Rozdział 16 ~ late nights in the middle of June

16 1 0
                                    

~Betty pov~

Wysiadając z auta zauważyłam, że zostawiłam kartkę z listem, którą miałam pokazać Jugheadowi w środku. Nie wiedziałam w sumie, jaka była szansa, że pan Andrews nie zauważył jej i nie przeczytał, co się na niej znajdowało. Pewnie mała.

- Jug... - dogoniłam mojego kuśtykającego już w stronę przyczepy chłopaka i zatrzymałam.

- Co jest, Betts? - zapytał, unosząc brwi i zerkając na kartkę, która trzymałam w ręce. - Co to jest?

- To właśnie chciałam ci pokazać. Ghule zostawiły list.

"Jeśli chcecie odzyskać rudzielca, Serpents muszą zniknąć z miasta. Nie będziemy dłużej tolerować ich terroru i dyskryminacji. Zgłoście to szeryfowi albo jego synusiowi, to rudy może tego nie przeżyć. Osoba której powiecie również, więc radzę się dostosować.

W imieniu najlepszego gangu w mieście - Malachai"

- Terroru? - prychnął Jughead, po czym złapał się za głowę. - I co ja mam zrobić? Archie był moim przyjacielem. Ale nie mogę podjąć takiej decyzji. Przecież nie pójdę i nie powiem wszystkim Wężom, że mają się wynieść z miasta! Jak ja mam przekonać do tego Sweet Pea, Fangsa i Toni? Albo tatę?

- Jug, nie musisz podejmować tej decyzji teraz. - zaprowadziłam bruneta do przyczepy i posadziłam załamanego chłopaka na kanapie. Zdjęłam mu czapkę i delikatnym ruchem pogładziłam go po twarzy. Uśmiechnął się lekko, ale to raczej nie wystarczy...

- Podjąłem już. Wynosimy się.

- Nie, Juggie! Nie możesz wyjechać, nie po tym wszystkim! Nie zostawiaj mnie tu... Proszę... - po policzkach pociekły mi łzy. Chwyciłam Jugheada za rękę.

- Betty, muszę. Nie zostawię Archiego na pastwę losu w rękach Ghuli. Na zebraniu Węży przekażę im to. - chłopak wstał i, założywszy czapkę, wyszedł z przyczepy pozostawiając mnie samą...

~Sweet Pea pov~

Wieczorem poszliśmy z Fangsem na zebranie Węży, i choć od początku widać było, że Jughead ma nietęgą minę i coś jest nie tak, to nie domyślaliśmy się, jak bardzo do dupy jest.

- Co ty powiedziałeś, Jones? - zapytał ostro mój kumpel, wychodząc zdecydowanie do przodu.

- Dobrze słyszeliście, wyjeżdżamy z Riverdale.

- Chyba cię porąbało?! - teraz włączyłem się do dyskusji ja. Fangs nigdy nie przegada Jonesa sam. - Nigdzie się stąd nie ruszamy! Jesteśmy Southside Serpents, a nie, sam nie wiem, Chicago Serpents!

- To będziemy Southside Serpents gdzie indziej. To moje ostatnie słowo. Ktoś jeszcze coś? - spojrzałem na FP w nadziei że nam pomoże i uzmysłowi Jugheadowi, że nie ma nawet takiej opcji, ale się nie doczekałem. Najwidoczniej nasz realny lider też się już poddał.

- Możemy chociaż poznać powód, dlaczego mamy opuścić nasze miasto? - zapytał Fangs, wbijając wzrok w podłogę i mnąc nerwowo rękaw kurtki.

- Dobrze, proszę bardzo! Chcę jedynie zapobiec śmierci mojego kumpla.

- Myślałem, że też nimi jesteśmy. A teraz żeby pomóc jednemu, wypędzasz z miasta innych. W porządku, Jones, będę pamiętał. - odwróciłem się i udałem w kierunku przyczepy. Trzasnąłem za sobą drzwiami i usłyszałem zaskoczony okrzyk bólu. Otworzyłem znów drzwi i zobaczyłem Fangsa z ręką przyciśniętą do krwawiącego nosa.

- Dzięki, kolego. - powiedział z goryczą, chociaż wydawało mi się,  że dosłyszałem nutę rozbawienia w jego głosie.

- Sory, nie wiedziałem, że za mną poszedłeś. - zaśmiałem się, podając przyjacielowi chusteczkę.

- To najwidoczniej mnie nie znasz tak dobrze, jak myślisz. - uśmiechnął się, wycierając krew. - Chyba musimy się pakować. - wstał i wyjął z szafy wysłużoną walizkę, do której zaczął wrzucać rzeczy bez ładu i składu.

- Nie. Nie wiem jak ty, ale ja nigdzie stąd nie idę. - skrzyżowałem ramiona na piersi i stanąłem na środku salonu, będącego jednocześnie sypialnią i kuchnią. Fangs spojrzał na mnie i uniósł brwi z niedowierzaniem.

- Chyba sobie jaja robisz.

- Nie. Zostaję tu. Chcesz to jedź, ale ja tu, do cholery, zostaję. - mój kumpel prychnął z uśmiechem na twarzy i pokiwał głową.

- W porządku, Sweets. Przecież cię nie zostawię w tym mieście szatana, jeszcze coś odwalisz.

- Dzięki, Fangs! - udałem focha.

To chyba zostajemy. Jones, szykuj się na piekło.

~~~~~
sory, tym razem tylko 610 słów, ale zmierzam pomału do końca, zostały mi tylko dwa wątki do dokończenia, a staram się też skupić na pisaniu "we're not the same" i "not today". Następny rozdział będzie dłuższy, obiecuje ^^

amixx20

you're dead, freak ~ Bughead - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz