Rozdział 6. Wspólnik.

7 4 2
                                    

Zaraz po powrocie pojazdu na jego prawowite miejsce Sherlock przyszedł z uśmiechem do laboratorium gdzie John czyścił specjalnymi specyfikami ich wszystkie narzędzia. Blondyn co jakiś czas unosił je do góry przyglądając się jak ostrza odbijają światło od świecących się lamp.

-Ej odłóż zabawki John. Czas na obiad.- Powiedział czarnowłosy wychodząc z laboratorium i poszedł do ich wspólnego gabinetu. Postawił reklamówkę na biurko i wyjął z niej opakowania. Holmes usiadł na krześle biorąc plastikowe sztućce i jedno opakowanie. Po chwili do środka wszedł John. Nie miał na sobie poplamionych we krwi ubrań tylko czarny t-shirt i granatowe jeansy. Oblizał usta wyczuwając zapach unoszący się z opakowań. Podszedł i usiadł obok. Otworzył jedno z opakowań.

-Kurczak curry. Pycha.- Powiedział po czym wziął się z Sherlockiem za jedzenie potrawy.- Powiedz. Zawiozłeś przesyłkę Angelowi?- Zapytał się John w czasie jedzenia. Sherlock przełknął zawartość ust po czym spojrzał na przyjaciela.

-Angelo był zachwycony John. Jestem ciekawy co na to Anderson. Kupuje sobie kebaba, a tam ludzkiej mięcho.- Powiedział po czym obaj wybuchli głośnym śmiechem. Gdy skończyli jeść ktoś zapukał do drzwi.- Wejść.- Zawołał Sherlock po czym ciemne drzwi się otworzyły i przeszedł przez nie informator. Mężczyzna podszedł do biurka i lekko pokłonił.

-Szefie mam bardzo pilną informację. Ponoć jakaś Eurus Holmes nie żyje.- Powiedział mężczyzna kładąc na biurko gazetę. Sherlock z Johnem lekko się pochylili by zobaczyć na pierwszej stronie artykuł o tytule ,,Mycroft i Sherlock Holmes mieli siostrę w więzieniu? Kobieta się powiesiła po wieści o śmierci starszego brata.". Detektyw westchnął ciężko po czym wyciągnął z kieszeni spodni paczkę papierosów. Wziął jednego do ust po czym podpalił go zapalniczką którą przywłaszczył gdy jego brat był u nich. Zaciągnął się i już po chwili jego ust wyleciał szary dym.

-No cóż. Szkoda. Eurus mogła się nam przydać. Ale to nic.- Powiedział bez namiętnie ponownie się zaciągając papierosem. Jego spokojny wyraz twarzy został zagłuszony tym iż na korytarzu dało się słyszeć krzyki kilku osób. Nagle drzwi się otworzyły, a przez nie wyleciał jakiś chłopak który momentalnie upadł na podłogę. Wyglądał on na siedemnaście lat. Cała trójka spojrzała na chłopaków i trzech innych ludzi będących pod rozkazami Holmesa i Watsona.

-To intruz. Wtargnął na nasz teren. Bachor chyba chce nakablować na nas policji. Co rozkażesz z nim zrobić? Wsadzić do klatki? Skuć? Udusić?- Pytał się jeden z ludzi patrząc na dzieciak podnosi głowę ukazując brązowe włosy z szarymi pasemkami.

-Najpierw to zamknąć jadaczki i pod drzwi by nie zwiał.- Rozkazał Sherlock gasząc na ścianie nie dokończonego papierosa. Czwórka mężczyzn podeszło do drzwi i zamknęli je stając tak by je zakryć. John podszedł do chłopaka zabierając z biurka pistolet. Kucnął przed siedemnastolatkiem i przyłożył mu do głowy pistolet.

-A teraz jak na kazaniu w kościele. Skąd wiesz gdzie było nas szukać? Mów prawdę bo z nami nie ma żartów.- Powiedział John odbezpieczając pistolet. Chłopak przełknął wielką gule w gardle czując zimną lufę pistoletu przy swojej głowie.

