Mam nadzieję, że nie śpicie...
Miłego czytania 🌟
_____Nacisnęła przycisk znajdujący się na okrągłej lampce nocnej. Jasne światło natychmiast rozbłysło w pomieszczeniu. Przetarła dłońmi podrażnione oczy.
Po chwili znalazła się przed obszernymi drzwiami garderoby. Pociągnęła za klamkę szuflady. Destiny runęła z hukiem na półkę za jej plecami. Wciąż kurczowo trzymała w dłoni oderwaną, zaokrąglana część.
Burknęła cicho i ze złością. Rzuciła klamkę na podłogę.Skierowała się do wyjścia z pokoju. Użyła całej swojej siły by uścisnąć klamkę i z impetem zamknąć drzwi, które o mało co nie wypadły z futryny.
Zgarnęła z pod łóżka dużych rozmiarów drewnianą skrzynkę.
Kciukiem przesunęła metalowy klips.
Skrzynia odtworzyła się z towarzyszącym jej charakterystycznym skrzypieniem.Palcami odnalazła fakturę miękkiego materiału. Wyciągnęła z ubranie. Po czym ostrożnie zamknęła skrzynkę, wsuwając ją pod łóżko.
Mimowolnie przyłożyła bluzę pod nos. Wyjątkowy zapach dostał się do jej nozdrzy. Pokręciła głową wyrzucając z niej wspomnienia.
Założyła bluzę przez głowę, po czym wyszła z pokoju.
***
Destiny stawiając małe kroki coraz bardziej zagłębiała się w otchłań lasu. Rezydencja Emersona dawno zdążyła zniknąć jej z oczu. Ciche skrzypienie gałęzi pod stopami wybudziło ją z transu. Nie zrobiłoby to na niej większego wrażenia, ale problem polegał na tym, że zdążyła minąć drogę z gałęzi jakiś czas temu. Pod jej stopami znajdowała się jedynie sucha ziemia. Obróciła ostrożnie głowę. Wysoka postać, ubrana w czarny płaszcz zarysowała się w świetle księżyca.
– Kurwa. – Przeklęła szeptem
Choć nigdy nie wierzyła w zbłąkane duszę, paranormalne sytuację czy złe duchy, to w tym momencie włosy stanęły jej dęba. Przez jej głowę przemknęło miliard upiornych scenariuszy.
Przyspieszyła kroku, choć serce krzyczało by wzięła nogi za pas. Klatka piersiowa unosiła się w zabójczo szybkim tempie. Coś w środku ścisnęło boleśnie jej narządy.
Odgłos łamanych pod nogami gałęzi ustał. Spojrzała za plecy. Postać zdawała się być coraz bliżej. Przełknęła nerwowo ślinę. Nogi same skręciły pomiędzy drzewa. Po kilkunastu sekundach błądzenia przy drzewach, odnalazła jedno. Duże, szerokie, wysokie i wtapiające się w tłum innych.
Oparła plecy o wilgotną korę drzewa. Liczyła na to, że tajemnicza sylwetka zgubi jej trop. Przymknęła powieki odliczając sekundy.
1
2
3
4
I serce na sekundę staje bez ruchu
Zanim zdążyła doliczyć do piątki. Duża dłoń spoczęła na jej ramieniu. Jej ciepło przedostawało się przez materiał ciemnej bluzy.
Ocho głuchego krzyku odbiło się o kory drzew.
– Co robisz o czwartej nad ranem w środku lasu? – Zachrypnięty głos natychmiast postawił ją do pionu – I dlaczego do diabła masz na sobie spodnie od piżamy?
Emerson.
Pieprzony Emerson ubrany w czarny płaszcz, sięgający do połowy łydek, w rozczochranych przez wiatr włosach i ciemnymi śladami pod oczami.
Po wyraźnym chwilowym otępieniu, spojrzała w dół. Bawełniane spodnie z nadrukiem uśmiechniętych donutów.
Kurwa.
Poczuła jak fala zażenowania zalewa ją od środka. Wielkie tsunami miażdży jej układ nerwowy.
Kurwa. Kurwa. Kurwa.
– Skąd wiedziałeś, że wyszłam?– Sprytnie wyminęła temat –
– Trudno było nie usłyszeć trzasku, gdy rzuciłaś się na szafę.
– Nie rzuciłam się na nią – Zaprzeczyła z urazą – Od jednej z twoich zakichanych szuflad odpadła klamka.
– Wybacz – Uniósł ręce w geście teatralnego poddania się – Następnym razem obronie cię przed złowieszczą szufladą.
Oboje parskneli rozbawieni. Echo śmiechu natychmiast rozciągnęli się po lesie.
Destiny ukradkiem oka spojrzała na pogrążonego w śmiechu Nicolasa. Usta rozciągnięte w krzywiźnie uśmiechu. Dołeczki. Emerson miał dołeczki.
Po chwili trzasnęła głową wyrzucając z niej myśli.
– Wracamy? – Odparła nagle
Nicolas odpowiedział skinieniem głowy.
***
Wzrok Destiny powędrował na lekkie piżamowe spodnie. Nie uciekło to uwadze Nicolasa, który odparł po chwili
– Są świetne.
Obróciła gwałtownie głowę w jego stronę.
– Naprawdę. – Dodał
Kąciki jej ust mimowolnie powędrowały ku górze
– Dzięki. – Odparła
Gwiazdy migotały na tle czarnego nieba. Oświetlając ich twarze. Wiatr uporczywie szarpał za długie blond włosy Destiny.Spojrzał na duże oczy przykryte wachlarzem rzadkich rzęs. Podobał mu się fakt, że mógł patrzeć na nią gdy ona tego nie robiła.
Ciemne tęczówki powędrowały nieco niżej. Pełne usta odznaczały się pośród ciemności swoim purpurowym kolorem, który zdążyły przybrać z zimna.
Na myśl przyszła mu chwila, gdy wargi Destiny styknęły się z jego.
Posmak bordowej pomadki został mu w ustach do końca wieczoru. Ruchy jej języka zapadły mu w pamięć
W tamtym momencie zapragnął, by zrobiła to ponownie.
__________
Miłych wakacji, ściskam!
CZYTASZ
Darkness of the Night[18+]
RomanceKiedy los firmy ojca Destiny wisi na włosku, jeden z jego klientów proponuje interesujący układ. Pan Damour pod presją zgadza się i podpisuję kontrakt pieczętujący przyszłość jego jedynej córki. Destiny ma stać się kartą przetargową tej transakcji...