Kiedy doszłam do wniosku, że może jednak lepiej by było nadal uciekać, było już za późno. Otoczyli mnie ze wszystkich stron.
Chociaż było trochę niezręcznie, bo widocznie nie wiedzieli co ze mną zrobić. Nawet nie przygotowali się na okoliczność złapania mnie! Nie mogłam w to uwierzyć.
Założyłam rękę na rękę i zmierzyłam ninja wzrokiem.
— To co teraz?
— Pójdziesz z nami na Perłę — Odwróciłam się w stronę Samuraja X.
Perłę? W sensie ich latający statek? O nie, nie, nie. Nie było szans. Ja zostawałam na ziemi. Tam było moje miejsce.
Zaczęłam już podnosić ręce w geście protestu, ale nie zdążyłam, bo Samuraj X zarzuciła mnie sobie przez ramię.
Och.
Chwilowo wszelkie protesty we mnie ucichły, zanim w ogóle dały radę się uformować.
Jednak zanim wola walki zdążyła się we mnie z powrotem obudzić, byłam już wpakowana do mecha. Był trochę inny, niż ten, którego zazwyczaj używał – w kabinie miał więcej miejsca. Pomyślałam wtedy, że byłam głupia, bo to również mogła być iluzja od Lirii. Miała(by) mnie w tak łatwy sposób! Musiałam się bardziej pilnować na przyszłość (o ile ona nastąpi). Nie zostałam związana, ale ucieczka wydawała mi się nierozsądnym posunięciem a kiedy samuraj zajął miejsce przede mną, było już za późno. Świetnie.
Byłam zamknięta w małej kabinie bez szans na wyjście a, jakby tego było mało, zaraz miałam wznieść się w powietrze. Lepiej być nie mogło, naprawdę.
— Czy mój pobyt na Perle naprawdę jest konieczny?
— Tak.
— Czy nie możecie mnie przesłuchać czy tam cokolwiek innego chcecie zrobić tutaj?
— Chyba straciłaś tę szansę, uciekając im z mieszkania.
Oparłam się o fotel zrezygnowana. Warto było spróbować. Wtedy, kiedy emocje (wraz z całą poprzednią energią) ze mnie opadły, dotarło do mnie, że mogłam to dużo lepiej rozegrać. Po co ja im uciekałam i tak nie miałam szans. Ugh, to wszystko była wina Lirii, pomyślałam. Powinnam zacząć obwiniać ją o wszystkie złe rzeczy, jakie mnie spotykały. Pewnie i tak nie byłoby to za bardzo przerysowane.
Trochę zmartwiłam się też o Emerę. Miałam nadzieję, że była bezpieczna w mieszkaniu i nie próbowała nas gonić. Rany, moje wyjaśnienia znowu się opóźniły. Ktoś chyba sobie ze mnie żartował.
Chciałabym powiedzieć, że moje myśli skutecznie odwróciły uwagę od tego, że wystartowaliśmy. Naprawdę bym chciała.
Niestety, nie byłoby to zgodne z prawdą. Poczułam, że krew odpłynęła mi z twarzy a ja z całej siły zacisnęłam palce na materiale moich spodni. Dobrze, że Samuraj X się nie odwrócił, bo jeszcze mógłby mnie wziąć za frajera. Już wystarczyło, że pewnie w jej oczach byłam kryminalistą, nie potrzebowałam się pogrążać dalej. Niewiele zapamiętałam z lotu, poza powtarzaniem sobie w myślach, że nie rozbijemy się a zginięcie w takim miejscu byłoby wyjątkowo niesatysfakcjonującym końcem.
Pozwólcie, że podarujemy sobie resztę moich wewnętrznych uczuć. Załóżmy, że podróż wcale nie ciągnęła się w nieskończoność i zanim się obejrzałam, wylądowaliśmy już bezproblemowo na Perle Przeznaczenia.
— Możesz już otworzyć oczy — odezwał się Samuraj X, kiedy tylko wyłączył silniki mecha.
Nie chciałam tego robić, bo skoro byliśmy na latającym statku, to pewnie mogłam zobaczyć dużo więcej, niż ze środka tej maszyny. Jednak fakt, że z każdym ułamkiem sekundy moje zażenowanie sobą rosło, ostatecznie zwyciężył strach.
CZYTASZ
TEORIA CHAOSU | lego ninjago
Fanfiction[03.12.22] Pamiętajcie, wskrzeszanie zmarłych zawsze ma swoją cenę. I to, zazwyczaj, najwyższą z możliwych. Szkoda tylko, że pewnej złodziejki to nie interesowało (oczywiście, w końcu jaki złodziej przejmowałby się ceną) i myślała, że może przez kil...