³ ERr0R

228 16 11
                                    

Jeden krok, drugi krok.

Policyjne radio, dane z Ćwirka.


ERROR. Brak miejsca na dysku.
Czy usunąć pliki tymczasowe? Tak. Nie.


Lewa noga, prawa noga.

Dokumenty z DOJu, prywatne wiadomości- Erwin dzwoni?


ERROR. Niewystarczające zasoby.
Zakańczanie procesów ukończone w 3%... Czynność przerwana.


Stop. Stał już w kasynie. Wszystko się sypało.

Ludzie byli kłopotliwi i ciężcy do zrozumienia, a Mateusz nie miał dostępu do mocy komputerów swojej serwerowni. To był jeden z powodów jego niedawnego rozkojarzenia, a z czasem jego problemy tylko się pogłębiły.

Mateusz miał szczerą nadzieję, że znalezienie odpowiedniej soczewki pójdzie im szybko i będzie mógł przejąć maszyny Sektora Piątego. Elektronika, którą posiadał w swoim ciele nie wystarczała, żeby efektywnie wykonywał wszystkie zadania w przewidzianym czasie.

Czas płynął inaczej dla robotów, a Mateusz coraz częściej łapał się na tym, że tracił jego poczucie. Nawet nie zauważył kiedy Erwin stanął przed nim i zaczął mówić.

— Wi- wi- wi- — spróbował odpowiedzieć, ale ilość procesów przekraczała jego możliwości. Przestał skanować prywatne wiadomości i rozmowy telefoniczne obywateli Los Santos, a skupił się na mężczyźnie stojącym przed nim. — Wi- wi- wi... Witaj.

— Witaj — odpowiedział mu Erwin, marszcząc brwi. — Mateuszku, może coś trzeba naoliwić? Możemy wpaść jeszcze na ZSa, zapraszam.

— Za dużo... informacji... analizuję... na raz... — wydukał i wstrzymał się z hackowaniem bardziej strzeżonych informacji znajdujących się w DOJu. Musiał się skupić. Jeśli się nie dogadają, ich plan legnie w gruzach.

— Rozumiem, oczywiście... — Erwin skinął głową z powagą. — Mateuszku, ostatnia prosta do Sektora Piątego. Musimy się wkraść do serwerowni i wprowadzić swoje dane, a potem dalej została nam ta biometryka...

— Musimy znaleźć pracowni-ika, który aktualnie znajduje się w se... — Nie zdołał dokończyć zdania, ale nie mógł sobie pozwolić na dalsze ograniczenie napływu informacji, mieli zbyt mało czasu by zatrzymać się przez jego chwilowe problemy z optymalizacją.

— Dobra, a skąd wiedzieć, który jest dobry? — Mateusz poruszył się niespokojnie, słysząc, że Erwin znowu zaczął mówić tym przesłodzonym głosem, którego używał tylko względem niego.

— Oczekiwać, aż użyje elektroniki. Mam kontrolę nad całą elektroniką. — odpowiedział, a Erwin podniósł brwi. — Mam również prototyp oka. Biometryka.

— O kurwa. — Ta informacja została lepiej przyjęta przez mężczyznę, bo gdy po dłuższej chwili Mateusz zdołał wyciągnąć urządzenie przypominające oko z kieszeni i mu je podać, od razu zaczął oglądać je z ciekawością i lekkim uśmiechem na ustach.

— Oko... Możesz użyć z okiem. Dowolnego obywatela Los Santos. Jest... kilka soczewek, które są podobne do... Derek Kane.... — przerwał, gdy zrozumiał, że Erwin już go nie słuchał. Zdążył już podejść do Nicollo, który stał pod ścianą w swoim kowbojskim kapeluszu, i go zeskanować.

— Błędna. Aha — powiedział i wrócił na to samo miejscem, w którym stał przed chwilą. — Czyli są trzy pasujące?

— Ta-

róż to odcień czerwieni | morwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz