sąsiadów wyszła z domów, by zobaczyć to widowisko. Już po chwili była tam straż i kryzys został zażegnany. Sprawiło to u mnie o wiele więcej nerwów, policja i inne służby pod moim domem — to nie mogło nie być emocjonujące. Na chwilę wszedłem do domu, by wziąć swój dowód osobisty. Którego wymagali. Akurat o to się nie martwiłem, mimo że jestem członkiem mafii to policja nigdy, by nie odważyła się z nami zadrzeć.

Odruchowo wziąłem też telefon, spojrzałem na godzinę i zdałem sobie sprawę, że Dazai dalej nie wrócił. Wykonałem telefon do „Makreli”, schodząc ze schodów. Nie odebrał. Myślałem, że nie będzie potrzeby nagrywać mu wiadomości głosowej — przecież i tak za chwilę wróci.
Wyświetlało mi się nieodebrane połączenie od samego szefa — było to niespotykane, nie dzwonił nigdy do mnie osobiście.
Dałem do ręki dokument jednemu z policjantów i wróciłem na górę, by na spokojnie oddzwonić.
Mori w przeciwieństwie do Osamu od razu odebrał.

– Dobry wieczór, Chuuya… – mówił czarnowłosy

– Dobry wieczór szefie. W jakiej sprawie Pan do mnie dzwoni? – spytałem, ponieważ wydawało mi się to nietypowe

– powiedz mi proszę, kiedy ostatnio widziałeś Dazaia?

– Och, jakieś 20 minut temu, wyszedł do sklepu. Jak wróci to każe mu do szefa oddzwonić.

W słuchawce usłyszałem głośne wydychanie powietrza.

– Chuuya… Osamu wysłał mi wiadomość o jednoznacznej treści. Odszedł dzisiejszego wieczoru z mafii – mówił, jakby wcale dziś nie stracił prawej ręki – przykro mi, Chuuya.

Nie odpowiedziałem, zakończyłem połączenie i zadzwoniłem ponownie do Dazaia. Ten znowu nie odebrał. Dzwoniłem do niego i wypisywałem na zmianę przez całą noc. Potrzebowałem potwierdzenie, że on naprawdę był w stanie mnie i wszystko inne ot tak porzucić.
Nie mogłem — Nie, ja nie chciałem w to uwierzyć.

Następnego dnia z samego rana usłyszałem pukanie do drzwi. Pobiegłem tam, odrzucając wszystkie śmieci wokół mnie na bok. Biegłem z samej góry prosto do drzwi gotowy rzucić się ukochanemu w ramiona. Myślałem, że to może kolejny jego głupi żart. Myliłem się.
Ujrzałem kuriera. Wręczył mi paczkę i bez słowa odszedł w stronę auta. Ja również nic nie powiedziałem, byłem zbyt zdyszany przez bieg i ekscytacje.
Było to kartonowe pudełko niedbale zapakowane. Otworzyłem je przypadkowym nożem z kuchni, który cudem dał sobie radę z taśmą klejącą.

W środku była czerwona koperta, a pod nią wysokiej jakości trunek leżący na kawałkach pociętych gazet. Najpierw zabrałem się za czytanie listu.

Przepraszam za niedbale zapakowany prezent, ale nigdy nie byłem dobry w takich rzeczach. Wyszedłem po najlepsze wino, co nie?
Przykro mi, że nie mogę dać ci go osobiście. Podobno Petrus z '89 jest wyjątkowo smaczny. Pij go proszę z uśmiechem i rozsądkiem. ;))
Żegnaj, Chuuya!
Dazai

Zgniotłem z całej siły list i rzuciłem w kąt pokoju. Spojrzałem się na butelkę wina, w której szkle odbijała się moja twarz pokryta łzami. Powiedziałem cicho pod nosem: Przeprosił za to jak wygląda paczka, ale nie był w stanie przeprosić za to, że właśnie mnie porzucił? Skurwiel.
Kontynuowałem płacz, który zaczął zmieniać się w wycie porzuconego psa. W zasadzie to właśnie, nim byłem.

Pierwszy Śnieg - Soukoku (Dazai x Chuuya) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz