33.

128 1 0
                                    

Rozlega się dzwonek na lekcję. Mam zajmować moje standardowe miejsce pod ścianą, gdy nagle Sara dosiada się do mnie. Odwracam się w jej stronę. Orientuje się, że na miejsce za nami dosiada się Greta.

- Cześć, dziewczyny. - oznajmia z fałszywą życzliwością. - Widzę, że mamy nową szkolną parkę.

Zerkam na nią i na jej fałszywy uśmiech, a w tle widzę całą gromadkę jej kopii. Wszystkie z tym samym, śmiesznym wyrazem twarzy. Inne dziewczyny są mniej lub bardziej wytapetowane, ale widać po nich, że mają więcej gustu. Nie są nawet takie brzydkie, w większości ich problemem jest tylko nieuleczalna głupota i fakt, że przyjaźnią się z nią, tylko przez jej pieniądze.

- Siema, skarbie. - Sara odwraca się dynamicznie, razem ze swoim krzesłem. Przesuwa je w stronę ławki, przy której siedzi Greta, a ja otwieram usta w zdumieniu. Pochyla się nad ławką i patrzy jej prosto w oczy, uśmiechnięta, podparta o dwa łokcie, podtrzymujące jej policzki.

- Co? - Greta wykrzywia swoje przerysowane brwi, a jej usta wykrzywiają się w dziwnym grymasie. - Co ty powiedziałaś?

- No wiesz. - Czarnowłosa dziewczyna zaczyna dumnie z uśmiechem. - W końcu zdecydowałaś się nie ukrywać ze swoimi uczuciami w szkole, jestem z ciebie dumna.

Po tym, jak Sara posyła jej udawanego buziaka, Greta wykrzywia twarz tak bardzo, że przez chwilę zaczynam się martwić. Nigdy nie pomyślałabym, że można robić takie rzeczy z twarzą.

- Co ty pierdolisz?! - oburza się. - To nie ja łażę wokół innej dziewczyny jak jakiś przydupas, chcicę masz?

- Daj sobie spokój. - Sara przewraca oczami. - Trochę za bardzo się mną interesujesz, jak na kogoś, kogo celem życia jest sypianie z kimś, kto totalnie się tobą nie interesuje.

Uśmiecham się lekko pod nosem, kiedy nauczycielka sprawdza listę obecności. Podpieram jedną rękę leniwie na ławce, a na niej kładę głowę. Znudzona zaistniałą sytuacją nawet nie oczekuję, że wydarzy się coś ciekawego.

- Henry? - pyta równie znudzona nauczycielka, wiedząc dobrze, że najpewniej nie pojawi się na pierwszych lekcjach, jak zawsze.

- Obecny.

Błyskawicznie podnoszę głowę i widzę, jak drzwi się otwierają. Przez nie wchodzi, a raczej wpada, chłopak do klasy. Jednak już z daleka widać, że coś nie gra. Podkrążone, sine powieki, spuszczony wzrok, praktycznie nieułożone, roztrzepane włosy. Odwracam głowę w stronę Sary, a ona zaraz odwraca się w moją stronę. I obie już wiemy o co chodzi.

- No ćpał jak nic. - mówi bez większego zainteresowania.

Mimo, że nasze liceum jest ponoć jednym z najlepszych w stanie, to jednak nie rzadko ktoś przychodzi do szkoły na zjeździe.

Patrzę na niego, przechodzi między ławkami unikając wzroku każdego. Mija moją ławkę i posyła mi przepraszające spojrzenie. Wygląda jakby było mu... wstyd? Przeszywa mnie dreszcz, ale wolę o tym nie myśleć. Kiedy widzi Sarę, kręci głową. Odwracam wzrok. Ze śmieszniejszych rzeczy, ani razu nie zerka na Gretę.

Pierwsza lekcja minęła bez fajerwerków. Wychodzę z klasy razem z Sarą, jednak zaraz czuję popchnięcie w ramieniu.
Henry idzie gdzieś szybkim krokiem taranując wszystkich po kolei, w tym mnie.

Patrzę na niego zdziwiona.
Wcześniej nie zachowywał się aż tak źle.

- Stary, co Ty mi kurwa dałeś? - mówi dosyć cicho, ale wyraźnie.

