Severus Snape wrócił do swoich prywatnych kwater po zakończeniu ostatniej w tym tygodniu lekcji eliksirów z trzeciorocznymi gryfonami i ślizgonami. Tak jak w żartach powiedział Minerwie tydzień wcześniej, oba domy nie mogły przetrwać dnia bez okazywania swojej wzajemnej niechęci i dziwnym trafem zdarzało się to zwykle na eliksirach. Po takich lekcjach profesor miał wrażenie, że jego głowa zaraz wybuchnie, szczególnie mając perspektywę na szlaban z co bardziej ,,aktywnymi'' uczniami.Przez cały tydzień mężczyzna szukał każdej wolnej chwili, aby choć trochę odpocząć, czy to między zajęciami, czy po nich. Przez jego ,,przymusowy urlop" uzbierało się całe mnóstwo wypracowań, które ponury profesor musiał oddać. Severus musiał przyznać, że przez tydzień w Azkabanie odpoczął od uczniów, jeśli w ogóle można tak powiedzieć o okresie spędzonym na przemian w czarodziejskim więzieniu i Ministerstwie Magii.
Przez to, że powrót do swojej nauczycielskiej formy sprzed aresztowania zajął mu trochę czasu, Snape nawet nie pomyślał o odwiedzeniu swojej byłej przyjaciółki. Może ,,nie pomyślał" jest w tym wypadku niezbyt dobrym określeniem, ponieważ czarodziej wielokrotnie rozważał ten pomysł, ale za każdym razem dochodził do wniosku, że nie będzie jej przeszkadzał, tak jak sobie zażyczyła.
Jednak brak ,,nauczycielskiej formy" nie był jedynym problemem Severusa. Bo, jak pewnie można się było domyśleć, nawet krótki pobyt w pełnym dementorów więzieniu zostawia trwały ślad na psychice znajdującej się tam osoby. Przypomnienia najgorszych chwil z życia towarzyszyły Snape'owi przez cały tydzień, zjawiając się w najmniej spodziewanych momentach. Na jego nieszczęście, większość z nich dotyczyła Lily. Pomimo tego, że wiedział, że ona żyje, wciąż bał się, że coś jej się stało, a tego by sobie nie wybaczył.
Ten strach i niepewność w końcu skłoniły go, aby złożyć wizytę rudowłosej. W duchu dziękował Albusowi, że kazał mu to zrobić, bo dzięki temu dostał pretekst, by choć przez chwilę ją zobaczyć.
Droga przez Cokeworth nie zajęła mu dużo czasu. Znał tę trasę na pamięć i przez lata przemierzał ją kilka razy dziennie, więc jego tępo i sprawność podczas spaceru nie powinno dziwić żadnego mieszkańca, a przynajmniej nie bardziej niż jego niecodzienny strój. Chociaż mieszkańcy Cokeworth przyzwyczaili się już, że rodzina Snape'ów była inna niż reszta rodzin w miasteczku. Był to jeden z powodów, przez które przyjaźń panny Evans z młodym Snapem budziła wiele plotek. Państwo Evans nasłuchali się wielu plotek na temat rodziny Severusa od troskliwych sąsiadek, które chciały tylko dobra Lily. Jednak dla Marka i Daisy Evans Severus dał się poznać jako bardzo sympatyczny młody człowiek, choć nieco skryty w sobie, dlatego nie bronili swojej młodszej córce kontaktu z nim. A ponieważ Lily nie podzieliła się z nimi szczegółami "epizodu po SUMach" ich spojrzenie na czarnowłosego młodzieńca nie zmieniło się zbytnio i wciąż chętnie gościli go u siebie, ku niezadowoleniu rudowłosej.
W końcu czarnowłosy doszedł do domu Evansów i zapukał do drzwi. Dość szybko otworzyła mu je Daisy i zaprosiła do środka, od razu mówiąc, że nie wygląda najlepiej. Była to prawda, ponieważ czarodziej był jeszcze bledszy niż zwykle, pod jego oczami widać było przysłowiowe wory, a i ubranie wisiało na nim luźniej niż zazwyczaj. Mimo że spędził w Azkabanie tylko tydzień, ta ,,wizyta" odbiła się na nim jeszcze gorzej niż przypuszczał i miało minąć jeszcze trochę czasu nim mężczyzna całkowicie dojdzie do siebie. O ile jeszcze kiedykolwiek będzie tym samym marudnym i zrzędliwym człowiekiem, któremu nigdy nic nie pasuje i ma okropne wyrzuty sumienia, a także, łagodnie rzecz ujmując, nie przepada za swoimi uczniami. No bo przecież nawet z najgorsze sytuacje można przekuć w coś dobrego, prawda?
Podczas gdy pani Evans przygotowywała mu coś do jedzenia, Severus wszedł do salonu w którym zastał Lily razem z małym Harrym. Chłopiec siedział, a właściwie był w ciągłym ruchu, bo bawił się swoimi klockami i budował z nich wieżę, a takie zadanie dla prawie półtorarocznego dziecka jest niemożliwe do wykonania na siedząco. Jego mama tylko przypatrywała się temu wszystkiemu siedząc na kanapie. Wydawała się Snape'owi jakoś dziwnie nieswoja, i to wcale nie dlatego, że nawet nie zareagowała na jego przyjście, w przeciwieństwie do swojego syna, który przetrwał budowanie swojej wieży, aby przywitać się z czarnowłosym mężczyzną. Chłopiec pomachał czarodziejowi swoją małą rączką, a następnie podbiegł do Mistrza Eliksirów i przytulił go.
CZYTASZ
Druga Szansa | Snily
RomanceCzy zadaliście sobie kiedyś pytanie: dlaczego to śmierć Lily, a nie Jamesa zapewniła ochronę Harry'emu? Przecież on także poświęcił się dla swoich najbliższych, oddał życie jako pierwszy z rodziny Potterów. A przecież poświęcenie jego żony i syna za...