Chapter 1

1K 62 59
                                    

*5 lat później*

"People change. They end up having nothing to say to each other, even if they were best friends before"

-Chan wróciłem! - krzyknął brązowo-włosy, gdy tylko wszedł do małego apartamentu, który dzielił z swoim przyjacielem.

Prawda była taka, że od pięciu lat był pochłonięty pracą. Zaczynał wczesnego ranka i kończył późnym wieczorem, gdzie później wracał do wspomnianego apartamentu, który dzielił z Bang Chanem.

Od pięciu lat zmieniło się cholernie dużo w jego życiu, zresztą nie tylko w jego. Od tego feralnego dnia, gdy wszyscy obudzili się w nieznanym miejscu, nie pamiętając kompletnie nic. Od tego feralnego dnia w którym zaginął Felix, zmieniło się wszystko.

Jego grupa przyjaciół, którzy wręcz byli dla siebie jak bracia, rozpadła się. Grupa składającą się z Bang Chana, Lee Know, Seungmina, Hana, Changbina, Jeongina, Felixa i samego Hyunjina się rozpadła. Po tym jak minął im szok, zaczęło się poczucie winy, które z biegiem czasu przeradzało się w rozpacz, żal i złość, prowadząca się do obwiniania się nawzajem. Każdy z nich czuł się winny za zniknięcie ich słońca jakim był Felix, a negatywne emocje jakie w sobie trzymali, zaczęło przejmować kontrole nad ich rozsądkiem, przez co z biegiem czasu zaczęli obwiniać się nawzajem, zamiast wspierać się w tak trudnych chwilach.

Z tego co Hyunjin wiedział, Jeongin wraz z Seungminem wyjechali na studnia na drugi koniec Korei. Changbin, Han i Lee Know wyjechali w różne miejsca, będąc zbyt pogrążeni w żalu, oraz chęci zapomnienia o zaistniałej sytuacji z przed pięciu lat. No i sam Hyunjin który postanowił zostać policjantem i pogrążyć się w wirze pracy z nadzieją, że kiedyś sam odnajdzie Felixa. Bang Chan oczywiście został jako jedyny i jako jedyny się od niego nie odwrócił, wręcz przeciwnie, sam zaproponował mu wspólne mieszkanie będąc zbyt zaniepokojonym jego stanem, za co Hyunjin był mu cholernie wdzięczny po dzień dzisiejszy.

-Zaczynam się martwić Hyunjin. Z każdym dniem wracasz coraz później - westchnął cicho ciemnowłosy, stając w przejściu do ich kuchni.

-Nie masz czym Chan, po prostu mamy sporo pracy, a jak dobrze wiesz muszę chociaż raz dziennie przejrzeć od nowa akta Felixa

-Hyunjin, odkąd tylko wstąpiłeś do policji, czytałeś je chyba z sto razy i za każdym razem bez skutku, nie ma tam nic nowego, a tym bardziej nic przydatnego czy czegoś czego już nie wiemy - odparł zrezygnowany - Może czas najwyższy pogodzić się z rzeczywistością i zaakceptować fakt, że już nigdy się nie znajdzie i pewnie nie żyje

-Jak możesz tak mówić?! Felix był twoim przyjacielem! Tak po prostu chcesz go uśmiercić jak inni?! - powiedział z wyrzutem i nawet nie dając odpowiedzieć swojemu przyjacielowi zamknął się w swojej sypialni.

Prawda była taka, że słowa Chana cholernie go zabolały. On nigdy nie wątpił w fakt, że Felix jeszcze żyje i odnajdzie się cały i zdrowy. A inni? Uśmiercili go po dwóch latach i zaczęli żyć tak jakby taka osoba jak Lee Felix nigdy nie istniał, ale nie on. On nie potrafił, dlatego skończył szkołę policyjną i przystąpił do policji z nadzieją, że kiedyś trafi na jakiś trop i rozwiąże zagadkę zaginięcia Felixa, tym samym go znajdując. Chan od początku mu pomagał i go wspierał, a czasami wręcz sam się dopytywał o postępy. A teraz? Teraz i on zaczynał wierzyć, że Felix nie żyje, że się nie odnajdzie. Jedyna osoba, która od początku go wspierała, zaczynała wątpić jak inni. To bolało i to cholernie mocno.

-Hyunjin - odezwał się cicho Chan nie chcąc spłoszyć młodszego i zaczął powoli kierować się w stronę łóżka na którym leżał brązowo-włosy.

-Czego jeszcze chcesz? Chyba wyraziłeś się jasno - powiedział chłodno, nawet nie zerkając na swojego przyjaciela, który zdążył usiąść na rogu łóżka.

-Dla mnie to też trudna sytuacja - zaczął ostrożnie gładząc łydkę młodszego by jakoś go uspokoić - Felix był dla mnie jak młodszy brat i do tej pory nie pogodziłem się z tym co się stało i cały czas obwiniam się o to, ale z was wszystkich zostałeś mi tylko ty i muszę skupić się na tobie. Cholernie się martwię, bo z dnia na dzień wracasz coraz później, bo co? Bo zamiast wrócić do domu zaraz po służbie, czytasz po raz kolejny akta w których nic się nie zmieniło. Hyunjin minęło pięć lat... - nie dane było dokończyć Chanowi, gdyż po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk dzwoniącego telefonu Hyunjina, który ten szybko odebrał.

-Wybacz Chan, ale dzwonili z pracy, znaleźli ciało młodego chłopaka i muszę lecieć - wytłumaczył brązowo-włosy, gdy zakończył rozmowę i jak najszybciej udał się w stronę wyjścia z mieszkania, zostawiając Chana samego.

Tak jak powiedział mu przełożony, droga do miejsca zbrodni nie zajęła mu długo i już po chwili był na miejscu. Jak najszybciej udał się w stronę Soobina, który był jego partnerem w pracy i jego przyłożonego, który o dziwo także był na miejscu. Czyli sprawa musiała być poważna.

-Już jestem szefie - powiedział i lekko się ukłonił w stronę mężczyzny, od razu witając z swoim partnerem.

-Hyunjin proszę opisz mi ofiarę - poprosił go przełożony co od razu wykonał kucając przy ciele i uważnie mu się przyglądając.

-Młody chłopak, na oko może być w przedziale wiekowym od osiemnastego do dwudziestego piątego roku życia. Wyrazisty ślad na szyi, który może wskazywać na to iż ofiara była podduszana, ślady mogą wskazywać iż była to lina, oczywiście jest też rana postrzałowa, dokładnie wycelowana w serce, czyli ofiara nie miałaby żadnych szans na przeżycie - zaczął opowiadać, jednak gdy zobaczył widoczne znamię, które było niczym oznaczenie, zmarszczył niezrozumiale brwi - Oraz na lewym nadgarstku widoczne znamię w kształcie pająka

-Właśnie te znamię martwi mnie najbardziej - odparł zaniepokojony mężczyzna, co zdecydowanie zwróciło uwagę jego podwładnych, którzy posłali sobie znaczące spojrzenia.

-O co chodzi szefie? - zapytał brązowo-włosy przenosząc swój wzrok na mężczyznę.

-Słyszeliście o masowych zabójstwach sprzed pięciu lat? - zapytał swoich podwładnych, którzy jak na zawołanie podkręcili zaprzeczająco głowami, na co ten westchnął i postanowił im wszystko wytłumaczyć - Pięć lat temu zaczęliśmy dostawać masowe zgłoszenia o martwych ciałach i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że każda z ofiar była oznaczana właśnie takim pająkiem. Wyglądało to jakby mordercy oznaczali swoje ofiary, dlatego nazwaliśmy ich Venom. Nigdy żadnego z nich nie schwytano i od tamtej pory była cisza, wręcz było o nich za cicho i boje się, że po pięciu latach Venom znów powróciło z zwiększona siłą i obym się mylił, bo za tydzień możemy mieć kolejnego trupa 

VENOM ~ HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz