Rozdział 7 ~ dead and gone

30 3 0
                                    

~Sweet Pea pov~

Ledwo wyszliśmy ze szpitala, zadzwoniła do mnie Josie. Chwilę się zastanawiałem, czy odebrać, ale raczej nie dzwoniłaby bez powodu...

- Halo? Sweet Pea, o mój Boże, chodź do mnie, proszę...

- Co? - zapytałem zdezorientowany. - O co ci chodzi?

- Boże, Sweet Pea, Chuck... on... - jej słowa przerwał gwałtowny szloch. - On... on nie żyje...

- Co? Gdzie jesteś? - Jughead i Betty spojrzeli na mnie, kiedy zacząłem krzyczeć do słuchawki.

- W domu Archiego...

- Co, do cholery? Już jadę. Poczekaj na mnie, wszystko będzie okej, tylko się uspokój, dobrze? - Josie niemrawo potaknęła i się rozłączyła.

- Jones, potrzebuje twojego motoru.

- Miałeś na myśli motocykl? - zapytał swoim irytującym, przemądrzałym tonem.

- Tak, Jones. Sam silnik na niewiele mi się przyda.

- W porządku. - rzucił we mnie kluczykami. - Tylko go nie zarysuj.

Tego nie mogłem obiecać.

Kiedy dojechałem do domu Andrewsa, nic nie wskazywało na to, żeby ktoś był w środku. Otworzyłem drzwi. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom.

Na środku salonu stał Archie z pistoletem przyłożonym do głowy Chucka, który z kolei trzymał nóż na gardle Josie.

- No, no, no. Kogo my tu mamy?

~Fangs pov~

Nie miałem słów. Kevin właśnie mi powiedział, że ma chłopaka. I na dodatek był to Joaquin, chłopak z Southside Serpents.

Poczułem się podwójnie zdradzony. Zwłaszcza że zaledwie dzień wcześniej rozmawialiśmy o orientacji, o związku. Miałem nadzieję, że to będzie to. Kevin dał mi tą nadzieję. A jednak...

- Wszystko okej? - zapytał Kevin, przekrzywiając głowę.

- Odsuń się. - cofnął się o kilka centymetrów. - Tak, okej, wszystko w porządku. A teraz idź. Spierdalaj po prostu.

- Fangs...

- IDŹ! - wrzasnąłem na niego. Spojrzał na mnie wzrokiem zbitego psa, po czym się odwrócił. Ledwo wyszedł z sali, weszła do niej pielęgniarka.

- Co ty robisz? Chcesz żeby ci szwy porozrywało?! I co to za nerwy! Nawet nie wiesz, jak one szkodzą! Patrz, już ci przyspieszył puls! - wskazała na monitor stojący obok mojego łóżka. Westchnąłem.

- Pani tego nie zrozumie. - powiedziałem, wywołując tym samym minę pełną zdziwienia i wściekłości.

- Kto tu jest lekarzem?! - zapytała, po czym wyszła zamaszystym krokiem.

- Na pewno nie ty, pani pielęgniarko. - na szczęście nie dosłyszała już tych słów.

~Sweet Pea pov~

you're dead, freak ~ Bughead - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz