17. Szmaciarz

989 19 36
                                    


Podczas samotnego spaceru do domu Clary moje myśli skupiały się na zagadkach, które powinnam rozwiązać. Jeżeli moja matka została porwana, z pewnością nikt nie zwróciłby jej z powrotem bez powodu. Czy ktoś jej pomógł? Skoro jednak nie chciała ze mną o tym rozmawiać, byłam zmuszona dowiedzieć się wszystkiego sama. Nie potrafiłam tak jak ona zmiatać poważnych problemów pod dywan.

Tyle, że nie byłam pewna, kto mógł to dla niej uczynić.

Mój ojciec był w areszcie, z resztą - skoro groził ostrzem własnej córce, z pewnością nie zrobiłby niczego lepszego w stosunku do żony.

Finley Hunterson - na tą chwilę był on raczej głównym podejrzanym, aniżeli wybawicielem mojej rodzicielki. Samo to, że tego samego dnia wtargnął do naszej posiadłości dowodziło, iż miał coś wspólnego z tym całym gównem.

Nie znałam nikogo więcej, kto mógłby być w to wplątany, lecz byłam pewna, że nie tylko ci dwaj interesowali się ciemną stroną londyńskiego społeczeństwa.

Ostatnią osobą, jaka przyszła mi do głowy, był brat mojej przyjaciółki.

I tutaj zauważyłam dwie możliwości - albo był po stronie mojej matki, albo przeciwko niej.

Z naszej rozmowy przeprowadzonej w szpitalu wynikało, że musiał skądś znać mojego byłego chłopaka - głównego podejrzanego. Mogli więc współpracować w tej sprawie. Z drugiej strony przyszedł tam po to, aby rzekomo oferować mi pomoc.

Cholera, nie potrafiłam niczego ze sobą połączyć.

Z zamyślenia wyrwał mnie fakt, iż byłam już pod willą blondyny. Zanim jednak weszłam do środka, dostrzegłam słabe światło ukazujące z garażu przez uchylone drzwi. Domyślałam się, że w środku znajdę osobę, która być może zechce mi wyjaśnić pewne niuanse.

Niepewnie przekroczyłam próg pomieszczenia. Rozejrzawszy się, zauważyłam zaparkowanego Jaguara, następnie kolejny, równie ciemny samochód. Podeszłam bliżej, aby móc bardziej mu się przyjrzeć. Było to matowe Porshe Cayenne i zapewne należało do państwa Collins. Za autem znajdowało się jeszcze jedno wolne miejsce, potem zaś ustawiony został... Czerwono-czarny motocykl. Podeszłszy jeszcze bliżej, dostrzegłam logo BMW. Pojazd sam w sobie wyglądał na typowo sportowy i był idealnie czysty. Blachy idealnie odbijały nie tylko blask zapalonej lampy, ale również nic nie stało na przeszkodzie, aby się w nich przejrzeć. Przejechałam dłonią po gładkiej, lśniącej powierzchni l, zafascynowana wyglądem motoru. Nie zdążyłam się nawet zorientować, gdy znienacka wyrosła za mną umięśniona sylwetka Jasona.

- Kłamliwa złodziejka - wycedził, na co podskoczyłam w miejscu. Mimo, że chciałam go tu znaleźć, na chwilę w ogóle zapomniałam, po co tu przyszłam.

- Skąd ten pomysł? - prychnęłam, gwałtownie odwracając się w jego stronę. - Nawet nie umiem na tym jeździć.

- A więc po co tu przyszłaś? - skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

- Szukałam cię.

- Doprawdy?

- Musimy porozmawiać.

- Zdaje się, że nie mamy o czym.

- Doprawdy? - odrzekłam, naśladując jego akcent, na co brunet głośno westchnął.

- Nie zrozumiałaś moich wcześniejszych znaków, poprzez które chciałem się ciebie pozbyć, co?

- Nadal wierzysz, że bym się ciebie posłuchała, co? - po moich słowach Jason westchnął raz jeszcze, po czym odszedł w nieznane mi miejsce, a ja podreptałam tuż za nim. Wydawał się dzisiaj nieobecny i szczególnie zirytowany moją osobą, ale nie miałam pojęcia, co było tego przyczyną.

From Collision To Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz