4.

532 40 8
                                    

[Chuuya]
Następnego dnia w pracy wbiegłem prosto do gabinetu Moriego. Opowiedziałem mu o moim spotkaniu z Osamu, a on nie wydawał się być wcale zdziwiony. Zrozumiałem, że jakże wspaniały egzekutor mafii nie zostanie przez nią ukarany za zdradę. Mimo że właśnie dołączył do wrogiej organizacji, szef i tak jest do niego przychylnie nastawiony. Zaproponował nawet rozejm, by tylko w przyszłości połączy siły i pożyczać czasami Dazaia. Jak idzie się domyślić mój były partner z góry poinformował, że tu nie wróci — wcale mu się nie dziwię.

Mafia była okropnym miejscem, wszędzie krew i przemoc, ale on zdawał się to lubić. Nie mogę zrozumieć, dlaczego ktoś taki jest po drugiej stronie. Dlaczego wybrał jakąś bandę idiotów, którzy uważają się za bohaterów tego miasta, a nie nas, naszą obrzydliwą mafię, w której miał tyle osób… Byłem tu przecież JA. Miał tu wszystko, o czym marzyli inni, być może zdrada Ango go przybiła, ale nie na tyle, by wszystko porzucić! Miał przecież jeszcze Ode. Swojego najlepszego przyjaciela…

Co do niego — od odejścia mafiozy go nie widziałem. Korzystając z okazji spotkania z Morim spytałem co u niego.

– Szefie, wiesz może co u Ody? Przyjaciela Dazaia…

– hm? Jak to, co u niego? Nie rozumiem? – mówił zdziwiony tym pytaniem czarnowłosy

– Jak się trzyma? Wie, że Dazai wrócił?

– Chuuya…? Jak ma o tym wiedzieć, skoro od lat nie żyje? Zmarł dzień przed odejściem Osamu.

Potrzebowałem chwili, by zrozumieć co powiedział. Oda nie żyje. Nie miałem pojęcia… Widziałem go jedynie parę razy na oczy, w dodatku przypadkiem. Nie pracowaliśmy nawet w tym samym budynku. Nawet nie zauważyłem, że ktoś taki zniknął 2 lata temu…?

Być może ktoś inny to zauważył. Być może to ktoś inny przez te dwa lata tęsknił za kimś tak mocno, że wyrywało mu to serce. Być może wiem, kto mógł czuć się tak samo jak ja…

[Dazai]
Wróciłem późno w nocy do mieszkania po świętowaniu mojego przyjęcia do pracy. Dołączyłem właśnie do Zbrojnej Agencji Detektywistycznej.
Piłem do późnej godziny z nowymi współpracownikami w jednym z pobliskich barów.
Zakładając swoją maskę przed nowo poznanymi ludźmi zobaczyłem kogoś, przed kim nigdy nie musiałem tak udawać. Siedział z jakąś blondynką i rozmawiali. Nie umiałem się powstrzymać i wszystkiego słuchałem.

Kobieta mówiła wiele o Akutagawie — wychodzi na to, że z nim pracuje. Żaliła się Rudowłosemu o tęsknocie jej znajomego do pewnego Dazaia. Zabawna sytuacja – ona nie wie, że ten słynny Dazai, o którym tyle mówi siedzi tuż obok. Chuuya zauważył to po jakimś czasie, on również trochę o mnie mówił…

„ech… nie przeżywam tego od dawna, już jest dla mnie obcy. Szczerze? Wolałbym byśmy nigdy się nie poznali” – Nakahara jeszcze nie wiedział, że właśnie stanę się dla niego obcy.

**********
[Dazai]
Minęło już ponad pół roku, od kiedy jestem w nowej pracy. Wydaje mi, że się tu odnalazłem, być może to właśnie moje miejsce. Niedługo będzie zorganizowana impreza na cześć rozejmu między mafia i agencja. Zdaje sobie doskonale sprawę, jaki zamysł ma Mori — póki przynosi to też nam korzyści to się z tym zgadzam.

****
To już dzisiaj, wielka impreza dwóch przeciwnych organizacji, które dziwnym trafem powoli łączą siły.

Przeczesałem włosy w lustrze po raz ostatni i wyszedłem. Pod blokiem czekał już na mnie Kunikida w aucie z Yosano. Pojechaliśmy prosto do sali, w której spędzimy ten wieczór.

Widziałem tego dnia wiele znanych twarzy, oni również widzieli mnie. Z góry jest ustalone, że nikt z mafii głośno nie może się przyznać, że mnie zna lub zna moją przeszłość.

Impreza trwała w najlepsze. Parę razy widziałem mojego, byłego, rudowłosego partnera, ale nawet nie myślałem, by choćby spojrzeć się mu w oczy. Zrobię to, co chciał, będziemy dla siebie obcy.

[Chuuya]
Ozaki zmusiła mnie, by zjawić się na tej imprezie. Wiedziałem, kogo tam spotkam…
Śledziłem go wzrokiem od samego początku. W pewnej chwili podeszła do mnie Gin.

– wszyscy widzą jak na niego patrzysz – oznajmiła

– co mogę poradzić – wzruszyłem ramionami i sięgnąłem po kolejnego drinka – miałem nadzieję, że podejdzie, mimo że do cholery mamy udawać, że nic go nie łączy z mafią!

– Tobie już dzisiaj wystarczy… – powiedziała dziewczyna, po czym zabrała mi szklankę z ręki.

Rozmawiałem jeszcze chwilę z ciemnowłosą, gdy nagle ktoś na nią wpadł. Był to nie, kto inny jak ten słynny herszt, który nas porzucił.
Jego blond włosy znajomy wręcz patrzył mu się na ręce, więc ten postanowił przeprosić Gin i się jej przedstawić. Oczywiście wszyscy tu już go znali – a ona wyjątkowo dobrze.
Zrobił to samo mi z pewnym wyjątkiem… Gdy wyciągał rękę do dziewczyny zdawało się, że udaje. Gdy zrobił to samo do mnie wydawało się to niesamowicie szczere… To tak, jakby pierwszy raz mnie spotkał. Jakbyśmy byli dla siebie obcy.

Pierwszy Śnieg - Soukoku (Dazai x Chuuya) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz