rozdział IV

6.2K 181 83
                                    

Miłego czytania. Zachęcam do głosowania!🌟

___________

Pójdę już. - Syknął zaciskając zęby, po czym odszedł od stołu pozostawiając puste miejsce

Emerson spojrzał na blondynkę z wygiętymi pytająco brwiami.

- To nie był wypadek, prawda? - Wypuścił z ust westchnienie

- A moje przeprosiny nie były
szczere. - Odpowiedziała uśmiechając się wymownie

Kąciki ust Nicolasa uniosły się ku górze.

- Czym sobie na to zasłużył? - Prychnął

Destiny spojrzała na niego w spod byka. Po kilkunastu sekundach milczenia brwi bruneta opadły ku dołowi.

- Pytam poważnie. - Wyraz jego twarzy widocznie zgęstniał - Jeżeli zrobił coś co...

- Przestań, Nicolasie. - Przerwała - Nie musisz sprawiać żeby jego firma runęła w gruzach.

- Czyli zrobił ci krzywdę. - Zapytał, starając się ukryć wściekłość, która go ogarnęła

- Uspokój się. - Ucięła ponownie

Brunet zamilkł.

- Na serio,Emerson - Zmniejszyła dystans pomiędzy ich twarzami - zluzuj gacie.

Przez sekundę na jego twarzy widniało zdezorientowanie, jednak umiejętności panowania nad emocjami ponownie go nie zawiodły. Przybrał formalny twarzy. Dokładnie taki, jak wtedy gdy witał Huntera czy spotykał się z klientami. Nie zwykł patrzeć na Destiny tym wzrokiem. W stosunku do niej był mniej formalnym i zwyczajnie...bardziej ludzki.

***

-Dlaczego tak właściwie tu jesteśmy? -Zapytała rozglądając się po ogromnej sali

- Ze względu na licytację. - Spojrzał na zegarek oplatający jego nadgarstek - Zacznie się za dwie minuty

- Dzięki Bogu - Wymamrotała - zanudziła bym się tu na śmierć.

- Panie i panowie! - Mężczyzna w podeszłym wieku zebrał uwagę ludzi siedzących przy stolikach - Jak wiecie, coroczne licytacje są tu tradycją. Odbywają się tu od blisko trzydziestu lat. Zanim rozpocznę licytowanie chciałbym podziękować państwu za przybycie na tą uroczystość...

Destiny odwróciła wzrok od sceny. Tym samym odwracając słuch od staruszka. Szmaragdowe oczy powędrowały w stronę ciemnowłosego. Przyjrzała się jego twarzy. Zarysowana linia szczęk, grube,ciemne brwi, ,diaboliczne oczy. Spojrzała w dół. Jego barwne usta widoczne były nawet przy słabym oświetleniu. Które panowało w pomieszczeniu. Podobało jej się, że mogła na niego patrzeć gdy nie widział że to robi. Przechyliła głowę w bok.

- dwieście osiemdziesiątych tysięcy- Znajomy głos natychmiast zyskał jej uwagę

- Kto da więcej?

Destiny spojrzała w kierunku okrzyku. Przed oczami ukazała się jej znajoma twarz. Zbyt znajoma twarz. Twarz ojca.

- dwieście osiemdziesiątych tysięcy po raz pierwszy.

Poczuła jak tysiące malutkiapch igiełek
wbiło się boleśnie w jej serce. Przełknęła z trudem ślinę. Chociaż spędziła z ojcem wiele lat, Nigdy nie był jej tatą. Poprostu stał gdzieś na poboczu jej życia. Był przezroczysty, bezbarwny. Nie składał jej życzeń z okazji urodzin, rozmawiał z nią tylko wtedy, gdy byli to konieczne. Uśmiechał się do reflektorów paparazzi obejmując córkę ramieniem. Poczuła, jak jej oczy zaszkliły się. Wzięła głęboki, drżący oddech przymykając powieki.

- dwieście osiemdziesiątych tysięcy po raz drugi. - Głos siwowłosego przywrócił kobietę do rzeczywistości

- I poraz trze...-

- Trzysta tysięcy. - Cierpki ton głosu Nicolasa rozbrzmiał w sali.

Głowy ludzi natychmiast powędrowały w stronę stolika opatrzonego numerem "26" W tym również głową Damour'a.

- Trzysta tysięcy od Nicolasa Emersona. Kto da więcej?

- Trzysta jeden tysięcy . - Damour widocznie zacisnął zęby

- Trzysta pięć tysięcy. - Emerson odpowiedział obojętnym spojrzeniem.

- Po raz pierwszy. Po raz drugi. I po raz trzeci. - Prowadzący wydał z siebie zadowolony okrzyk - Sprzedane! Gratulacje, panie Emerson!

Destiny skierowała zdziwiony wzrok na Emersona. Zmarszczyła brwi

- Co ty do cholery wyprawiasz? - Szepnęła w jego stronę

- Doprowadzam twojego ojca do szału. - Odpowiedział po czym wymienił z Destiny przebiegłe spojrzenia spojrzenia.

I właśnie wtedy, poczuła chcęć odegrania się za wszystkie lata.

***

- Zrobiłeś to z premedytacją. - Syknął cicho Damour

- Zgadza się. - Odpowiedział oschłym głosem

Pomimo tego, że Damour nie był niski Emerson sporo nad nim przeważał. Podczas gdy pierwszy musiał zadzierać głowę, drugi patrzył na niego z góry.

Destiny poczuła, jak złośliwy uśmiech wkrada się jej się na twarz.

Damour przerzucił wzrok na córkę. Gdy już miał otwierać usta by odpowiedzieć na gest , Nicolas przerwał mu

- Uważaj na słowa. - wtrącił - I ton. Rozmawiasz z moją żoną.

Mężczyzna zamilkł. Posłał dwójce wrogie spojrzenie po czym odszedł.

- Chodźmy stąd. -

- Z przyjemnością. - Skwitował

***

Oparła się na łokciach podnosząc głowę z materaca łóżka. Spojrzała w stronę białych liczb widniejących na zegarze. "3:43"

Opadła z impetem na łóżko. Pomimo tego, że była wykończona nie zmrużyła oka ani na chwilę.

Postawiła nogę na ciemno drewnianej podłodze. Po omacku przesunęła dłonią po oknie szukając klamki. Pociągnęła za plastikowa część.

Chłodny powiew powietrza przyprawił ją o gęsią skórkę.

_____

Cześć, ostatnio dostałam kilka komentarzy, że akcja w książce dzieje się za szybko. Powiedzcie co o tym sądzicie i czy zgadzacie się z tym komentarzem.

Buziak🤍.




Darkness of the Night[18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz