~22~

299 8 0
                                    

Niosły torbę, która była ich jedyną nadzieją.

- Niech to zadziała. Tylko o to proszę...

- Musi. Musi to zadziałać. Odzyskamy ją.

Po wymianie kilku krótkich zdań, kobiety dalej szły w ciszy, ledwo niosąc strasznie ciężką torbę.
Obeszły budynek i podeszły do drzwi.

- Boje się - wyszeptała Alison.

- Ja też...

Weszły wolnym krokiem do środka, po czym zastygły w miejscu słysząc ciche kroki. Odłożyły szybko torbę, po czym wycofały się szybko. Oby dwie schowały się za ścianą koło drzwi. Stały, nasłuchując coraz głośniejszych dźwięków. Ktoś spróbował podnieść torbę.

- Cholera. Chodź tu. Nie uniose tego sama.

- Tak to jest brać cię na cokolwiek.

- Pospiesz się, zanim gilny przyjadą.

~

Dwie godziny później.

- Ależ one są naiwne.

- Hm? - Spytałam zdezorientowana.

- Nie nic. Pospiesz się z jedzeniem. Nie mam całego dnia gówniaro.

Zjadłam wyjątkowo dzisiaj dwa tosty z serem, po czym popiłam to szklanką wody. Wstałam i podeszłam do kobiety z talerzem i szklanką. Wzięła je ode mnie po czy zamknęła mi przed nosem drzwi.

Po leżeniu w ciemnościach przez długi czas, usłyszałam coraz głośniejsze kroki. Ktoś tu idzie. Czego chce? Znowu mi to zrobi?.

Urodzona z przemocy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz