W popłochu zgarnęła z kuchennego blatu komórkę wtapiającą się w jego kolor.
Stukot czarnych botków odbijał się o podłogę.
Przekręciła klucz w zamku, po czym trzasnęła drzwiami.
***
Uścisnęła dłoń młodego mężczyzny.
Zadbany zarost, blond włosy z metalicznymi pasmami, zapach mocnych, kujących, męskich perfum, na oczach kwadratowe okulary w cienkich oprawkach.
– Miło cię znów widzieć. – Odparł z formalnym uśmiechem
– Z wzajemnością. – Odpowiedziała – Przejdźmy do interesów. Dlaczego przyszedłeś?
– Zapłacę dwieście tysięcy dolarów y za włamanie się do systemu, Reed'a.
– Nie – niewzruszona upiła łyk kawy.
– Wiem, że potrafisz. – Dodał po chwili – To bardzo ważne, Reed ma...
– Nie.
– Destiny - Spojrzał na nią z błagalnym wzrokiem – To naprawdę ważne.
– Wyjdź.
– Zapłacę więcej. - Zapewnił z trzęsącymi się dłońmi - o dwadzieścia tysięcy. - Zapewnił - Wiem, że dla ciebie to nie problem.
Powstrzymywała się, by nie wybuchnąć śmiechem
– I że jesteś w tym świetna.
– Jeszcze słowo, a przysięgam że gliny dowiedzą się o twoim przekręcie jeszcze dziś. – Rzuciła luźno, opierając się swobodnie o fotel
– Jesteś najlepszą informatyczką jaką kiedy kolwiek poznałem – Przerwał, by wymyślić kolejne puste komplementy – Piękna, mądra, bystra, kobieca. Jesteś jedyną osobą, która potrafi to zrobić...
Destiny wbiła w niego lodowate spojrzenie. Przerwał zdezorientowany. Mogła by przysiąc, wbił głowę w fotel, oddalając się przy tym od niej.
Nachyliła się powoli w jego stronę opierając łokcie o kolana.
– Wynoś się – warknęła szeptem – zanim ochronna wyprowadzi cię stąd siłą, a gliny zgarną przed budynkiem.
Dalton przełknął ślinę marszcząc brwi.
– Popamiętasz mnie. – Odparł wyraźnie poirytowany
Prychnęła tym razem nie powstrzymując śmiechu.
Po chwili z perfidnym uśmiechem na twarzy wyciągnęła dłoń z wysuniętym środkowym palcem.
– To tak na szczęście. – Odpowiedziała, a cyniczny ton nie opuszczał jej ust
Dalton burknął coś niezrozumiałego pod nosem, po czym wyszedł trzaskając drzwiami.
Telefon w kieszeni jej spodni zawirował.
Od "Destiny"
Zabrałaś mój telefon,Tiny. I dlaczego zapisałaś mnie w kontaktach "Ćwok"Spojrzała ekran urządzenia. Jej oczom ukazała się ona sama. Zdjęcie złotowłosej kobiety ubranej w biały letni kombinezon. Różowe usta rozciągnięte w uśmiechu, słoneczne pojedyncze piegi rozsypane po jej twarzy, w dłoni trzyma podłużny kieliszek prosecco.
Emerson miał ją na tapecie.
Potrząsneła głową wyrzucając z niej myśli.
Destiny odblokowała komórkę, po czym kliknęła ikonkę wiadomości
CZYTASZ
Darkness of the Night[18+]
Roman d'amourKiedy los firmy ojca Destiny wisi na włosku, jeden z jego klientów proponuje interesujący układ. Pan Damour pod presją zgadza się i podpisuję kontrakt pieczętujący przyszłość jego jedynej córki. Destiny ma stać się kartą przetargową tej transakcji...