-N-Nazywam się Zack Carpenter. Mam siedemnaście lat. Z-Znalazłem panów bo mój kuzyn kilka godzin temu przed śmiercią powiedział, że jak dołączę do panów to będę miał leprze życie na ścieżce kryminalnej. Kuzyn kradł auta i handlował nimi w Szwecji. Gdy składałem zeznania na policji jak znalazłem kuzyna powiedziałem, że wracałem od kolegi i go znalazłem. Nie wspomniałem o jego "karierze" ani o tym o czym mi powiedział. Kiedy wracałem słyszałem rozmowę jakiś policjantów. Powiedzieli, że nowy glina to Polak. Szczerze mogę podpowiedzieć jak mogą panowie zmylić trop na siebie.- Powiedział Zack zerkając na Johna i Sherlocka nieco spanikowany przez broń przy swojej głowie. Blondyn opuścił pistolet i poklepał go po głowie.

-No, no, no... Nawet nieźle młodziaku. Zainteresowałeś mnie. Wstawaj i mów. Od tego co powiesz zależy czy przeżyjesz i czy dołączysz do moich szeregów.- Powiedział Sherlock krzyżując ręce na klatce piersiowej zapalając niedawno zgaszonego papierosa. Ciemnooki nastolatek wstał powoli z ziemi.

-Mógłbym pokazać na komputerze panie Holmes? Tak było by o wiele łatwiej.- Powiedział chłopak na co Sherlock machnął głową. Mężczyźni przy drzwiach rozsunęli się. Dwóch wyszło pierwszych, a następnie Sherlock razem z nastolatkiem i Johnem. Zaś pozostała dwójka pilnowała tyłów. Przeszli oni kilka metrów przez korytarz. W pewnym momencie weszli oni do pewnego pomieszczenia w którym znajdowało się trochę różnego sprzętu elektronicznego. Mężczyzna za biurkiem widząc Sherlocka wstał i pokłonił się.

-Witam panie Holmes i panie Watson.- Powiedział prostując się. Zerknął na nastolatka który stał za dwójką przywódców.

-Livian udostępnij mu na chwilę swój laptop i wyjdź z tą czwórką.- Powiedział John na co Livian skinął głową po czym z ochroniarzami jak i informatorem wyszli z pomieszczenia. Sherlock odsunął krzesło od biurka i wzrokiem rozkazał na nim siadać chłopakowi. Carpenter usiadł po czym w wyszukiwarkę Google napisał jedno słowo. Zaczął szukać Wikipedii na temat owego słowa.

-Istnieją pewni mordercy ze strasznych historii. Niektórzy po prostu uważają, że to tylko historie które ktoś wymyślił. Inni, że postacie z tych mrocznych opowieści istnieją. Poza tym moim zdaniem istnieje wiele sposobów by ukryć zwłoki. Można je utopić w wodzie, powiesić na drzewie, rozpuścić w kwasie, ukryć w pożywieniu, spalić, wysłać w powietrze, ukryć w cemencie albo danie zwierzętom. Jednak takich sposobów jest o wiele więcej zapewne.- Powiedział siedemnastolatek z niemałym uśmiechem. Jego słowa sprawiły u Johna i Sherlocka duże zainteresowanie przez co bardziej się wsłuchiwali w jego słowa.

-Co do tych postaci... Co one mają z nami wspólnego?- Zapytał się Sherlock krzyżując ręce opierając biodra o biurko. Zack uśmiechnął się obracając się do nich siedząc na krześle z rękoma ułożonymi w piramidę.

-Słyszał pan o Morgan Geyser i Anissie Weier? Próbowały one zabić swoją przyjaciółkę tylko po to by udowodnić istnienie Slendermana w tamtym roku Dlatego niech panowie wyobrażą sobie taki nagłówek "Internetowi mordercy istnieje naprawdę i powiększają oni liczbę ofiar.". Tylko potrzebna byłaby charakteryzacja dla ośmiu lub więcej osób. Ale zawsze można to zmienić.- Powiedział nastolatek na co John spojrzał z Sherlockiem na siebie z uśmiechami.

-I co o tym myślisz Sherlock? Możemy zrobić mu chrzest jako dołączenie do nas?- Zapytał się John przyglądając się Sherlockowi. Ten uśmiechnął się i podszedł do komody. Chwycił za ukryty między książkami skalpel. Podszedł z nim do chłopaka. Następnie podał mu narzędzie.

-Jeśli chcesz to zrobić z nami. Najpierw czeka ciebie chrzest bojowy. Czekam na idealne przedstawienie. Liczę na ciebie.- Powiedział Holmes po czym z siedemnastolatkiem i byłym żołnierzem opuścili pomieszczenie.


Potępieńcy DuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz