5.

16.4K 1.1K 119
                                    

Ze snu wybudza mnie odgłos otwierających się drzwi. Moja klasa raczej nie uczęszcza na lekcje, a szczególnie na pierwsze godziny, z jednym wyjątkiem - o imieniu Layne.
Tym razem jest to psychologia.

To nie pierwszy raz, kiedy przysypiam na lekcjach, ale nauczyciele nie zwracają na to uwagi. Moje mądre słowa i trochę kiwania głową wystarczą, żeby mieli poczucie, że w końcu ktoś szanuje ich pracę.

Uśmiecham się tylko nerwowo do kobiety w średnim wieku, która siedzi na przeciw mnie. Ona odwzajemnia uśmiech. Chwilę później jednak, uśmiecha się mniej, a jej oczy szarzeją, kiedy widzi, kto tak właściwie wchodzi do tej klasy.

Dziewczyna ubrana w ciemne ciuchy wygląda znajomo. Odwzajemnia ponuro uśmiech, ale zatrzymuje się w drzwiach.

Po chwili orientuję się, że jest to dziewczyna z biblioteki.
Dzisiaj ma na sobie kabaretki i spodenki i krótką bluzę.

- Wejdź, Sara. - nauczycielka wskazuje jej miejsce obok mnie.

Spodziewałam się innego imienia.

- Po co mnie tutaj ściągnęłaś? - pyta znudzonym tonem.

- Skarbie, to normalne zajęcia. - nauczycielka uspokaja ją.

- Raczej na to nie wygląda, nikogo tu nie ma. - mówi rozglądając się po sali, po czym pokazuje na mnie. - Oprócz niej.

- "Ona" ma imię, wiesz? - nauczycielka patrzy na nią z politowaniem. - Nie wychowałam cię, żebyś była wredna.

Brunetka wzdycha głęboko.

- Fakt. - przyznaje i przekręca oczami. - Jestem Sara. Sara Mayne.

Odwracam się niechętnie i wpatruję się na wystawioną w moim kierunku dłoń.

- Layne. - odpowiadam pod nosem, podaję rękę po czym wracam do notatek.

W sali zapanowała gęsta cisza. Napięta atmosfera sprawiła, że nawet mi, ciężko było się skupić na udawaniu, że mnie to nie interesuje. I pomyśleć, że nauczycielka ma córkę o której kompletnie nic nie wiedziałam.

Spoglądam na kobietę. Wzrok ma wklejony w bok biurka. Jest kompletnie pochłonięta drapaniem swoich własnych paznokci. Na jej czole nie trudno dostrzec linię zmarszczek, a tym bardziej nie trudno się domyślić, że coś nie daje jej spokoju.

- Layne, byłabyś tak miła i oprowadziła Sarę po szkole? - podnosi wzrok i pyta zakłopotana. - Trochę się tutaj zmieniło.

- Nie. - dziewczyna kończy dyskusję jednym słowem.

Nie odwracam się, lecz patrzę jak twarz nauczycielki się zmienia. Nie jest już zmartwiona, lecz wyraźnie zdenerwowana. Nie jest to moja sprawa, więc naturalnie czekam co stanie się dalej.

- Nie potrzebuję pomocy, wiesz o tym, prawda? - pyta sarkastycznie. - Dzięki za twoją troskę.

- No nie wiem, ktoś, kto nie potrzebuje pomocy nie ląduje w psychiatryku. - dodaje nauczycielka.

Kiedy patrzę na jej twarz, brwi leżą spokojnie nad powieką, wraca spojrzeniem w ten sam punkt, ale tym razem jej ręce leżą na komórce, a tył pleców oparty wygodnie o fotel. Wygląda na dużo mniej zmartwioną.

Odwracam się na chwilę, po cichu licząc na reakcję jej córki, ale w rzeczywistości jest ona tylko wpatrzona w okno. To, co powiedziała jej matka, kompletnie jej nie dotyczy, niemal jakby tego nie usłyszała. Orientuję się, że nie tylko ubrania ma ciemne, lecz również makijaż. Dosyć intensywne kolory leżą na jej twarzy nie kłócąc się ze sobą. Chociaż dawno nie widziałam osoby, która miałaby tak grube brwi i matowe usta.

SEND NUDES [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz