Rozdział VI

5.3K 69 6
                                    

W popłochu zgarnęła z kuchennego blatu komórkę wtapiającą się w jego kolor.

Stukot czarnych botków odbijał się o podłogę.

Przekręciła klucz w zamku, po czym trzasnęła drzwiami.

***

Uścisnęła dłoń młodego mężczyzny.

Zadbany zarost, blond włosy z metalicznymi pasmami, zapach mocnych, kujących, męskich perfum, na oczach kwadratowe okulary w cienkich oprawkach.

– Miło cię znów widzieć. – Odparł z formalnym uśmiechem

– Z wzajemnością. – Odpowiedziała – Przejdźmy do interesów. Dlaczego przyszedłeś?

– Zapłacę dwieście tysięcy dolarów y za włamanie się do systemu, Reed'a.

– Nie –  niewzruszona upiła łyk kawy.

– Wiem, że potrafisz. – Dodał po chwili – To bardzo ważne, Reed ma...

– Nie.

– Destiny - Spojrzał na nią z błagalnym wzrokiem – To naprawdę ważne.

– Wyjdź.

– Zapłacę więcej. - Zapewnił z trzęsącymi się dłońmi - o dwadzieścia tysięcy. - Zapewnił - Wiem, że dla ciebie to nie problem.

Powstrzymywała się, by nie wybuchnąć śmiechem

– I że jesteś w tym świetna.

– Jeszcze słowo, a przysięgam że gliny dowiedzą się o twoim przekręcie jeszcze dziś. – Rzuciła luźno, opierając się swobodnie o fotel

– Jesteś najlepszą informatyczką jaką kiedy kolwiek poznałem – Przerwał, by wymyślić kolejne puste komplementy – Piękna, mądra, bystra, kobieca. Jesteś jedyną osobą, która potrafi to zrobić...

Destiny wbiła w niego lodowate spojrzenie. Przerwał zdezorientowany.  Mogła by przysiąc, wbił głowę w fotel, oddalając się przy tym od niej.

Nachyliła się powoli w jego stronę opierając łokcie o kolana.

– Wynoś się – warknęła szeptem – zanim ochronna wyprowadzi cię stąd siłą, a gliny zgarną przed budynkiem.

Dalton przełknął ślinę marszcząc brwi.

– Popamiętasz mnie. – Odparł wyraźnie poirytowany

Prychnęła tym razem nie powstrzymując śmiechu.

Po chwili z perfidnym uśmiechem na twarzy wyciągnęła dłoń z wysuniętym środkowym palcem.

– To tak na szczęście. – Odpowiedziała, a cyniczny ton nie opuszczał jej ust

Dalton burknął coś niezrozumiałego pod nosem, po czym wyszedł trzaskając drzwiami.

Telefon w kieszeni jej spodni zawirował.

Od "Destiny"
Zabrałaś mój telefon,Tiny. I dlaczego zapisałaś mnie w kontaktach "Ćwok"

Spojrzała ekran urządzenia. Jej oczom ukazała się ona sama. Zdjęcie złotowłosej kobiety ubranej w biały letni  kombinezon. Różowe usta rozciągnięte w uśmiechu, słoneczne pojedyncze piegi rozsypane po jej twarzy, w dłoni trzyma podłużny kieliszek prosecco.

Emerson miał ją na tapecie.

Potrząsneła głową wyrzucając z niej myśli.

Destiny odblokowała komórkę, po czym kliknęła ikonkę wiadomości

Darkness of the Night[18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz