W tym momencie siedziałem w moim skromnym domku bo jakże inaczej?
Po idealnym morderstwie musiałem przecież jakoś uczcić. Siedząc na kanapie popijałem zimnego browarka i oglądałem w telewizji jakiś randomowy film.
A tak na prawdę? Nie wiedziałem co zrobić ze sobą więc albo się upije albo pójdę pod przykrywką do sklepu by "kupić" za promocje 100% jedzenie..
Rozejrzałem się jeszcze raz elniwie po swoim domku chociaż każdy może to porównać do niewielkiej kawalerki która z zewnątrz wygląda jak dom..
W końcu wstałem odstawiając browarka na stoliku obok kanapy i podszedłem do lustra miejac zamiar ściągnąć maskę lecz nieoczekiwany gość wywarsyl drzwi od mojego domu.
Szybkim ruchem skoczyłem do łazienki chwytając nóż, i pistolet chcąc przeładować go gdyż był nie naładowany a amonicje zazwyczaj mam przy pasku.
Gdy przeładowywałem pistolet usłyszałem jak ktoś napierdala pięściami drzwi od kibla aż się rozejrzałem i postanowiłem jakoś zwiać...
Wskoczyłem na sedes i otworzyłem okno które było wcześniej zasłonięte i wyskoczyłem lecz ktoś mnie złapał za nogę. Poczułem wielką i mocną rękę po czym zacząłem się szarpać aż się uwolniłem i zacząłem uciekać w krótkim rękawie.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
G
dy upadłem na śnieg przeszedł mnie dreszcz gdyż czułem mocny chłód lecz wstałem i zacząłem biec nie zważając na drzewa i nie odwracając się.
Słyszałem jak śnieg skrzypie pod uciskiem moich glanów i sobie uświadomiłem że zostawiłem w domu browarka..
Stanąłem i zacząłem rozmyślać czy ten ktoś który włamał mi się do domu dalej mnie gonił, więc odwróciłem się a mój nos spoczywał na czyjejś ciepłej wielkiej i z tego co czułem moim nosem umieśnionej klacie po czym szybko się od sunąłem.
To był Michael. Myers!! Chwilę tak stałem jak kolek ale zacząłem znowu uciekać. Może i jestem fanem Michael'a ale to nie oznacza że chce umierać.
Biegłem tak aż w końcu zabrakło mi tchu czyli kiedy byłem już w połowie lasu. Oparłem się o drzewo i zacząłem ciężko oddychać aż w końcu poczułem jak ktoś uderza mnie mocno w głowę przez co sytacilem przytomność.
Obudziłem się z kajdankami na rękach i związanymi nogami. A przede mną stał Michael Myers a obok niego jakiś spalony dziad.. - Freddy krueger!? I jeszcze chucky!
Nie ruszając się udawałem ze dalej jestem nie przytomny lecz wiedziałem że totalnie mnie ignorują więc postanowiłem posłuchać o czym mówią.
- nie sądzisz ze uderzyłeś go trochę za mocno!? - wydarl się krueger a Michael stał i wyglądał jakby miał na wszystko wywalone.
- usiwaodmie ci dziadku że ja przynajmniej coś zrobiłem a nie dałem mu uciekać! - zaczął krzyczeć chucky.
A więc mam czas by zwiać.. Nie wiem jakie oni mają zamiaru wobec mnie ale pewnie nie będą mile więc szybko pozbyłem się kajdanek i sznur po czym po cichu wstałem.
Zacząłem znowu biec Ignorując ból głowy i zimno które zamrażało moje palce u nóg i rąk, po porstu biegłem aż w końcu usłyszałem jak chucky i freddy zaczynają krzyczeć na mnie.
Lecz udało mi się w końcu zwiać ale tak kurwa udało mi się uciec że...
Uderzyłem w drzewo i sytacilem po raz drugi przytomność...
)*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*( Okej może to jest taki krótszy rozdział ale jest i może leprzy niż ten pierwszy XD no cóż miłego dnia/ranka/wieczoru/nocy/pszyszłej gejozy