CHAPTER SEVEN || Obiecuję.

169 11 111
                                    

Ogólnie to Abigail bawi się tu trochę w psychologa, a ja nie potrafię w pomaganie ludziom więc przepraszam jeśli jej porady będą tak słabe, że aż się załamiecie XD.

Miłego czytania <3

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

▪︎
| Chapter seven |
| Obiecuję |
▪︎

Odetchnęłam z ulgą zauważając, że dotarłam do domu przed Theo co znaczyło, że nie mógł wydać mnie swoją głupotą.

Ten chłopak naprawdę potrafił powiedzieć rodzicom coś czego nie powinien i nawet nie zrozumieć co zrobił.

- Cześć mamo - Uśmiechnęłam się do kobiety pijącej kawe w kuchni.
- Jak było w szkole? - Spytała odwzajemniając gest.
- Dobrze - Odpowiedziałam niemal odrazu.

To nie było kłamstwo. Byłam przecież na kilku lekcjach i nie było tak źle.

Dobra było. Ale co miałam innego powiedzieć?

Przywitałam się z Rose która pojawiła się w pomieszczeniu po czym wyciągnęłam czysty talerz z szafki i nałożyłam sobie porcję spagetti.

- Przyjdą dziś do nas dziewczyny - Oznajmiłam - Jeśli to nie problem oczywiście.

- Ciągle spędzacie czas tylko ze swoimi przyjaciółkami - Zaczęła - Nie myślałyście o znalezieniu sobie chłopaków?

Znów to samo.

Ja rozumiem, że mam już osiemnaście lat ale co mam zrobić skoro nikt mi się nie podoba oraz nikt mnie nie chce?

No oprócz osoby która piszę do mnie liściki ale nie wiem kto to.

Równie dobrze ktoś może robić sobie ze mnie żarty.

Zestresowana spojrzałam w stronę swojej siostry która lekko się spięła.

Powie jej?

Westchnęła po czym podeszła do Veronicy.

Dasz radę Roseline.

- Właściwie to... - Kiwnęłam głową na znak by kontynuowała na co odrazu zaczęła mówić dalej - J-ja lubię dziewczyny. Okej? Nie chłopców. Ja wiem, że pewnie mnie teraz znienawidzisz i przepraszam za to jaka jestem ale to niestety prawda. Nigdy w życiu nie potrafiłabym pokochać jakiegoś chłopaka. Naprawdę mi przykro.

Czułam się przez chwilę jakbym bała się reakcji Veronicy bardziej niż Rose choć wiedziałam, że to nie prawda.

Nie potrafię sobie wyobrazić co ona właśnie odczuwa.

Strach? Smutek? Żałuję tego, że to powiedziała? Może odwrotnie? Może czuję ulgę, że w końcu się przyznała?

Co jeśli nasza mama nie zaakceptuję tego faktu?

Nigdy nie rozmawiałyśmy z nią na takie tematy. Można było się po niej spodziewać wszystkiego.

Po chwili ciszy kobieta położyła dłoń na jej policzku i spojrzała w jej oczy.

- Kochanie... - Uśmiechnęła się lekko - To nic nie zmienia. Nadal jesteś moją córką i kocham cię tak samo mocno. Nie ma w tym nic złego. Naprawdę. Nie ważne czy lubisz chłopców czy dziewczyny. To bez różnicy.

Roseline wytarła samotną łzę ze swojego policzka po czym szepnęła ciche "dziękuję".

Byłam z niej cholernie dumna.

- Wróciłem! - Usłyszałam krzyk Theodora z korytarza na co przewróciłam oczami.

Jak zwykle zrobił wielkie wejście.

𝐼 𝑊𝑎𝑛𝑛𝑎 𝐵𝑒 𝑌𝑜𝑢𝑟𝑠 | 𝐸𝑑𝑑𝑖𝑒 𝑀𝑢𝑛𝑠𝑜𝑛✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz