Rozdział 7

104 7 10
                                    

Byłem już na górze, a kiedy schody na strych pojawiły się przede mną, powoli wszedłem po nich.

Klimat tam nie był dość radosny,raczej był ciemny i mroczny gdy się wchodzi tam samemu.

Byłem już na strychu, sprawdziłem każdy kont ale Nagito nigdzie nie było.

- Napewno jest za mną. - powiedziałem do siebie, spodziewałem się tego po nim ale gdy tylko się obróciłem nikogo za mną nie było, znaczy nic nie mogłem tam dostrzec.

Strych obejmowała całkowita cisza, mimo że był jeszcze dzień potrafiło być tam naprawdę ciemno.

Zrobiłem krok do przodu ale to był niestety błąd.

Potknąłem się o coś, nie wiedziałem co ale gdyż już sam o tym pomyślałem upadłem.

Cichy huk rozległ się po całym mieszkaniu, a ja leżałem już na podłodze.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie wiem ile czasu mineło odkąd tam leżałem, ale napewno nie dużo.

Lekko uchyliłem moje powieki, jedyne co byłem wstanie dostrzec była ciemność, ta czarna i pusta ciemność.

Otworzyłem oczy szerzej, pośród tej ciemności pojawiła się biała plamka, była coraz bliżej,bliżej i bliżej. Gdy była na tyle blisko zacząłem słyszeć stłumione głosy, ale z każdą sekundą były one wyraźniejsze.

- Hinata-kun! Nic ci nie jest? - Usłyszałem głos należący do Nagito.

Mruknąłem w odpowiedzi do białowłosego, na co ten się uśmiechnął i odparł:

Ufff...a już myślałem że umarłeś! - Roześmiał się.

Przez to całe zamieszanie straciłem poczucie czasu,w dodatku, dlaczego ja zawsze muszę przed nim zgrywać takiego idiotę?! Wywalam się,jąkam się co jeszcze? 

- Czy możesz mi powiedzieć która jest godzina? - Spytałem.

- Coś koło dziewiętnastej, dokładniej ci nie powiem bo nie mam zegarka. - Odpowiedział, z uśmiechem na twarzy.

Nie mineła chwila a chłopak mi podał rękę w celu pomocy mi wstać.

- Umiem wstać sam. - Powiedziałem do białowłosego, który teraz stał przeddemną z wyciągniętą reką.

Bez wachania podniosłem się, a raczej próbowałem...

Gdy próbowałem wstać, przewróciłem się, tak znowu.

- Może przyjmiesz oddemnie tą pomoc? - Powiedział oburzony Nagito.

Nie odpowiedziałem już nic, złapałem za rękę chłopaka który podniósł mnie na nogi.

- Zadowolony? - Powiedziałem gdy ten pomógł mi się podnieść.

- Ależ jak... - Odpowiedział z tym swoim sarkastycznym uśmiechem co zawsze mnie przerażał...

Bez dalszego gadania, zszedłem ze strychu uważając by się znowu o nic nie potknąć.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wracając...dostałem pracę tymczasowo w galerii,w sklepie z ubraniami, przynajmiej lepsze niż nic.

Była dopiero dziewiętnasta, więc miałem jeszcze trochę dnia by coś porobić.

____________________________________________________________

Pisałam ten rozdział jakieś jedną i pół godziny TwT Mam nadzieje że się wam podobał! 

Nie jesteś sam (Komahina) [PORZUCONE] [Proszę Nie Czytaj Tego]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz