[Chuuya]
Przyjechałem do agencji, by zobaczyć Dazaia. Wbiegłem do gabinetu, przy biurku siedziała lekarka, a na łóżku naprzeciwko leżał niedoszły samobójca.
Spojrzałem na niego, wyglądał, jakby nie spał bardzo długo i był zmęczony – oprócz tego nic mu nie było. Bez słowa go przytuliłem, po chwili zacząłem szlochać.
Gładził mnie delikatnie po włosach i pocieszał — w tym chwili to ja powinienem pocieszać jego. Czułem jego ciepło, ciepło którego mogło mi zabraknąć.Wróciliśmy z Dazaiem razem do domu. Atmosfera między nami była niesamowicie niezręczna. Nie wiedziałem, co mam powiedzieć — nie wiedziałem nawet, czy powinienem cokolwiek mówić.
[Dazai]
Ciągle myślałem o rozmowie z Yosano, co jeśli naprawdę nie umiem żyć bez zabijania innych? Zresztą, co za różnica? Bez względu, gdzie jestem, jestem tak samo nieszczęśliwy. Jeśli ktoś, by śmiało mi oznajmił, że jedyną osobą, jaka potrafiła mnie uszczęśliwić był Odasaku, prawdopodobnie bym przyznał mu rację. Przecież mam Chuuye! Jestem SZCZĘŚLIWY… Tak mi się wydaje.Usiedliśmy na kanapie w pewnym odstępie i któreś z nas włączyło telewizor. Leciała jakaś kiepska komedia — prawie tak kiepska jak nasza sytuacja w tej chwili.
By jakoś przerwać ten zarazem niezręczny i dziwny klimat odezwałem się do Nakahary.
– pójdę po jakieś przekąski, co ty na to? – spytałem wyjątkowo miło
– mhm, możesz – wyjąkał rudowłosy.
Mówił słabym głosem, generalnie — cały w tej chwili był słaby. Ciągle w jego oczach były łzy. Co chwilę zdenerwowany mrużył oczy lub ściskał pięści. W jego głowie musiała toczyć się prawdziwa wojna. Czułem się winny. Zawsze było na odwrót, po takich sytuacjach to on się mną opiekował — a nie ja nim.
Przyniosłem paczkę chipsów i dwa napoje w szklankach. Postawiłem wszystko na stoliku, po czym usiadłem na kanapie.
Siedziałem chwilę obok egzekutora, wychyliłem lekko głowę, by spojrzeć na jego twarz. Miał czerwony nos i oczy — które dalej mu delikatnie łzawiły. Wyglądał tak spokojnie, a jednocześnie tak burzliwie.
Położyłem swoją głowę na jego kolanach i patrzyłem jak ociera rękawem łzy.– dlaczego płaczesz? – spytałem, dźgając go palcem w podbródek
– mhm, nie wiem… – odpowiedział z dużym trudem
– Chibi… – spojrzałem się na niego i odwróciłem się na bok, wykorzystując go jako poduszkę – daj mi swój palec!
Rudowłosy bez zadawania żadnych pytań podał mi swoją dłoń z wyciągniętym palcem wskazującym.
Dotknąłem swojego prawego ucha i zacząłem mówić.– chciałbym mieć tutaj kolczyk! – krzyknąłem zachwycony swoim pomysłem – jak Chibi myśli, będzie pasował?
– mhm, będzie
– to pierwszy raz, kiedy Chibi mówi coś, z czym się zgadzam! – mówiłem, dogryzając mu.
Usłyszałem jego prychnięcie i komentarz odnośnie do tego, co powiedziałem. Atmosfera momentalnie się zmieniła.
Siedzieliśmy tak oglądając przypadkowy film napotkany na jednym z programów.
Skoro już tutaj jestem, dlaczego nie wykorzystać, chociaż trochę tego życia?
CZYTASZ
Pierwszy Śnieg - Soukoku (Dazai x Chuuya) ZAKOŃCZONE
Short StoryBiałe płatki śniegu spadające z nieba nie każdemu dobrze się kojarzą. Niektórych wspomnienia z tym zjawijskiem mogą przypominać o walce na śnieżki, czy lepieniu bałwana ze swoją drugą połówką. Są też tacy, którym zimne kryształki przypominają jedyni...