Rozdział 1: Przebudzenie

505 28 10
                                    

Dom Potterów wyglądał, jakby przeszedł przez niego huragan. Wszędzie walały się najróżniejsze przedmioty, porozwalane meble, różnej wielkości kawałki szkła... Severus szedł dalej, do pokoju na górze, z którego okna widział zielone światło. Modlił się w duchu, aby jego droga Lily przeżyła, żeby była bezpieczna.

Następnym, co czarodziej zobaczył było nieruchome ciało leżące na schodach. James Potter leżał w połowie schodów, z otwartymi oczami i kpiącym uśmieszkiem na ustach. Severus skrzywił się w duchu. Jego szkolny wróg nawet w obliczu śmierci nie zachował powagi. Typowe. Jednak gdzieś w głębi serca było mu żal mężczyzny. Był od niego niewiele młodszy, a już spotkał się ze śmiercią. I był mężem Lily, która była z nim szczęśliwa. A Severus Snape nie pragnął niczego więcej, niż szczęścia kobiety, którą kochał nad życie. Nawet jeśli znalazła to szczęście z takim dupkiem jak James Potter.

Mężczyzna minął martwe ciało huncwota, który tyle lat uprzykrzał mu życie i ruszył dalej w górę schodów. Z pokoju nie dochodziły żadne dźwięki, z wyjątkiem cichego płaczu dziecka. Serce Mistrza Eliksirów ponownie się skurczyło. Znał Lily za dobrze, nie pozwoliłaby, by jej syn płakał. Jednak, gdy wszedł do dziecięcego pokoiku widok, który zastał złamał mu serce. Nie mógł w to uwierzyć.

Jego Lily... jego dobra, słodka Lily leżała na ziemi, bez ruchu. Severus padł na kolana i przyczołgał się do, jak mu się zdawało, martwego ciała ukochanej. Przycisnął je do siebie, a z jego oczu popłynęły łzy. W jego głowie pojawiły się pytania: Dlaczego to właśnie ona musiała umrzeć? Czy los nie pokarał go już wystarczająco? Czy musiał zabrać jedyną osobę, na której mu zależało?

Nagle, wśród ogarniającej go rozpaczy, poczuł lekkie poruszenie kobiety leżącej w jego ramionach.

„Przecież to niemożliwe –pomyślał. –Ona nie żyje. I to twoja wina, idioto."

Jednak jakaś część jego serca chciała, by to okazało się prawdą. Mężczyzna niepewnie przyłożył palec do tętnicy na szyi ukochanej. Poruszała się. Ledwo, ale jednak. Teraz dostrzegł też inne rzeczy: klatka piersiowa Lily nieznacznie podnosiła się i opadała, oczy miała zamknięte, a nie otwarte, jak chociażby jej mąż, a kiedy przyłożył rękę do jej ust poczuł ciepłe powietrze. W duszy Severusa pojawiła się nadzieja. Lily prawdopodobnie była na skraju wyczerpania, ale jednak żyła. Jeszcze mógł ją uratować, jeszcze mógł wszystko naprawić.

Mężczyzna rzucił na ukochaną zaklęcie diagnozujące. Zaklął pod nosem. Jej magiczny rdzeń był całkowicie wyczerpany. To właśnie to wysysało z niej siły. Mistrz Eliksirów miał niewiele czasu. Wyciągnął więc z kieszeni swojej szaty fiolkę z eliksirem wzmacniającym i wlał go do gardła Lily. Zaklęciem sprawił, by go przełknęła. Eliksir od razu zaczął działać, a zielonooka zaczęła oddychać z większą łatwością. Czarodziej jednak pracował dalej. Po kilku pełnych napięcia minutach udało mu się jakoś ustabilizować stan Lily. Kobieta oddychała spokojnie i równo, jednak pozostawała nieprzytomna. Mężczyzna nie miał pojęcia, kiedy się obudzi. Rozejrzał się po pokoju i dostrzegł fotel. Pomyślał, że będzie jej tam wygodniej, więc delikatnie podniósł nieprzytomną czarownicę i ułożył ją na nim w wygodnej pozycji. Odsunął się trochę, by móc się jej lepiej przyjrzeć. Czuł wielką ulgę, że ciągle żyła. Chociaż pomyślał, że było naprawdę blisko. Gdyby przyszedł trochę później, mógłby nie zdążyć jej uratować. Teraz wystarczyło poczekać, aż Lily się obudzi i zapytać ją, o powód jej dziwnego stanu. Zaklęcie diagnozujące nie wykryło żadnych zaklęć, ani mikstur, które mogły go spowodować, co było bardzo niepokojące.

Mimo wszystko, na usta czarodzieja wpłynął leciutki uśmiech. Lily była cała i może wybaczy mu jego błędy, gdy już się obudzi. W tej chwili nie pragnął niczego więcej niż odbudowania ich przyjaźni. „Którą koncertowo zniszczyłeś" – przypomniał głos w jego głowie. Naprawdę pragnął wybaczenia Lily, ale to co zrobił było, przynajmniej w jego mniemaniu, niewybaczalne. Ona broniła go przed huncwotami, a on wbił jej nóż w plecy. Szybko jednak odsunął od siebie tę myśl. Istniał przecież choć jeden promyk nadziei, że mu wybaczy, prawda?

Druga Szansa | SnilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz