III

74 5 4
                                    

Wyciągnęłam telefon z plecaka i spojrzałam na godzinę, była dokładnie 17:57. Nie mogłam uwierzyć jak szybko minął ten dzień.

Z moich zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi.

-PROSZE! - Krzyknęłam a do pokoju wszedł chyba Offenderman. Spojrzałam się na niego pytającym wzrokiem.

-Jesteś głodna? - spytał.

-JESZCZE JAK! - Powiedziałam a raczej wykrzyczałam łapiąc się za brzuch a on wziął mnie na barana i poszliśmy do kuchni.

-Co chcesz zjeść? - zadał pytanie a ja po dłuższym czasie mu odpowiedziałam.

-Hmm... Może tosty? -.

-Git może być, usiądź a ja je zrobię. - Nakazał.

-Pomóc ci? -.

-Niee poradzę sobie. - Powiedział a ja tylko się uśmiechnęłam.

-A więc.. - Zaczął.

-Czemu uciekłaś z domu? -spytał a mi zrobiło się głupio.

-Byłam bita przez rodziców a moi bracia znęcali się naademną psychicznie, w końcu nie wytrzymałam i uciekłam. - Powiedziałam lekko przygnębiona.

-O jejciuuu. - Podszedł do mnie i się przytulił, Bardzo mi tego brakowało.

-Moje biedactwo. - wyszeptał i się odsunął.
Zaciągnęłam się powietrzem.

-TY TOSTY SIĘ PALĄ!! -Wykrzyczałam na co ten się odwrócił i wyłączył grzałkę .

-ŁEEEEEEEE. - Zaczeliśmy ryczeć a do kuchni wparował Slendy aka papa smerf.

-BOŻE JAK Z DZIEĆMI!- Wydarł się. Zaczełam się śmiać z Offem.
Slendy zrobił nam tosty z serem i czymś tam, BYŁY PYSZNEE.

-KUWAAA KOFAM CJE SLENDYYY! - Krzyknęłam jedząc tosta.

- Miło, ALE  TAK NIE KRZYCZ! - Zwrócił mi uwage a ja zamilkałam.

-ALICE! - Usłyszałam krzyk z korytarza, a w mgnieniu oka w kuchni znalazł się Trenderman. Spojrzałam się na niego pytająco.

-Nie masz ze sobą swoich ubrań? -.

Totalnie zapomniałam o tym.

-No nie mam, a co? - Nie mam bo kurwa jak Slender mnie porwał mój plecaczek nagke zniknął. Zapytałam a on złapał mnie za ręke i pociągnoł w strone schodów. Moje tosty...
Wszedł  do swojego pokoju ciągnąc mnie ze sobą.

- Tak więc, jeśli nie masz swoich ubrań to ci je uszyję! Tylko potrzebuję twoich pomiarów. - powiedział z "uśmiechem" Na "twarzy ".

-Nie musisz, pójde do swojego domu i wezme moje ciuchy. - powiedziałam.

-Nie ma takiej potrzeby, szycie to moja specjalność, sprawia mi to przyjemność więc się nie martw. - wyjoł z szuflady specjalną metruwke i zaczoł mnie mierzyć.
Po ok. 5 minutach skączyć.
-przyjdź do mojego pokoju na wieczór a dam ci ciuchy na jutro i piżame. -.

-Oki, dzięki! - podziękowałam mu i wyszłam z pokoju.

Zobaczyłam na korytarzu Splendora, podeszłam do niego.
-Heejjj, masz chwile? - spytałam.

-Tak oczywiście! Potrzebujesz czegoś? -.

-Możesz mnie oprowadzić po Reezydencji? -.

-Jasne chodź. -

I tak chodziliśmy przez 45 minut. Dowiedziałam się że tu jest więcej pokoji niż myślałam, i że mieszkatu więcej ludzi niż tylko Slender i jego bracia..

~~~~~♡~~~~~

Dziękuje za te piękne komętarze pod ostatnim rozdziałem i przepraszam że tan roździał jest taki nudny. Zastanawuam się jeszcze nad dodaniu tu innych creepypasta ale to wy już zdecydujcie 😭🖖.

🖤Przypadek?🖤/Slenderman/🖤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz