Nim ktokolwiek zdążył się obejrzeć, w Hogwarcie nastał dzień wigilii. Większość uczniów opuściła zamek dzień wcześniej, więc korytarze świeciły pustkami, gdy Naczelny Postrach Hogwartu przemierzał je, łomocząc swoją czarną peleryną. Wielu nauczycieli wyjechało na święta do swoich domów, jednak on nie miał potrzeby wyjeżdżać. Dla niego to właśnie Hogwart był miejscem, w którym pierwszy raz poczuł się jak w domu, a nie budynek przy Spinner's End, w którym spędził swoje dzieciństwo. Poza tym i tak nie miałby z kim spędzić ferii, więc postanowił, że równie dobrze może zostać w zamku.
Teraz, pierwszy raz od kilku tygodni nie spędzał swojego wolnego czasu w pracowni, pracując nad eliksirem dla Lily. Mikstura stała się jego priorytetem, jednak prace nad nią szły mu jeszcze gorzej niż zakładał, więc nie było szans, że wyrobi się z nim do świąt, jak początkowo zamierzał. Chciał dać go wtedy Lily, jako połączenie prezentu świątecznego i przeprosinowego. Jednak do świąt został tylko jeden dzień, a on nie miał praktycznie nic, dlatego postanowił zadziałać inaczej. Poinformował dyrektora, że opuszcza Hogwart i udał się na ulicę Pokątną.
Severus wcześniej długo zastanawiał się, co powinien dać Lily i Harry'emu na święta. Wszystko, co przyszło mu do głowy, wydało mu się po prostu nieodpowiednie. Ostatecznie postawił na bardzo prostą opcję. Udał się do księgarni Esy i Floresy w poszukiwaniu pewnej książki.
„Baśnie Barda Beadle'a" nie były może jakąś wybitną czarodziejską lekturą, była to wręcz dziecinna książeczka, obecna w każdym czarodziejskim domu. Severus był jednak pewny, że w domu Evansów nie ma póki co ani jednego egzemplarza. Sam w końcu przyniósł ocalałe przedmioty z domu Potterów, a wśród nich nie było żadnej książki. Co prawda, Harry mógł otrzymać taką od Dumbledore'a bądź Weasleyów, jednak Snape miał nadzieję, że jego prezent się nie powtórzy.
Pomysł, co kupić stricte dla Lily, był dużo trudniejszy dla czarodzieja, więc ostatecznie stwierdził, że nie kupi dla niej nic osobnego. Kartka z wiadomością będzie musiała wystarczyć.
Po powrocie do swoich komnat w zamku Severus zajął się przygotowywaniem prezentu dla przyjaciółki i jej syna. Dedykacja dla Harry'ego nie zajęła mu dużo czasu, jednak kartka, którą chciał wypisać dla Lily sprawiła mu więcej problemów. Ostatecznie skończył ją na kilka minut przed północą.
Z dostarczeniem prezentu do domu państwa Evans czekał jeszcze godzinę. Nie było to trudne, ponieważ mógł się tam dostać za pomocą kominka, ponieważ Dumbledore poinformował go jakiś czas temu, że jego kominek połączony jest z tym w domu rodziców Lily. Czekał jednak, bo chciał mieć pewność, że nikt go nie zauważy. Będzie mógł po prostu zostawić prezent i zniknąć.
Kiedy w końcu znalazł się w upragnionym miejscu, dom wyglądał jak uśpiony. Jedynymi światłami, które się paliły, były światełka migoczące na choince. Severus musiał przyznać, że salon Evansów był ślicznie przystrojony. Może nie był to Hogwart, jednak święta w tym miejscu także miały swój niezaprzeczalny klimat. Mężczyzna zostawił swój prezent pod choinką wśród innych już czekających, aż ktoś je rano otworzy i uśmiechnął się do siebie zadowolony.
-Zawsze myślałam, że to święty Mikołaj przynosi prezenty –rozległ się za nim znajomy głos. Czarodziej odwrócił się, by dostrzec Lily stojącą w drzwiach salonu. Dziewczyna trzymała w ręku kilka paczek, które pewnie sama chciała włożyć pod świąteczne drzewko.
-Ten mugolski staruszek w czerwonym wdzianku? –odpowiedział jej pytaniem na pytanie Snape. –Zawsze ciekawiło mnie, jak on jest w stanie wejść do tych wszystkich domów przez kominy.
-Może też jest czarodziejem i użył twojego sposobu? –podpowiedziała Lily, a na jej ustach błąkał się mały uśmiech. Nie wyglądała na złą za jego niespodziewane najście.
-A przez resztę roku ukrywa się pod postacią Albusa, ciekawa hipoteza –odparł czarodziej, czym ostatecznie rozbawił rudowłosą tak, że się zaśmiała. –Miałoby to nawet trochę sensu.
-Jesteś niemożliwy, wiesz o tym? –Lily przewróciła oczami, jednak wciąż była rozbawiona. Dziewczyna wspięła się na palcach, by spojrzeć na choinkę ponad ramieniem wyższego mężczyzny. –Mogę zobaczyć, co przyniosłeś?
-Nikt pani nie nauczył, pani Potter, że prezenty otwiera się w świąteczny poranek, czy to może zgubny wpływ pani męża? –droczył się z nią Severus, jednak i po nim było widać, że jest rozbawiony tą wymianą zdań.
-A może to tylko zwykłą ciekawość, założył pan tę opcję, panie Snape? –odpowiedziała mu w podobnym stylu zielonooka powstrzymując się od chichotania. Dawno nie rozmawiało jej się z nim tak dobrze, a sam Severus miał identyczne odczucia.
-By ją choć trochę zaspokoić powiem, że to tylko mały drobiazg, w gruncie rzeczy dla Harry'ego –wyjaśnił mężczyzna, czym dodatkowo rozczulił rudowłosą, że mimo nienawiści, którą darzył Jamesa, nie przekreślił z góry Harry'ego, a wręcz myślał o nim.
-Pytał o ciebie kilka razy –powiedziała Lily patrząc z powrotem w oczy dawnego przyjaciela. –I za każdym razem czekał, czy aby nie przyjdziesz.
Severusa zatkało. Nie miał pojęcia, że młody Potter przywiązał się do niego aż tak, by tęsknić za nim przez tych kilka tygodni, a nawet wyczekiwać spotkania z nim. Wtedy przyszły mu na myśl rozmowy z dyrektorem mające na celu przekonać go, by pogodził się z Lily, bo ona i Harry go potrzebują. Chyba nigdy w życiu nie był tak skłonny przyznać Dumbledore'owi racji. Znowu za długo zwlekał.
-Przepraszam –powiedział, a Lily otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Nie myślała, że Severus ją przeprosi, bardziej umacniała się nawet w przekonaniu, że to ona powinna przeprosić jego. Snape jednak kontynuował. –Wiem, że w wielu rzeczach zawiniłem i to przeze mnie nasza przyjaźń się rozpadła. Miałaś rację wtedy i w wielu innych sprawach. Może i nie zasługuję, na twoje wybaczenie, ale moglibyśmy chociaż zakopać ten topór wojenny? Chcesz czy nie, ale jesteś na mnie skazana w najbliższym czasie.
-Ja wcale cię nie nienawidzę, Sev –powiedziała Lily, nawiązując do tego, co powiedział do jej rodziców, po ich ostatniej kłótni. –Nigdy tak nie było. Może i mnie zraniłeś, ale ja nie byłam bez winy, za co sama powinnam cię przeprosić. W końcu się przyjaźniliśmy, a przyjaciele sobie wybaczają, prawda? Tak jak ja wybaczam tobie.
Drugi raz w przeciągu kilku minut Severus Snape nie wiedział, co powiedzieć. Zwykle miał odpowiedź na wszystko i chyba tylko Lily potrafiła odebrać mu mowę. Ta kobieta po prostu nieustannie go zaskakiwała. Tak po prostu wybaczyła mu coś, czego sam sobie nie potrafił wybaczyć. I teraz stała przed nim, trochę niepewna, ale z uśmiechem kryjącym się w kącikach ust.
-Ty mi wybaczasz? –zapytał jej powodując u niej mały uśmiech.
-Tak –odpowiedziała bez najmniejszego zawahania. –A czy ty wybaczasz mnie?
-Ja nie mam ci czego wybaczać –odparł natychmiast Snape.
-Wcale nie –zaprzeczyła dziewczyna. –Najpierw uśmiechnęłam się kiedy miałam cię bronić, potem byłam zbyt dumna, by przyjąć twoje przeprosiny, choć wiedziałam, że żałujesz, no i ostatnio byłam dla ciebie okropna, czepiałam się ciebie o wszystko i wywoływałam te wszystkie kłótnie, choć ty wcale nie zawiniłeś. Strasznie mi przez to głupio, przepraszam.
-Czyli jesteśmy kwita, co? –spytał się jej czarodziej i przyszedł mu do głowy pewien pomysł, więc rozłożył szeroko ręce, a rudowłosa zrozumiawszy jego propozycję, czym prędzej się w niego wtuliła. Mężczyzna objął ją ramionami i długo trzymał przytuloną do siebie. Nawet nie marzył, o takim zakończeniu tej nocy. Może dyrektor faktycznie miał rację i święta naprawdę są czasem cudów?
****
Kilka słów od autorki:
Po dłuuugiej przewie w końcu publikuję rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba, bo bardzo przyjemnie się to pisało (stęskniłam się za tym, nie powiem).
No i bardzo, ale to bardzo dziękuję za tyle wyświetleń! Serio, jak je sprawdzałam ostatnio, to byłam mega zaskoczona. Za wszystkie gwiazdki, czy miłe słowo w komentarzu, bo to serio motywuje (no i uwielbiam czytać komentarze xD)
Pozdrawiam was serdecznie i mam nadzieję, że z następnym rozdziałem nie zejdzie się tyle (i tak rozbiłam go na dwie części, żeby coś dziś wrzucić)
JoyGarm13
CZYTASZ
Druga Szansa | Snily
RomantiekCzy zadaliście sobie kiedyś pytanie: dlaczego to śmierć Lily, a nie Jamesa zapewniła ochronę Harry'emu? Przecież on także poświęcił się dla swoich najbliższych, oddał życie jako pierwszy z rodziny Potterów. A przecież poświęcenie jego żony i syna za...