3.

549 45 9
                                    

[Chuuya]
Po kolejnym równie nudnym dniu w pracy postanowiłem wybrać się z Higuchi na piwo. Prawdopodobnie miała znowu jakiś problem z nieodwzajemnioną miłością do Akut agawy i potrzebowała kogoś, kto może jej wysłuchać, a nawet pomóc. Nie miałem nic lepszego do roboty wiec się zgodziłem, by zająć sobie jakoś wieczór.

Umówiliśmy się na godzinę dwudziestą w jednym z barów w środku miasta, czasami właśnie tam chodziliśmy.
Chwilę po ustalonej godzinie już byłem na miejscu, czekała tam na mnie blondynka, na której twarzy od razu pojawił się uśmiech.

– Cześć! – powiedziała z wielkim entuzjazmem

– och cześć, strasznie tu głośno, nie sądzisz? – powiedziałem, spoglądając na pełne ludzi stoliki wokół

– racja, ten lokal ostatnio stał się bardziej popularny – przytaknęła dziewczyna – do rzeczy, znowu mam problem z Akutagawa…

Ta informacja nawet mnie nie zdziwiła.

Zaczęła opowiadać o tym, jak jej obiekt westchnień tęskni za jakimś dobrze znanym mi skurwielem. Podobno uczeń Osamu wierzy, że on wrócił do Japonii — na te informacje wyplułem napój, mówiąc, że to niemożliwe. Przecież, gdyby wrócił od razu Mori wziąłbym sprawę w swoje ręce.
Słuchałem dalej tego, jak ciężko jest jednemu z najlepszych zabójców mafii z tym, jak opuścił go ktoś taki. Śmiałem się z postawy Ryonsuke, ale każdy wiedział, że miałem identyczną.

– Rozumiem, że obaj dalej bardzo to przeżywacie, ale mógłby, chociaż spróbować zapomnieć… – mówiła Higuchi

– ech… nie przeżywam tego od dawna, już jest dla mnie obcy. Szczerze? Wolałbym byśmy nigdy się nie poznali – rzucałem takimi słowami, będąc ich niesamowicie pewny, być może to było tylko kłamstwo.

Jeszcze chwilę rozmawialiśmy, gdy dziewczyna przeprosiła mnie i udała się do łazienki. Czekałem chwilę, bawiąc się słomką w napoju. W tamtej chwili zacząłem słyszeć rozmowy innych ludzi, które wcześniej wydawały się być tylko szmerem.

– Kto by się spodziewał, że nowym pracownikiem zostanie jakiś samobójczy typ? – mówił mężczyzna.
Gdy to usłyszałem na mej twarzy pojawił się cień uśmiechu związanego ze wspomnieniami.

– Moim zdaniem jest najciekawszą osobą z naszego grona, oczywiście od razu po mnie – stwierdził ktoś inny

– Uważaj, bo jeszcze zaproponuje ci podwójne samobójstwo, tak jak tamtej kelnerce! – kontynuowała pierwsza osoba

– Hej! Proponuję to tylko pięknym kobietą lub przystojnym mężczyzną! – dołączył się do rozmowy trzeci mężczyzna, którego głos był mi już wyjątkowo znany.

Spojrzałem się w tamtym kierunku i zobaczyłem kogoś, kogo miałem więcej nie widzieć.

Po chwili wróciła już moja towarzyszka. Zaczęła coś mówić, ale ja byłem w pełni skupiony na stoliku obok.

– Kunikida! Przecież wiesz, że zaliczasz się do tej drugiej kategorii! – mówił Osamu, przytulając rękę okularnika

– wyglądacie, jakbyście się mieli ku sobie! – krzyknął jakiś młodszy od reszty chłopak w rudych włosach

– Tanizaki! Dazai łamie wszystkie moje ideały! – oburzony mówił, wymachując rękami.

Nagle przed oczami pojawiła mi się ręką. To była dłoń Higuchi machającą mi przed twarzą. Zauważyła, że przestałem zwracać na nią uwagę. Przeprosiłem i zacząłem jej słuchać dalej kątem oka, obserwując stół po prawej.

Z moją znajomą zeszliśmy na inne tematy. W pewnej chwili wróciła do głównego tematu naszego spotkania.
Znowu mówiła o tym, jak Akutagawa cierpi i o tym, jak okropny jest ten słynny Dazai, który go tak potraktował. Spojrzałem się ponownie w stronę Bruneta, który widocznie słyszał całą rozmowę. Na jego twarzy pojawił się uśmiech pokazujący jego pewność siebie i brak jakiegokolwiek poczucia winy, czy wyrzutów sumienia.

W pierwszej chwili chciałem wziąć cokolwiek co mam pod ręką i zabić tego zdrajcę… Ale bym nie umiał. Nie umiałbym go zabić. Nigdy nie umiałem. Mimo że wielokrotnie oznajmiłem, że to zrobię to nigdy bym się nie odważył.
Jak można zabić osobę, która się tak bardzo kocha?

Wstałem mocno uderzając rękoma w stół. Wręcz wybiegłem z budynku, zwracając przy tym uwagę wszystkich wokół. Blondynka, nie wiedząc co ma zrobić pobiegła za mną.

– Chuuya! Czekaj! Chuuya! – krzyczała dalej idąc za mną

– Kurwa mać! Skąd on się tu do cholery wziął? – krzyczałem już po zatrzymaniu się

– co takiego? – pytała zdyszana kobieta

– ten typ siedzący z grupą po naszej prawej to ten jakże zaginiony i poszukiwany mafiozo! – łapałem się za głowę, czując, jakbym właśnie miał zwariować.

Spojrzałem się ze łzami w oczach na Higuchi, która z szokiem kierowała wzrok w moją stronę. Podeszła do mnie bez słowa i przytuliła, dodając mi otuchy. Prawdopodobnie sama nie do końca rozumiała co się dzieje.

Pierwszy Śnieg - Soukoku (Dazai x Chuuya) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz