Umówmy się już na początku, żeby potem nie było nieporozumień – zaklęcia na wskrzeszanie zmarłych nie działają. Zaufajcie mi, próbowałam. Nieważne jak potężnej księgi zaklęć się nie ma w dłoni ani jak dużo energii magicznej czy mocy żywiołu się nie posiada w sobie to i tak nie zadziała i z góry skazane jest na niepowodzenie. Ale czy wiedza o tym sprawiła, że nie spróbowałam innej metody?
Oczywiście, że nie. Aczkolwiek na moje usprawiedliwienie tym razem nie było to zaklęcie.
Wyciągnęłam przed siebie wolną dłoń a trzymanym w drugiej Trójzębem uderzyłam w ziemię, licząc, że uda przywołać mi się jego moc. Co prawda, dużo lepsze do tego byłyby Cztery Złote Bronie, ale ich było... no, cztery. A to aż cztery razy więcej zachodu – już zdobycie tej jednej broni zajęło mi za długo. Plus używanie ich było również trochę bardziej niebezpieczne. Aczkolwiek gdyby to nie zadziałało, to może byłabym gotowa... Odgoniłam te myśli od siebie. To musiało zadziałać. Zamknęłam oczy próbując zobrazować osobę, którą chciałam przywołać. Moje wspomnienia były już mgliste, ale nie było co się dziwić. W końcu minęło już około czterech lat odkąd ostatnio go widziałam.
Niepokoiła mnie myśl, że kiedyś mogłabym zapomnieć, jak wyglądał.
Wzięłam głęboki wdech, kiedy poczułam moc z trójzębu przepływającą do mojej dłoni. Teraz albo nigdy.
— W imieniu Pierwszego Mistrza Spinjitzu! — Moc we mnie nasiliła się, a w mojej wyciągniętej dłoni pojawiła się kula energii. – Ja, Sorano, przywracam — przerwałam na chwile, ponieważ poczułam ból w mojej lewej nodze. Zacisnęłam jednak zęby i starałam się to zignorować. — Za pomocą Smocze-
Nie dokończyłam, bo w momencie wypowiadanego przeze mnie słowa przewróciłam się. A raczej zostałam przewrócona. Trójząb wypadł mi z ręki a kula energii rozproszyła się.
— HEJ!! — Próbowałam się podnieść, ale zostałam natychmiastowo przyciśnięta z powrotem do ziemi co, nie będę kłamać, bolało (ale odwróciło moją uwagę od lewej nogi, w której ból nasilał się coraz bardziej).
Jak śmiesz.
Potrząsnęłam głową, jakby mając nadzieję, że głos tym sposobem się z niej wyniesie. Nie byłam fanką telepatycznego porozumiewania się.
Nachodzisz mnie w mojej własnej domenie, demolujesz ją, kradniesz broń, której miałam strzec, a teraz próbujesz użyć jej do niewiadomo czego przed moim nosem?! Jeszcze mogłoby się jej coś stać!, głos w miarę mówienia stawał się coraz głośniejszy. Udało mi się odwrócić na plecy czego natychmiast pożałowałam. Może i podróżowałam po Szesnastu Wymiarach, ale jak do tej pory nie udało mi się natrafić na żadnego smoka.
Ja naprawdę liczyłam, że tak pozostanie.
Przełknęłam ślinę, zbierając słowa.
— Przepraszam najmocniej. Spróbuje się wytłumaczyć, jeśli tylko mnie puścisz! — Nie planowałam się tłumaczyć.
W momencie kiedy by mnie wypuściła chciałam otworzyć portal i uciec do innego wymiaru z Trójzębem. Smoczyca przekrzywiła głowę.
Dobrze.
Już gratulowałam sobie mojego świetnego planu, kiedy kątem oka zobaczyłam, że... Trójzęba obok już nie było. Skrzywiłam się. Nie mogłam stąd odejść bez niego. Poczułam jak ciężar na mojej klatce piersiowej powoli znikał, a ja mogłam się podnieść. Dopiero kiedy usiadłam, zobaczyłam w jakim stanie jest moja noga.
Na oko, było trochę kiepsko.
Cała nogawka od biodra do kostki była przesiąknięta krwią. Będę musieć to zatamować jak najszybciej, pomyślałam. Nie miałam czasu do stracenia.
CZYTASZ
TEORIA CHAOSU | lego ninjago
Fanfiction[03.12.22] Pamiętajcie, wskrzeszanie zmarłych zawsze ma swoją cenę. I to, zazwyczaj, najwyższą z możliwych. Szkoda tylko, że pewnej złodziejki to nie interesowało (oczywiście, w końcu jaki złodziej przejmowałby się ceną) i myślała, że może przez kil...