- Prawda, że mocne, hah. - słychać wyraźny zachwyt.

- Daj spokój, chyba nadal mnie trzyma.

Przewracam oczami.

- Narkotyki to syf. - burczy pod nosem Sara.

- Hah, myślałam, że to ja jestem tu ta nudna. - rzucam.

- To, że palę i wypiję nie znaczy, że mam zamiar zrujnować sobie życie wciąganiem jakiegoś gówna z domestosem. - kończy

Przez resztę lekcji Henry gapi się na mnie. Zmęczone spojrzenie sprawia, że wygląda jak psychopata. Kiedy jednak zerkam na niego, jego oczy zaczynają błyszczeć. Decyduję się nie marnować na niego więcej czasu i kiedy zabrzmiewa długo oczekiwany dzwonek, w zastraszającym tempie usuwamy się z klasy razem z Sarą.

Uśmiecham się pod nosem, wiedząc, że nie marnuję swojego życia na niego i jego dziwne zachowanie. Po chwili, mój uśmiech znika, kiedy orientuję się, że zostawiłam moją torbę w klasie. Jeszcze szybciej niż z niej wyszłam, wracam, żeby odzyskać mój telefon.

Kiedy zabieram moje rzeczy, orientuję się, że nikogo z klasy nie ma w pobliżu.
Mija kilka nudnych kartek książki, którą wyciągnęłam w międzyczasie, zanim słyszę donośny, lecz spokojny głos dyrektora szkoły. A obok niego kto?

Henry. No cóż. Nie od dziś wiadomo, że jego rodzina, w zasadzie ojciec, są odpowiedzialni za wysokie sumy wpływające na konto szkoły.

Wracam do książki, bo ludzi przybywa, a ja nie zamierzam wtykać nosa w nie swoje sprawy. Nie znaczy to, że nie jestem ciekawa, o co chodzi.

Spoglądam na nich i na krótki moment nasze spojrzenia się spotykają. Szybko kieruję wzrok na książkę, jakbym tym samym miała ubrać czapkę niewidkę, ale nie, to niestety tak nie działa.

Kątem oka widzę, ze chłopak siada pod ścianą, jakieś 3 metry ode mnie. Spoglądam na zegarek, za jakieś 10 minut zacznie się następna lekcja, więc wstaję z miejsca i biorę plecak. Chłopak chwilę później robi to samo. Z tą różnicą, ze idziemy w dwie różne strony.

Szkoła jest już bardziej pełna niż wcześniej, ale dalej widać, ze licealiści lubią sobie pospać.

- Chyba sobie żartujesz. - słyszę znany mi już wcześniej wysoki głos, którego chciałam uniknąć za wszelką cenę.

- Dlaczego niby? - pretensyjny ton dziewczyny sprawia, ze spoglądam w jej stronę.

Chłopak wsadza ręce do kieszeni, odchyla głowę do tyłu i uśmiecha się prześmiewczo.

- Mówiłem Ci tyle razy - zaczyna Henry, wdychając dużo powietrza - nie podobasz mi się, nie chce mi się z tobą gadać i nigdy nie będziemy razem.

- Jak spaliśmy ze sobą, nigdy Ci to nie przeszkadzało - Grecie załamuje się głos.

- Jestem tylko facetem. - oznajmia bezlitośnie. - Jeśli będziesz chciała seksu, zawsze przyjdę, ale nie chcę od Ciebie nic więcej, cześć.

Henry odchodzi, a blondynka zostaje sama. Patrzy na niego, jak oddala się w korytarzu i widzę, że ma szklanki w oczach. Stoi w bezruchu, a po jej polikach spływają łzy. Ma lekko zaciśnięte pięści. Pewnie ścisnęłaby je bardziej, gdyby nie przedłużane paznokcie wbijające się w wewnętrzną stronę jej dłoni.

Kiedy znika za rogiem, dziewczyna wzdycha głęboko i rozluźnia uścisk. Wyciera twarz, uśmiecha się stucznie i rozgląda się po sali. Kiedy widzi mnie, nie potrafi więcej udawać i czarny tusz rozlewa się po jej policzkach.

Zrobiło mi się jej szkoda.

SEND NUDES [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz