Rozdział IX

5.4K 174 37
                                    

– Nie. – Uciął niemal natychmiast

– Dlaczego jestem naga? – Złapała za materiał bawełnianego podkoszulka

– Zdjęłaś je. – Stwierdził, wskazując dłonią na ubrania schludnie ułożone na szafce nocej

– Nie składam ubrań. – odkasznęła, czując drapiącą suchość w gardle

– Wiem. – Odepchnął się od kaloryfera, skracając dystans

Z kieszeni wyjął opakowanie tabletek przeciwbólowych, wręczył je kobiecie.

– Chyba rzygę. – Zatkała dłonią usta zginając się w pół – O kurwa...

W tym samym momencie wymiociny Destiny zalały jedwabną pościel Emersona. Zacisnęła powieki kaszląc chorobliwej. Ręką złapała za czystą części. Odkasznęła resztkę mazi, po czym przetarła usta.

Zeszła z łóżka, nie odwracając wzroku od rozlanych na pościeli wymiocin

– O ja pierdole. – Dłonią zasłoniła usta stając obok szafki nocnej –O japierdole. – zwróciła wzrok w stronę Emersona

– Capi tu.– znajomy głos wyrwał Nicolasa z osłupienia

Para natychmiast wzrokiem  powędrowała w stronę głosu.
Po chwili w drzwiach pojawił się wysoki męski zarys sylwetki

Noah uniósł brwi, gdy tylko zobaczył gęsta ciecz wtapiającą się w materac.

– Kto... – Wskazał palcem w stronę łóżka

Destiny spojrzała nerwowo na Nicolasa, szukając w nim pomocy. Przełknęła ślinę, spojrzeniem prosząc, a wręcz błagając o ratunek.

Emerson niemal natychmiast zrozumiał przekaz oceanicznych oczu, bo już po chwili odezwał się.

– Kot. – Wypalił Brunet

– Kot? – Wygiął pytająco brwi

– Ma na imię Ciastek. – Potwierdziła Destiny kiwając głową

– Atena. – Wspomniał Nicolas

Noah zmarszczył brwi,wzrokiem błądząc po dwójce.

– Znaczy... – Gestykulowała dłońmi – Nie zdecydowaliśmy jeszcze co do imienia.

– I płci? – Dodał po chwili

– Nie. – Zaprzeczył Emerson – Nie.  Koty. Dwa koty. Atena i Ciastek. – Ciągnął – Atena i Ciastek zarzygali mi łóżko. Moje... Nasze koty. – Poprawił się po chwili – Nasze koty mają na imię Atena i Ciastek.

Noah zmieszany spojrzał na Nicolasa, aby tuż po tym zwrócić wzrok na  Destiny.

Prychnął cicho i opuścił sypialnię.

– Koty? – Spojrzała pytająco w stronę Emersona – Nieźle.

– Nie musiał bym tego robić, gdybyś wczorajszej nocy nie postanowiła się upić.

– Kpisz sobie? – Obróciła się napięcie, a nutka rozbawienia natychmiast spłynęła z jej twarzy

– Nie. – Stwierdził obojętnym tonem – Podaję oczywiste fakty.

– Przypominam, że to ty położyłeś na stół trzy butelki wina i rozkazałeś mi je wypić. – powiedziała zirytowanym szeptem i wskazała na mężczyznę palcem

– Przypominam, że to ty zachowałaś jak samolubna gówniara i wsiadałaś do samochodu pijana. – Odbił piłeczkę, niemal doprowadzając Destiny do szału

– Nie masz prawa, nazywać mnie samolubną gówniarą, gdy sam dbasz tylko o swój pieprzony zadek. – zmniejszyła dystans cedząc przez zęby – Rozumiesz?

– Nie bądź śmieszna. – Prychnął gorzko – Gdyby nie ja, firma twojego ojca padłaby jak domek z kart.

– Mam ci za to dziękować? – wyrzuciła ręce w powietrze – Dziękować za to że rozpieprzyłeś mi życie na kilkaset drobnych kawałeczków? że knułeś z moim ojcem za moimi plecami? Czy może za to, że upijasz mnie, po czym kładziesz wykłady, na temat tego, jak bardzo źle robię. – Wymieniała – Jesteś absurdalny!

Nicolas wbił w nią głębokie i ciemne spojrzenie. Jego brwi pozostały zmarszczone a z oczu zionęła wściekłość. Zacisnął usta w cienką linię i przymknął powieki

– Prawda boli – Zaśmiała się gorzko – Co, Emerson?

– Wyjdź. – rzucił krótko przez zaciśnięte szczękę

– Bo co? Bo nie możesz znieść tego, że ktoś wkońcu powiedział ci, jakim oschłym skurwysynem jesteś?

– Wypierdalaj! – Ryknął, dynamicznie odwracając głowę w jej stronę

Cofnęła się gwałtownie pod wpływem nagłego wybuchu wiecznie opanowanego Nicolasa.

– Z jebaną przyjemnością. – zbliżyła się do Emersona na odległość dziesięciu centymetrów i wycedziła szeptem

Opanowała nie spokojny oddech.
Przejechała językiem po wewnętrznej stronie policzka, obróciła się, a nogi same skierowały się w stronę drzwi.

Odnalazła drzwi do swojej sypialni, po czym szarpnęła za połyskującą klamkę. Otworzyły się z impetem, a Destiny postanowiła nogę na dębowej podłodze.

Weszła przez otwarte na rozcież drzwi. Podniosła ręce w górę,złapała dłońmi za rączkę walizki i zsunęła ją z regału.

Pociągnęła za stos ubrań schludnie ułożony na półce zrzucając je do walizki

***

Minęła stolik z butelkami wina leżącymi na stole. Spojrzała na kropelki cieczy powoli wylewające się że szła na blat.

Westchnęła bez głośnie, przypominając sobie wspomnienia z wczorajszej nocy.

Podkręciła głową i szybkim krokiem skierowała się do drzwi wyjściowych.
P

ociągnęła za klamkę.

Zimny powiew jesiennego powietrza uderzył ją w twarz. Językiem przejechała po suchych wargach. Z kieszeni spodni wyciągnęła kluczki do auta.

Po chwili usłyszała charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi.

_______
Zachęcam do głosowania?

I co myślicie?


Darkness of the Night[18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz