Od czasu ostatniej kłótni z Severusem, Lily chodziła dziwnie przygaszona, jeszcze bardziej niż przedtem. Było jej strasznie głupio, przez to, jak potraktowała dawnego przyjaciela. Tak po prostu wyżyła się na nim, za to, że miała gorszy dzień, a on przecież nic takiego nie zrobił, poza byciem sarkastycznym i irytującym Snapem, czyli takim jak zawsze.
Jak zawsze, odkąd się pokłócili.
Dawniej nie był taki. Owszem, sarkazm nigdy go nie opuszczał, ale wcześniej nie był on tak brutalny. Sarkastyczne uwagi Seva zwykle rozśmieszały Lily, a nie doprowadzały ją lub innych do złego samopoczucia, a nawet do łez. Stary Sev był bardo inteligentny i dobry, zawsze troszczył się o Lily i dbał o nią, nawet jeśli kończyło się to dla niego kolejnym starcie z huncwotami z zazdrosnym Jamesem Potterem na czele. Severus był najlepszym przyjacielem, jakiego tylko mogła sobie wymarzyć, dopóki bardziej nie zainteresował się czarną magią. Dla dziewczyny był to znak, że każdy, nawet najlepszy może zbłądzić. Bo dla niej Severus zawsze był najlepszy.
Wiedziała, że żałował. Widziała to w jego oczach, choć starał się jak najbardziej ukryć swoje emocje. Znała go zbyt dobrze, by nie zauważyć szczegółów, które były niewidoczne dla innych. Za każdym razem, kiedy się kłócili, widziała w jego oczach żal, smutek, czy nawet jakiś rodzaj tęsknoty.
Ona sama także zmieniły się od piątego roku. Nie była już tamtą szesnastolatką, dla której zdrada najlepszego przyjaciela była największą tragedią na świecie. Była już dorosła i doświadczyła okropności wojny na własnej skórze; widziała śmierć wielu ludzi, tych nieznanych, ale także tych, którzy byli jej bliscy, straciła przyjaciół, męża i całe dawne życie. Jedynym, co jej po nim pozostało był właśnie Severus.
Co prawda, byli jeszcze Harry i dzieciątko, które nosiła pod sercem, Weasleyowie, a także dyrektor, jednak ich tutaj nie liczyła. Dzieciaki bowiem nie miały prawa pamiętać, jak było dawniej, z rodziną Weasleyów za to nie miała dawniej jakichś bardzo bliskich relacji, a dyrektor był wiecznie zajęty. Dlatego właśnie wysyłał do niej Severusa albo... to Severus zasłaniał się poleceniem dyrektora. Po głębszych przemyśleniach Lily doszła do takiego wniosku. Wątpiła bowiem, by dyrektor kazał mu przychodzić do niej co tydzień, a nie „od czasu do czasu" co w języku Dumbledore'a mogło znaczyć kiedykolwiek, no i... rudowłosa miała nadzieję, że jej najlepszy przyjaciel wciąż gdzieś tam jest i nie przestało mu na niej zależeć. Nie umiała nawet wyrazić, jak bardzo za nim tęskniła. A po tym, co powiedział jej rodzicom, była pewna, że on za nią też.
Jej rodzice ani razu nie poruszyli tematu tej rozmowy ze Snapem. Może po prostu chcieli udawać, że taka nie miała miejsca, tego Lily nie wiedziała. Zdawała sobie jednak sprawę, że nie wiedzą o tym, że wtedy podsłuchiwała. Co prawda wyszło to zupełnym przypadkiem – była pewna, że czarodziej już sobie poszedł i może „bezpiecznie" zejść na dół po coś do picia, jednak zamiast tego natrafiła na końcówkę jego opowieści. Opowieści o tamtym dniu, gdy wszystko się zepsuło. Dzięki temu rozumiała już złość Severusa skierowaną w kierunku jej osoby, która w tamtej chwili była dla niej niewytłumaczalna. Z jej pamięci wypadł bowiem ten mały, „nieistotny" z jej punktu widzenia szczegół, że uśmiechnęła się, kiedy Sev wisiał do góry nogami. Teraz o nim pamiętała, i choć było to tylko niewinne i nie do końca świadome wygięcie warg do góry, nad którym zapanowała w przeciągu kilku sekund, okazało się ono jedną z ostatecznych przyczyn upadku ich przyjaźni.
Zrozumiała także jeszcze jedną rzecz, której od dawna nie chciała dopuścić do swojej głowy – wina za rozbicie ich przyjaźni leży po obu stronach (bardziej oczywiście po stronie Snape'a, ale jednak) i nie tylko on jest jej winien przeprosiny, ale ona jemu też, szczególnie teraz. Bo te wszystkie kłótnie były jej winą, jakimś głupim odruchem obronnym, przez to, że nie potrafiła mu do końca zaufać. Albo zaufać chociaż w najmniejszym stopniu.
CZYTASZ
Druga Szansa | Snily
RomantikCzy zadaliście sobie kiedyś pytanie: dlaczego to śmierć Lily, a nie Jamesa zapewniła ochronę Harry'emu? Przecież on także poświęcił się dla swoich najbliższych, oddał życie jako pierwszy z rodziny Potterów. A przecież poświęcenie jego żony i syna za...