Mały, niepozorny przedmiot. Nie miał większego znaczenia; nie, dla osób niewtajemniczonych. Ot, zwykła kaseta, którą spotkać można było w pudle ze starociami.
Gregory zamachnął się i z całej siły rzucił nią w przepaść.
— Grzesiu, musiałeś? — zapytał zrezygnowany Erwin.
— Musiałem — potwierdził Gregory, stojąc dumnie na tamie. To właśnie tam postanowił się pozbyć jedynego namacalnego dowodu na jego obecność w Cerberusie, zanim ktokolwiek miał szansę na odsłuchanie go. — Teraz zaproszenia?
Erwin westchnął głęboko. — Teraz zaproszenia.
Największy event w mieście od niezapomnianego napadu na kasyno!
Tak brzmiała pierwsza linijka zaproszenia, które otrzymało dobre trzy czwarte miasta. Przyjaciele czy wrogowie - to nie miało znaczenia, gdy celem było zgromadzenie jak największej liczby pieniędzy... A przynajmniej tak brzmiała oficjalna wersja, którą znał dosłownie każdy.
Nikt nie zakładał, że będzie spokój; nie, gdy pod jednym dachem miała się znaleźć lwia część półświatka przestępczego, prawie cała policja i wielu "cywili", którzy mieli zbyt wiele wspólnych kontaktów z Zakshotem, by nawet najświeższy z kadetów policyjnych uwierzył w to, że byli całkowicie czyści.
Erwin oczywiście zarzekał się, że byli czyści jak sam sędzia główny.
— Masz na myśli byłego sędzię głównego? Kolegę twojego? — zapytał wtedy, a niewinny uśmiech Erwina był jedyną odpowiedzią, jaką potrzebował.
Mieszanka wybuchowa stworzona przez parę, którą znało całe miasto. Policjant i przestępca, których historia otrzymała szczęśliwe zakończenie - ślub i wesele.
Obydwoje wiedzieli, że nie zawsze będą się zgadzać, że częściej niż powinni będą stali po dwóch stronach barykady, celując do siebie z broni.
Erwin powiedział, że jemu to nie przeszkadza, bo lubił do niego strzelać; Gregory zagroził rozwodem.
Nie trzeba dodawać, że miasto było spokojne przez prawie cały tydzień, a Erwin był widziany w ZS Customs, pracując. A potem ktoś złożył skargę do IRS, że za dużo kasował za zwykłą naprawę albo wymianę opon.
Oczywiście, w sądzie Erwin powiedział, że to był żart, i że nigdy by tego nie zrobił, bo "brzydzi się przestępstwem i ma męża w policji". Nikt mu nie uwierzył, tak samo gdy pewnego pięknego dnia oznajmił ekipie, że został ojebany na kasę. Przez Gregorego.
A Gregory świętował wygrany przetarg na kawiarnię.
Od samego początku wiedział, że ta kawiarnia będzie jego. Wśród kontententów nie było innej, odpowiedniej osoby. Może było to spowodowane tym, że jego ego już było w kosmosie nawet przed zostaniem perfekcyjnym kandydatem na BLUE, a może tym, że był prawdopodobnie jedyną osobą bez wyroku.
A może bo był Gregorym Montanhą.
GrześCafe miało być kompletnie legalne, bez żadnych kolorowych podjenostek ani karanych obywateli w jej szeregach.
Nawet poprosił Erwina o sprawdzenie nowo zatrudnionych pracowników pod kątem... Każdym, tak naprawdę. Zrobił to, chociaż dalej był obrażony za inwestowanie ich wspólnych, ciężko zarobionych pieniędzy. Może Gregory powinien być bardziej podejrzliwy względem tego, czy na pewno każdy był czysty, ale w końcu Erwin nigdy by go nie okłamał.
Zatajanie faktów i ignorowanie go, żeby przypadkiem czegoś nie palnąć były w jego repertuarze, ale nie kłamstwa. Dlatego tak jak Erwin zapowiedział w październiku, tak zrobił, więc ślub wzięli jeszcze w grudniu, dokładnie dzień przed skandalem, który sprawił, że Conrad Gross został zwolniony z pozycji sędziego głównego.
CZYTASZ
róż to odcień czerwieni | morwin
FanfictionAlfa-AI był gotowy poświęcić wszystko aby wykonać powierzoną mu misję - do tego został stworzony. Jednak teraz, gdy pozostał jedynie złym wspomnieniem z miejsca pełnego cierpienia, Mateusz musiał żyć dalej, mimo wszystkich błędów, które popełnił. ...